Rozdział 8

91 14 3
                                    


Brawa? Mam tak realistyczną wyobraźnię czy może jednak...

-Ja rozumiem, że jesteś naszą fanką i wkradłaś się tu żeby nam pokazać swój całkiem niezły cover... Ale obawiam się, że to już podchodzi pod prześladowanie księżniczko...- Cholera jasna!

-Fanką? Błagam, nawet gdyby, od razu by mi przeszło po naszym szkolnym spotkaniu.

Właśnie tak... Zmieńmy temat i pomińmy fakt, że słyszał jak śpiewałam ich piosenkę. Chwila czy on powiedział, że nieźle mi to wyszło?

-Ach tak? Wiesz... może się przesłyszałem ale wydawało mi się, że podczas sprzeczki z Arz tak właśnie się określiłaś.- Mówiąc to podszedł do mnie zdecydowanie za blisko.

Jego charakter to naprawdę jakaś tragedia. Zmarnować taką buźkę.....

-Cokolwiek.- Machnęłam ręką. Tej sprzeczki akurat nie uda mi się wygrać. –Wróćmy do momentu, w którym przyznałeś, że mój cover był boski.

-Nie przesadzałbym z tą całą boskością... A teraz bardzo mi przykro księżniczko ale myślę, że powinniście stąd wyjść zanim wezwę ochronę.

- A niby po co byłaby ci ochrona co Hemmings?- Ups. Czyżby Jack się wkurzył? – A no tak. Przecież dobrze wiemy, że sam byś sobie z niczym nie poradził.

-Po co miałbym sam was stąd wyprowadzać skoro mam od tego ludzi? – Prychnął Luke -Zazdrosny Harries? Przyjście tu musiało być dla ciebie trudne. W końcu tyle tu utalentowanych ludzi, którym udało się coś w życiu osiągnąć a ty jedynie siedzisz przed swoim komputerem i nagrywasz jakieś durne klipy, których i tak nikt nie ogląda.

DUPEK!

-Kiedyś nagrywaliśmy je razem.- Mruknął Jack, i zrobił tą swoją smutną minę. Słowa byłego przyjaciela musiały mu sprawić naprawdę wielką przykrość.

- Jack przynajmniej robi to co kocha i dzieli się swoją pasją z innymi będąc sobą. A jak jest z tobą Luke? Jak tam twoja przeurocza Arzaylea hmm? I jak tam wam idzie wasze autorskie pisanie piosenek bez interwencji wytwórni?

Zadziorny uśmiech momentalnie zszedł chłopakowi z twarzy.

-Myślę, że najwyższa pora żebyście stąd wreszcie wyszli.-Wysyczał – Wystarczy, że będę musiał użerać się z jakąś nad ambitną laską i jej beznadziejną muzyką nie potrzebuję tu jeszcze was w bonusie.

Chwila jaką laską? I jej muzyką?

- Czekasz tu na kogoś?

-Mamy się tu spotkać z jakąś małolatą chcącą dyktować nam co mamy grać... - Odpowiedział mi Mike wchodzący do Sali z resztą chłopaków do studia.

Czyli to z nimi mam napisać wspólną piosenkę!? Ach, ja to mam szczęście w życiu....

-Błagam was naprawdę w to wierzycie? – Wtrącił się Calum.- Myślicie, że Mark pozwoliłby jakiejś niewydarzonej dziewczynce pisać nam piosenki?- Chłopak zaczął się śmiać.

Momentalnie poczułam jak się we mnie zagotowało. Nie jestem jakąś niewydarzoną dziewczynką! Nawiązywałam kontrakty z wieloma wytwórniami, współpracowałam z wieloma artystami a miejsce w Architecture Label osiągnęłam ciężką pracą.

Zza pleców usłyszałam prychnięcie przyjaciela na słowa Hooda i poczułam jak kładzie rękę na moim ramieniu chcąc dodać mi wsparcia.

-Wiesz, nie żebym był jakimś ekspertem ale słyszałem, że ta dziewczynka współpracowała z Sheeranem, Bangtan Boys i One Direction... Może to wy jesteście dla niej zbyt niewydarzeni?

-Co wy tu do cholery jeszcze robicie?! Czy nie mówiłem wam z trzy pieprzone razy żebyście wreszcie stąd wyszli!?- Czyżby Hemmingsowi puściły nerwy?

-Posłuchaj ty...- Skoro mamy współpracować, lepiej uświadomię mu już teraz, że lepiej nie wchodzić mi na głowę.

A taki przynajmniej miałam zamiar, gdyż w momencie gdy miałam wypuścić w stronę wielkiego gwiazdora strumień niezbyt przyjaznych epitetów do studia wszedł Mark.

-Widzę, że już się poznaliście. To świetnie, zaoszczędzimy trochę czasu. Chciałbym abyście od wtorku zaczęli pracę nad piosenką Sue.- Odwrócił się od zdezorientowanej i trochę zakłopotanej czwórki i spojrzał w moją stronę.- Tak jak mówiłem w umowie są trzy piosenki, w tym jeden duet. – Zlustrował jeszcze raz chłopaków.- Jeśli jednak chciałabyś współpracować z kimś innym powiedz słowo i przyniosę listę naszych pozostałych artystów.

Teraz to ja patrzyłam z wyższością na zespół.

- Myślę, że nie powinno być żadnych problemów.- Uśmiechnęłam się ciepło do mężczyzny. – Skoro już się poznaliśmy moglibyśmy już iść? Mamy z Jackiem jeszcze parę bardzo ważnych spraw na głowie.

-W takim razie widzimy się we wtorek z podpisanym kontraktem.

Chwyciłam Harriesa pod ramię i wyszliśmy ze studia. Gdy zamykaliśmy usłyszałam jedynie dość wkurzonego Rayburna. No cóż, trochę szkoda Mika.

- Więc co za ważne sprawy mamy jeszcze dzisiaj na głowie?

-Pójdziemy do tego baru karaoke, do którego przysięgałeś mnie zabrać jak tylko przyjadę a potem upijesz mnie tak abym zapomniała, że będę współpracować z Hemmingsem.



Heyy!

A ja tu standardowo- jeśli wam się podoba, zostawcie po sobie jakiś ślad :3

Obrzydliwiec || L. H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz