Nie prosisz z szacunkiem. Nie proponujesz przyjaźni. Nie zwiesz mnie Ojcem chrzestnym.
You don't even think to call me Godfather.
Nigdy nie wpadaj w gniew. Nigdy nie stosuj groźby. Przekonuj ludzi. Przyjaciel nigdy nie powinien zbyt wysoko oceniać n...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Camille
Wchodzimy do clubu gdzie muzyka jest nieprzyjemnie głośna, a ludzi jest zdecydowanie ponad stan. To dziwne, że Louis kazał nam wyjść po tym jak kilka godzin wcześniej zdenerwowany zabronił się w ogóle ruszam poza dom.
Może chce, żebym się rozerwała razem z Tonym, ale... Chociaż, jeśli by coś się działo, to na pewno, by mi nie pozwolił wyjść. Niepewnie rozglądam się, każdy się wręcz do mnie klei. Jest tu tyle ludzi. Nie lubię klubów, ale tyle razy obiecywałam Antoine, że wyjdziemy.
Kiedy pokazał mi wiadomość od Louisa byłam zdziwiona, ale przecież widziałam na własne oczy. Zdecydowanie miejsca jak to mi nie odpowiadają. Tony ciągnie mnie do baru gdzie wita się z jakimś mężczyzną.
- Camille, poznaj Zayna Malika. To mój znajomy, wręcz dobry przyjaciel. Zayn, poznaj Camille. To właśnie ona mi tak zwróciła w głowie, ale już mi przyszłość - śmieje się głośno.
- Cześć, Camille - mówi przystojny Mulat o czekoladowych oczach.
Podaję mu rękę uśmiechając się.
- Miło cię poznać - muszę wręcz krzyczeć, żeby usłyszał.
- Mi ciebie również. - Zamawia mi drinka. Siadam przy barze, a Tony... gdzieś się zmywa. Pewnie poszedł potańczyć.
W ogóle dzisiaj dziwnie się zachowuje. Gdyby nie to, że Louis jest kompletnie przeciwny narkotykom pomyślałabym, że młody jest na haju. Dostaje alkohol do ręki i waham się.
– Wiesz... ja chyba jednak poproszę sok – mówię do nowo poznanego mężczyzny.
– Jest sobota, Rozluźnij się trochę. Słyszałem, że całymi dniami pracujesz. Masz prawo do zabawy –zachęca mnie z uśmiechem.
- Tak, ale... - odstawiam szklankę. - Myślę, że na to Tonyego nie ma co liczyć, a ktoś powinien być trzeźwy.
Jeszcze raz zerkam przez ramię, ale nie dostrzegam szatyna. Wracam spojrzeniem do mężczyzny przede mną, który właśnie chowa telefon.
- Chciałem cię poznać od kiedy Tony zaczął mi o tobie mówić. Nie mylił się z tym, że jesteś piękna. Musze się z tym zgodzić. - Kiwa głową.
- Dziękuję - przekrzywiam głowę.
Co jak co, ale komplementy są moją słabą stroną. Jestem próżna, ale moim zdaniem to zaleta. Lubię kiedy mówią mi ładne słowa. Lubie być chwalona i podziwiana. Największą przyjemnością sprawia mi jednak zdanie Louisa. To ono jest najważniejsze. Inne przy nim gasną. Właśnie. Sięgam do torebki, żeby zobaczyć czy jego telefon jest już dostępny. Marszczę brwi i zaczynam się denerwować gdy nie mogę znaleźć komórki.
- Co się dzieje? - Mulat delikatnie łapie mnie za ramię. - Chyba trochę za dużo się martwisz. Chodź zatańczyć.
- Zgubiłam telefon - zaczynam panikować. Co jeśli Louis próbuje się do mnie dodzwonić?