10. Kolacja.

646 29 2
                                    

- Cięcie - słyszę donośny głos reżysera. Dziesięć godzin bez większej przerwy to dosyć dużo.

To mój pierwszy dzień nagrań i jestem bardzo zmęczona. Na dodatku powtarzamy wiele scen na dworze, gdzie jest bardzo ciepło. Co chwila poprawianie makijażu, przebieranie się... Lubię to, ale jest ciężko.

Muszę się do tego przyzwyczaić. Jeszcze praca w sklepie. Szef poszedł mi na rękę i mogę pracować na nocne zmiany. Choć jak teraz pomyślę sobie, że za trzy godziny mam tam iść to słabo mi się robi. Chciałabym wziąć wolne, położyć się w wannie i na długie godziny móc odpocząć, ale to niemożliwe. Siadam na krześle i biorę butelkę wody. Wypiję i będę się zbierać. Wyciągam spod stołu swoją torbę i przebieram się w garderobie. Spieszę się żeby jeszcze chwilę się zdrzemnąć. Późnymi godzinami w sklepie nie ma ruchu, ale spać nie mogę.

Kiedy wychodzę z pomieszczenia, zauważam dwóch postawnych mężczyzn w ciemnych garniturach. Muszę przyznać, że wyglądają groźnie i idą w moją stronę. Żołądek wywraca mi fikołka, ale nie daje tego po sobie poznać.

- Panna Smith? - Odzywa się jeden z nich.

- Tak, to ja. - odpowiadam twardo i poprawiam torbę na ramieniu.

- Proszę z nami - przepuszczają mnie w korytarzu.

- Kim panowie są? Bo jakoś nie kojarzę ze szkoły - mówię kładąc ręce na biodrach. Nie pójdę z obcymi facetami.

- Pan Tomlinson prosi, by pani towarzyszyła mu w kolacji w domu.

- Ale ja... mogłabym do niego zadzwonić?

- Paulo - czarnowłosy mężczyzna zwraca się do kolegi, więc ten wyjmuje telefon i wybiera numer. Gdy jego szef odbiera, ten zwraca się do niego z szacunkiem nazywając go Godfather. Chwilę później oddaje mi telefon.

- Louis... to znaczy proszę pana. Z naprawdę wielką przyjemnością skorzystałabym z zaproszenia, ale niestety muszę odmówić - mówiąc to patrzę na sprane dresy, które mam na sobie. Są po prostu bardzo wygodne.

- Mi się nie odmawia - słyszę. Jego głos jest zdecydowany, ale równocześnie uprzejmy i spokojny. - Proszę pojedź z moimi ludźmi.

- Za kilka godzin zaczynam pracę - tłumaczę czując się naprawdę głupio. Bardzo nie chcę mówić mu nie, ale nie mam wyboru.

- Masz wolne, dla twojego szefa to była przyjemność dać ci odpocząć. Zapewniam.

- Co takiego? - jeśli przez niego stracę pracę... Dobra. Nie zamierzam teraz o tym myśleć. Biorę głęboki oddech i kiwam głową jakby co najmniej miał to zobaczyć. - W takim razie do zobaczenia.

- Innej możliwości nie przewiduję - słyszę i połączenie zostaje przerwane.

Jeden z mężczyzn bierze ode mnie rzeczy i prowadzą mnie do limuzyny. Tak to ja mogę jeździć codziennie.

- Czy mogliśmy wcześniej wstąpić do mojego mieszkania? - pytam gdy ruszamy. Wyglądam okropnie. Nie chcę żeby Louis mnie taką widział.

- Damon, myślę, że moglibyśmy się zgodzić. - Odpowiada Paulo. Mężczyzna za kierownicą patrzy w lusterko i nasze spojrzenia krzyżują się. Nic nie mówi, nawet nie pyta o adres. Po prostu chwilę później parkuje pod moją kamienicą.

- Dziękuję - szybko wysiadam, ale za chwilę się wracam. - Potrzebuję godziny..

- Nie możemy czekać godzinę, pan Tomlinson ma teraz spotkanie, ale nie lubi spóźnień. Ma pani do dyspozycji trzydzieści minut - mruczy kierowca, patrząc na mnie.

Godfather |LTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz