Rozdział 11

109 13 6
                                    

-Pobudka panno Hły... Haew.... Oh, Coleman po prostu obudź swoją koleżankę!- Powiedział zirytowany nauczyciel.

-Sue!- szturchnęła mnie dziewczyna.

-Jeszcze minutkę...

-Sue, wstawaj! Brett i tak jest już wściekły.

Zdezorientowana otworzyłam oczy i rozejrzałam się wokół napotykając rozbawione spojrzenia pozostałych w klasie.

-Ekhem!

No i oczywiście wkurzonego nauczyciela.

-Nie wiem jak jest w Polsce ale tutaj mamy w zwyczaju spać w domu, nie na lekcji! A zwłaszcza an przedmiotach tak ważnych jak matematyka rozszerzona.

-Przepraszam to się więcej nie powtórzy.- Naprawdę było mi głupio. Po prostu wczoraj około 20 wpadli do mnie bliźniacy z propozycją maratonu Teen Wolf'a, kto odmówił by takiej propozycji?

Odpowiedzialna osoba, która na drugi dzień ma szkołę?

Coż... Nigdy do takich nie należałam.

-Och na pewno nie. Proszę podejdź do tablicy, myślę że przydałoby ci się rozbudzające zderzenie z rzeczywistością.- Czyli przepraszam nie wystarczy?

Podniosłam się i ruszyłam w stronę tablicy napotykając kpiące spojrzenie ze strony Arz i rozbawioną paczkę Hemmingsa.

Wróć... Arzaylea na rozszerzonej matematyce? Pomyliło dziewczę klasy?

Teraz to jesteś po prostu wredna, kochana.

- A może by się panienka pośpieszyła? Nie mamy całego dnia na oglądanie czego to nie umiesz.- Ktoś tu się chyba zdenerwował. Żyłka na czole mężczyzny zaczęła pulsować w zabawny sposób.

Chwyciłam za kredę i spojrzałam na zadany mi przykład a na moją twarz wypłynął uśmiech. Wielomiany. Przerabiałam to parę miesięcy temu u siebie w szkole. Nie powinno być problemu.

Zerknęłam jeszcze raz na nauczyciela, którego twarz była wykrzywiona w przewyższającym się grymasie.

Ze mną tak łatwo ci nie pójdzie dziadku.

Szybko odnalazłam pierwiastek równania i doprowadziłam wielokrotność do postaci zawierającej równanie kwadratowe robiąc to specjalnie w możliwie najbardziej zaawansowany sposób. Następnie szybko obliczyłam deltę a wszystko zakończyłam rysując wykres wielomianu i uwzględniając przedziały do których należało x.

Odwróciłam się posyłając zaskoczonemu nauczycielowi pełen satysfakcji uśmiech i wróciłam na miejsce.

-No, no... Po jakiemu żeś ty to napisała?- Zapytała mnie Zendaya, na co zareagowałam śmiechem i wróciłam do przysłuchiwania się Brettowi.

Okazało się, że na początku lekcji nauczyciel dopiero zaczął wprowadzenie do działu więc jej reszta przebiegła na tłumaczeniu reszcie klasy czym w ogóle są wielomiany i jak odnajdywać ich pierwiastki. Pan Larry jednak do końca lekcji nie spojrzał się w stronę naszej ławki.

-Tu jak Sue, widzimy się na lunchu?

- Właściwie to ja już kończę.- Odpowiedziałam brunetce.

-Szczęściara.- Westchnęła.-To co? Do zobaczenia jutro.

-Trzymaj się.- I mówiąc to ruszyłam w kierunku swojej szafki.

A przynajmniej tak myślałam, bo jak się okazało moje zorientowanie w terenie jest tragiczne. Wyciągnęłam z plecaka mapę i uważając tym razem na pozostałych, wznowiłam poszukiwania. Po chwili jednak poczułam jak uderzają we mnie znajome, męskie perfumy a ktoś obejmuje mnie w pasie.

Obrzydliwiec || L. H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz