23. Druga szansa.

445 27 5
                                        


Od wypadku Camille minęło cztery miesiące , kolejne dwie operacje kręgosłupa i osiem tygodni rehabilitacji, a jeszcze wiele przed nami. Blondynka nie najlepiej radzi sobie z tym wszystkim psychicznie. Jeśli chodzi o oparzenia, zostały blizny w dwóch miejscach. Na udzie i zebrach. Nie są to wielkie znamiona, ale dziewczyna jest załamana. Co do tego kto to zrobił znaleźliśmy Apollo, a ten weekend końcu puścił parę z gęby. Nie będę opowiadał co później się z nim stało. Sam wzdrygam się jeszcze na wspomnienie tego.

Cztery miesiące to bardzo dużo czasu, ale nie udało mi się złapać Zayna Malika. To on za wszystkim stoi. Domyślałem się, lecz teraz mam pewność. Wściekłość nie opuszcza mnie każdego kolejnego dnia. Wręcz się nasila. Chciałbym urwać mu łeb, patrzeć jak cierpi. Zrobię to, jak go tylko dorwę. Przez ten czas przeżywam trudne chwilę, ciężko mi z tym, że Camille się odsuwa i nie potrafię jej pomóc. Do tego dochodzą problemy mojego syna w szkole i to, że chodzi jakiś nerwowy, niespokojny. Wie, że nie toleruję narkotyków. To najgorsze świństwo.

To naprawdę trudny i ciężki okres w moim życiu. Pierwszy raz czuję, że nie nad wszystkim jestem w stanie zapanować.

Jest majowy poranek, kiedy się budzę razem z blondynką u boku. Leży plecami do mnie, chyba jeszcze spiac. Delikatnie obejmuję ją ramieniem, przygarniając do siebie i całuję w szyję.

- Cześć, kotuś - mruczę.

Wydaje z siebie tylko ciche pomruki i bardziej wtula policzek w satynową poduszkę.

Całuję ją po szyi i ramieniu, nie odsuwając się chociaż na chwilę. Potrzebuję okazać jej czułość. Bliskość. Zaciska mocniej powieki, a później je podnosi i mogę dostrzec niebieskie? tęczówki. Przewraca się przy moim boku na plecy. Opieram się na ręce, żeby móc ją pocałować w usta. Wolno i niespiesznie muskam wargi mojej blondynki.

- Czemu nie śpisz? - pyta zaspana. - Która godzina?

- Ósma za dziesięć - mruczę i schodzę pocałunkami na jej dekolt.

- Masz dzisiaj wolne?

- Dla ciebie mogę mieć, kochanie.

- Na pewno masz ciekawsze rzeczy niż latanie koło mnie, a wiele więcej niż spacer do łazienki nie mogę ci zaoferować - mówi z goryczą w głosie.

- Przestań - Patrzę w jej oczy. - To mnie rani. Jeśli nawet miałabyś nie chodzić, to nosiłbym cię do tej pory, aż sam miałbym problemy.

- Widziałeś moje ciało? Mogę się pożegnać z bikini i wieloma innymi rzeczami. Nie będę już taka sama - podpiera się i Podciąga z lekką trudnością. I tak są już duże postępy.

- Camille, kochasz mnie za wygląd? - pytam.

- Nie, przecież wiesz.. - marszczy brwi.

- Ja ciebie też nie kocham za wygląd. Twoje blizny są twoim atutem. Nie wadami. Będziesz nosić bikini. Ja cię będę w nim oglądać. - Podnoszę się i delikatnie biorę ją na ręce. - Kocham cię, maleńka. Moje najdroższe słoneczko.

- Wreszcie powiedziałeś, że mnie kochasz... - odzywa się cicho, a ja zauważam zmianę w jej oczach. Nie ma smutku, a nadzieja i szczęście.

Bardzo długo czekałem, żeby to ujrzeć. Chcę, byśmy wyszli na prostą. Jesteśmy tu najważniejsi.

Uśmiecha się delikatnie i opiera głowę o moje ramię. W łazience napuszczam wody do wanny.

Weźmiemy poranną kąpiel. Nie będę się dziś spieszyć do pracy. Zamierzam towarzyszyć małej w rehabilitacji dzisiaj.

Godfather |LTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz