Czasami trzeba zobojętnieć, uzbroić się psychicznie przeciwko zbyt silnym uczuciom. Albo odpuścić.
Neymar jak najszybciej potrząsnął głową, wyciągając z kieszeni spodni telefon, a ja odwróciłam głowę i odetchnęłam z ulgą. Ta sytuacja przez chwilę była tak dziwna, że... byłam skonfundowana i sama nie wiedziałam co o tym myśleć.
- Tak, Bruna? - z jego ust wydobył się znudzony głos. - Jestem teraz trochę zajęty.
- Nie chcę Cię zatrzymywać, możesz jechać. - szepnęłam szybko, chcąc się go pozbyć. Tak byłoby w tej chwili najrozsądniej.
On jedynie skinął głową na znak, że mnie słyszy.
- A nie możesz po prostu wsiąść do metra, albo tramwaju? Tak będzie dla Ciebie szybciej. - podczas gdy piskliwy głosik Bruny dochodził nie tylko do chłopaka, ale również i do mnie siedzącej obok, rozprostowałam kości. Koniec tego dobrego, pora zmierzyć się z rzeczywistością jaką jest niespodziewany powrót mojej matki. - Dobrze, to czekaj przy ulicy, niedługo tam podjadę... - zrezygnowany w końcu jej uległ i rozłączył się bez pożegnania. Następnie podniósł się i wyciągnął do mnie swoją dłoń, by pomóc mi wstać. - Chodź, odwiozę Cię.
- Nie trzeba, nie chcę Ci robić kłopotu, i tak się spieszysz. - przewiesiłam sobie torebkę przez ramię. Wtedy właśnie zza ucha wyleciał mi kwiatek, którego Neymar umieścił tam jeszcze kilka minut temu. Zanim zdążył upaść na trawę, piłkarz złapał go w ostatnim momencie.
- Trzymaj, i nie marudź. - oddając mi go, kiwnął głową i ruszył do przodu.
Biorąc głęboki oddech, podążyłam tuż za nim prosto do samochodu.Jakieś dziesięć minut później, gdy byliśmy w połowie drogi, zajechał na jedną z autobusowych zatoczek, gdzie czekała już jego była, lub też nie-była, ukochana. Na mój widok, uradowany uśmiech zszedł z jej twarzy i bardzo niechętnie wpakowała się na tylne siedzenie.
*
- Dzięki za podwiezienie. Miło było Cię znowu spotkać, Bruno. - odwróciłam do tyłu głowę, uśmiechając się do niej słodko, co brunetka sztucznie odwzajemniła. Wyskoczyłam z auta, machając jeszcze Neymarowi i skierowałam się w stronę domu. Tam już na wstępie spotkało mnie wymowne spojrzenie mojej rodzicielki, która najwyraźniej obserwowała nas przez okno.
- Tak to teraz będzie wyglądało? - zapytałam zamiast przywitania, ściągając z nóg buty. - Będziesz tu mieszkać i mnie kontrolować? Nie mam już trzynastu lat, mamo, a ty ten etap rodzicielstwa dobrowolnie przegapiłaś.
- Wiem, że nadal jesteś na mnie wściekła za to, co zrobiłam, i że już prawdopodobnie nigdy mi tego nie wybaczysz. Ale proszę Cię, żebyś chociaż dała mi szansę. Martwię się o Ciebie, Marilio, przecież ten człowiek... zrobił Ci takie świństwo! Dlaczego na nowo wgłębiasz się w tą sprawę? - skierowała do mnie swoje pytania, kiedy mijałam ją, wchodząc do salonu, gdzie siedziała już reszta. - I... na miłość boską, nie mogę zrozumieć, dlaczego wy na to wszystko nie reagujecie? - tym razem zwróciła się do dziadków, taty i Alexa. Na całe szczęście nie było tu Daviego.
- Dlatego, że twoja córka jest młodą, dorosłą kobietą i sama doskonale wie, co robi. - odezwała się babcia, patrząc na mamę z niechęcią. Ona również nie ukryła urazu do swojej byłej synowej. - My możemy ją tylko wspierać w podjętych przez nią decyzjach.
- Więc sugerujesz, że tego właśnie mi brakuje, tak? Wsparcia? - spojrzała niespokojnie to na nią, to na mnie. - Cóż, wydawało mi się, że wsparciem jest też powstrzymanie od popełnienia żałosnych błędów i uświadomienie...
- Stop! - zawołałam, krzyżując ręce na piersi. - Nie chcę już tego dłużej słuchać. Mamo, przyjechałaś tutaj, przyznałaś się do popełnienia pomyłki i też pragniesz zacząć od nowa... Dobrze, jestem w stanie to zaakceptować, każdy ma do tego prawo. A jeśli chodzi o mnie... - zastanowiłam się chwilę, patrząc prosto na nią. - Może nie mam racji, i może znów potykam się o własne nogi, ale to moje życie i moje błędy. Dlatego pozwól, że sama będę je popełniać. - mówiąc to, odwróciłam się na pięcie i stanowczym krokiem wspięłam się po schodach.
CZYTASZ
Limerencia
FanfictionMarília była pewna jednej rzeczy: nienawidziła piłkarzy. Świętujac swoje osiemnaste urodziny, spędza noc z przypadkowym chłopakiem - który, okazuje się być zawodnikiem Santosu. Przez jeden błąd całe jej życie wywraca się do góry nogami - zachodzi w...