Rozdział 21

27 3 0
                                    


Z krainy snów drastycznie wyrwał mnie mój telefon.

Serio? Już 13?

Przeciągnęłam się powoli wychodząc z łóżka.

A tak właściwie to jak się do niego dostałam?

Przymknęłam oczy próbując przypomnieć sobie wczorajsze wyjście. Finna z Meghan, Zen która zniknęła gdzieś z Calumem i...

O cholera!

Ale sekunda. Tak jak pamiętam Hemmingsa wchodzącego ze mną do mieszkania niekoniecznie było tak już z jego wyjściem.
Zastanawiając się wyszłam do kuchni po szklankę wody ale po drodze zagadka została rozwiązana. Luke spał sobie smacznie na kanapie w salonie. Kto by pomyślał że może wyglądać tak uroczo. Ach i czy wspomniałam że nie miał nic na sobie od pasa w górę?

-Czy ty właśnie gapisz się na mnie jak śpię?- Zaśmiał się chłopak otwierając oczy i ziewając.

-Że niby ja? Skąąd. Prawie cię nie poznałam bez żelu we włosach.

-No wiem. Wyglądam jeszcze przystojniej niż zwykle. Muszę przyznać, wyglądasz w moim t-shirt'cie lepiej ode mnie.

Chwila co? Naprawdę nie zauważyłam że miałam na sobie jego koszulkę? #gratulacje Sue.

Czerwona lampka zapaliła się trochę później niż powinna. Dlaczego miałam na sobie jego koszulkę? Jesteśmy w moim mieszkaniu czy my... Nie, wtedy spalibyśmy w jednym łóżku, prawda? Prawda?!

-Mała, zdajesz sobie sprawę że wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha?

Przełknęłam ślinę i powoli usiadłam koło niego.

-Luke słuchaj... Nie żebym była wczoraj nieźle wstawiona i wszystkiego świetnie nie pamiętała, ale czy my wczoraj?- Blondyn rozbawiony zlustrował mnie wzrokiem.

-A co chciałabyś?

-Nie żartuj sobie?-Szturchnęłam go w ramię.- Pamiętam jak przyjechaliśmy do mnie, oglądaliśmy jakiś serial ale czemu tak właściwie mam na sobie twój t-shirt?

-Spokojnie panikaro. Jakoś po trzech odcinkach twojej telenoweli stwierdziłaś że jesteś zmęczona i idziesz spać. Oczywiście zaraz potem oświadczyłaś że żadna z twoich piżam nie jest wystarczająco wygodna i tak jakoś wyszło.

Hmmm, przepocona koszulka Luka zamiast świeżej piżamy. Pijana ja to ma klasę.

-Po za tym. Gdybyś kiedyś poszła ze mną do łóżka, uwierz mi, nie zapomniałabyś tego doświadczenia.

Kretyn. Ale kretyn, do którego najwyraźniej na poważnie zaczynałam żywić sympatię.

-Słuchaj odnośnie wczorajszego wieczora-

Ale nie dane mi było dokończyć bo właśnie w tym momencie zadzwonił domofon.

-Otwórz blondi, musimy się upewnić że żyjesz- rozbrzmiał roześmiany głos Finna.

-O nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie!- Posłałam chłopakowi przerażone spojrzenie ale ten tylko prychnął. No tak dla niego pewnie cała sytuacja była zabawna.- Szybko, może zdążysz jeszcze stąd wyjść tak żeby się z nimi nie minąć.

Ściągnęłam koszulkę i rzuciłam ją w jego kierunku. Oczywiście dopiero po jego spojrzeniu zorientowałam się jak bardzo beznadziejnym pomysłem była ta akcja. Stałam przed niebezpiecznie przystojnym blondynem w samych spodenkach i staniku. Nie zapominajmy też że mój przyjaciel który dobijał się wciąż domofonem byłby na mnie co najmniej wściekły w tym momencie.

-Oj przestań. Mamy nad głową poważny kryzys.-Fuknęłam tylko na niego szybko znajdując na krześle jakąś bluzkę. Czasami bałaganiarstwo się przydaje.

-Susie!! Nie wierzę że ciągle śpisz i jeżeli nie otworzysz nam w przeciągu-

-Wchodźcie- Dopadłam domofon i wpuściłam przyjaciół do budynku. Przysięgam że w stresie poruszam się z prędkością światła.

-Gotowy?

-Nigdzie nie idę bez odpowiedniego pożegnania.

-Luke, proszę.-Spojrzałam na niego błagalnie.

Chłopak zaśmiał się pod nosem i mocno mnie przytulił. Odruchowo odwzajemniłam uścisk, wciąż pachniał perfumami. Spojrzał na mnie poważnie.

-Jutro dokończymy naszą rozmowę.

I zniknął za drzwiami. Poświęciłam sekundę spokoju na przemyślenie. Więc chciał rozmawiać. Uśmiechnęłam się pod nosem. Okej, może i nie byłam w stu procentach trzeźwa w momencie naszego pierwszego pocałunku ale pamiętałam jak dobrze smakował. I te parę następnych też...

Oczywiście nic dobrego nie trwa wiecznie. Bliźniacy wparowali przez drzwi których nawet nie pofatygowałam się zamykać. Wyglądali na konkretnie zdenerwowanych. Oczy Jacka od razu powędrowały w kierunku kanapy.

-Więęęc. Finn, jak tam Meghan?-Zapytałam niewinnie ale ten tylko rzucił mi zdezorientowane spojrzenie.

-A co tam u Luka?-Touche

-Skąd niby miałabym wiedzieć...

-Zniknęliście jakoś w podobnym czasie z klubu, Hood mówił że widział was razem. Nie odwiózł cię do domu?

-Możemy to przerwać?-Wtrącił się Jack.- Sue błagam powiedz mi że nie zrobiłaś nic głupiego.

-To zależy od tego jak dokładnie zdefiniowałbyś coś głupiego.-Jack spojrzał na mnie zirytowany.- No dobra, poddaję się. Razem z Calumem pomogli nam kiedy na imprezie przyczepili się do nas jacyś chłopacy a potem poszliśmy z Lukiem na parkiet. Po piosence albo dwóch Hemmings stwierdził, że czas się zbierać i wzięliśmy taksówkę. Ale do niczego nie doszło. Spał na kanapie.- Wskazałam na poduszki i koc rozwalone w miejscu gdzie jakieś pół godziny temu leżał jeszcze blondyn.

-Na pewno do niczego nie doszło?

-Może jakiś mały buziak, ale oboje byliśmy po imprezie.-Tak, jakby to akurat była kwestia alkoholu...- Teraz to ja błagam Jack naprawdę nie chcę o tym teraz rozmawiać.

-Po prostu się o ciebie martwimy to tyle.-Wtrącił się Finn.- Pamiętasz co było z Chance'em. A jakby nie patrzeć Hemmings jest do niego bardzo podobny.

-Dokładnie.-Poparł go brat.- I jeden i drugi są zadufanymi w sobie arogantami i nie koniecznie przejmują się kimkolwiek dookoła. Półtora roku zajęło ci pozbieranie się po tym jak złapałaś go z Tessą. Jesteś wrażliwa a Luke nie jest materiałem na jakikolwiek związek, prześpi się z tobą i tyle go widziałaś-

-Czy możemy proszę skończyć ten temat.- Nie szczególnie miałam ochotę na rozmowę o moim byłym. Albo o prawdziwym powodzie naszego rozstania. Powiedzmy że, zdrada to nie był największy problem w naszym „związku".

-O niczym bardziej nie marzę.-Jack zamknął mnie w uścisku.

-Więc... Co jemy?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 06, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Obrzydliwiec || L. H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz