13. Zaufanie.

799 26 1
                                    

***

wtorek

Właśnie wychodzimy z Louisem z ostatniego ze sklepów. Kupił mi dzisiaj rzeczy warte tysiące. Tak po prostu. Cena nie grała żadnej roli. No chyba, że była za niska. Mogłam wybrać, co chciałam i gdzie chciałam. Byliśmy w sklepach najlepszych projektantów, a przecież Włochy z tego słyną. Mam wrażenie, że te rzeczy nie zmieszczą mi się w szafie. Kiedy przymierzałam ubrania, po zakupie kazał zdjąć dany projekt, bo uznał, że nikt nie będzie nosił, tego co ja noszę. To nieziemskie uczucie. Móc wszystko. Idąc wszyscy się na nas patrzyli, a ja wręcz czułam bijącą od nich zazdrość. I wiecie co? Cholernie mi się to podoba, bo wiem, że w tym momencie jestem wyjątkowa i przy wyjątkowym mężczyźnie.

Z całym bagażnikiem toreb wracamy do rezydencji Louisa. W limuzynie co chwila daję mu całusa w podziękowaniu.

- Lubię widzieć, że jesteś szczęśliwa. - Kładzie dłoń na moim odsłoniętym kolanie, opierając się wygodnie o fotel.

- Byłam szczęśliwa przed zakupami. Byłam szczęśliwa odkąd w restauracji nazwałeś mnie swoją. - przesiadam się na jego kolana i znowu cmokam te pyszne usta.

- Jesteś moja - mówi, a ja słyszę w jego głosie... dumę z wypowiedzianych słów. Budzi to we mnie płomień podniecenia i ekscytacji.

Wpijam się w jego wargi z ogromną mocą. Coś we mnie pęka i tracę panowanie.

Chaotycznie przesuwam dłońmi po jego klatce piersiowej, pragnąc dziś najwięcej. Louis nie zostaje dłużny, zaczyna masować moje uda.

- Powiedz, że ci na mnie zależy.. - dysze odsuwając się.

- Nie czujesz tego? - Zaciska ręce na mych biodrach. - Nie czujesz, że cię potrzebuję. Że mi zależy, chociaż mam wszystko?

- Powiedz, że mi ufasz - proszę go.

- Camille... - Patrzy mi w oczy. Nie jest mi łatwo w to uwierzyć, ale widzę w nich... strach.

- Więc poczekam - uśmiecham się delikatnie i całuję jego usta, a potem szyję. - Ile będzie trzeba.

- Odkryłaś moją słabość - szepcze I odchyla głowę do tyłu. Zamyka oczy, głaszcząc moje plecy.

- I będę jej chronić - szepczę mu do ucha.

Przytulam się do niego i również zamykam oczy. Mimo naszej krótkiej znajomości, czuję się bezpieczna i szczęśliwa. Tak jakbym odnalazła własne miejsce. W takiej pozycji dojeżdżamy do rezydencji. Wstaję z mężczyzny i razem opuszczamy samochód. Zakupami zajmuje się ochrona. Wchodzimy do domu, trzymając się za ręce. Czuję się jak na jakiejś pierwszej randce. Zawsze te iskierki, motylki w brzuchu.

– Pierwszy raz ból nóg mi tak nie przeszkadza – śmieję się, opadając na kanapę.

– Musisz jeszcze zaprezentować mi te rzeczy na sobie i będziesz mogła wziąć kąpiel. Chcę wiedzieć czy wydałem dobrze pieniądze. – Podchodzi do stolika z whisky.

– Masz co do tego wątpliwości? – Zdejmuję szpilki i podchodzę do niego. – Co chciałbyś zobaczyć? Wszystkiego nie zdążę ci pokazać.

– Co uznasz za najbardziej ciekawe. Drinka? – pyta, podnosząc szklankę.

– Od ciebie zawsze – przytakuję.

Podaje mi whisky i nalewa dla siebie. Do salonu wchodzi jeden z jego pracowników, którego jeszcze nie znam.

– Panie Tomlinson, pilna sprawa. Liam Payne ma prośbę. Przyleciał specjalnie z Anglii i nie chciałby czekać. – Wyjaśnia mężczyzna. Patrzę na Louisa, który sączy alkohol nie wzruszony. Odstawia szklankę z połową whisky i odgarnia mi włosy z policzków, po czym patrzy w oczy.

Godfather |LTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz