Jeśli się spodoba zostaw coś po sobie.
*******************
Persp. Lukasa
*******************Odpaliłem samochód spoglądając na śpiącą Vanesse. Wyjąłem z torebki brunetki paczkę fajek i odpaliłem jedną. Chciałbym jej powiedzieć o wszystkim, ale nie. Nie teraz. Popsułbym tym wyjazd, chociaż i tak już to zrobiłem. Potrafię wszystko zajebiście zjebać. Z nerwów uderzyłem w bogu ducha winną kierownicę. Nawet nie potrafię cieszyć się tym wyjazdem wraz z moją ukochaną brunetką. Spoglądałem na jej twarz, wiem, że ze mną jest bezpieczna, ale co, jak mnie obok niej nie będzie. Nie, nawet nie chcę o tym myśleć. Zaparkowałem auto na podjeździe i wniosłem tą kruszynę na górę. Położyłem delikatnie na łóżku i przykryłem kocem. Kocham ją jak wariat i gdyby coś jej się stało, nie darowałbym sobie tego. Ułożyłem się delikatnie obok Nessy przytulając zgrabne ciało dziewczyny do mojej dobrze wyrzeźbionej klatki i zasnąłem po chwili opatulony jej zapachem.
Otworzyłem rano leniwie oczy i pomacałem lekko zdenerwowany pościel obok mnie. Vanessy nie było w pokoju. Trochę skołowany usiadłem i spojrzałem przez drzwi balkonowe. Odetchnąłem z wielką ulgą. Kamień spadł mi z serca. Stała tam paląc fajkę, ubrana w moją białą koszulę sięgającą do połowy jej uda. Rozmawiała przez telefon i śmiała się. Pewnie Viks zadzwoniła. Spojrzałem w moje lewo. Na szafce nocnej stała tacka z sokiem pomarańczowym i dwie kanapki z białym serem oraz z rzodkiewkami. Uśmiechnąłem się pod nosem. Jest taka kochana. Szybko zjadłem przepyszne śniadanie i wypiłem napój. Otworzyłem drzwi balkonowe tak cicho jak tylko mogłem. Nessa właśnie skończyła rozmowę.
*****************
Persp. Vanessy
*****************- Pa kochana i jak coś to dzwoń - usłyszałam szczęśliwy ale również zatroskany głos Viks.
- Dobrze, pa - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Rozmowy z nią zawsze w jakiś sposób uspokajają mnie. Opowiedziała co działo się u niej i Maxa przez te trzy dni mojej nieobecności. Strasznie za nią tęsknię, ale już niedługo. Uśmiechnęłam się pogodnie i wciągnęłam w nos wilgotne dość tego dnia powietrze w Miami. Ściskałam telefon mocno w mojej lewej dłoni, a w prawej trzymałam prawie spalonego papierosa. Nagle w ułamku sekundy moją talie oplotły silne ramiona. Pisnęłam z zaskoczenia i prawie upuściłam mojego czarnego smartfona. Jednak zaraz po chwili wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.
- Cześć kochanie - usłyszałam zachrypnięty głos Luka i poczułam pocałunek tuż za moim prawym uchem. Mój słaby punkt, o którym nie miałam nawet pojęcia. Odkrył go dopiero szatyn napierający na całe moje ciało, tamtego dnia gdy zastałam Simon w jego mieszkaniu.
- Cześć - zgasiłam papierosa, którego mogłam w jednej trzeciej jeszcze spalić. Odwróciłam się przodem do czekoladowookiego i zarzucając ręce na jego kark natychmiastowo wpiłam się w jego usta. Prawie od razu oddał pocałunek pogłębiając go. Oderwaliśmy się od siebie, gdy zaczęło brakować tlenu w płucach. Odsunęłam nasze twarze i ujrzałam niewielki grymas.
- Co jest? - spytałam wpatrując w niego moje błękitne oczy z lekko przekrzywioną na lewo głową.
- Miałem ochotę na resztę tego papierosa - wymamrotał z udawanym smutkiem w głosie nie patrząc w moje oczy. Zaniosłam się śmiechem. Chociaż, nie.. to nawet nie był wtedy śmiech. To był co najmniej rechot. Minęło kilka minut zanim się uspokoiłam. Wlepiłam w niego wzrok i pokręciłam głową z rozbawienia. Jednak zaraz po chwili z mojej twarzy znikł uśmiech.
- Chciałam cie przeprosić - wymruczałam pod nosem. Patrzyłam wszędzie, byle by nie w jego głęboki brąz. Przygryzłam nieświadomie wargę - wtedy w samochodzie i na plaży. Nie powinnam. Przepraszam.
Spojrzałam w dół gdzie nasze ciała przylegały do siebie. Poczułam jak w oku kręci się łza. Skarciłam ją w myślach zamykając oczy. Po chwili dłoń Luka przyciągnęła moją głowę do swojej piersi, gładził delikatnie moje włosy szalejące pod wpływem lekkiego wiatru.
- Nie przepraszaj. To ja powinienem cie przepraszać - pocałował czubek mojej głowy - no, ale stało się. Teraz będzie już dobrze, obiecuję.
Staliśmy tak przytuleni do siebie, dopóki nie przerwał nam wesoły głos Greace, oznajmiając, że Emilly przyszła. Szatyn spojrzał na mnie, wiedziałam o co chce zapytać. Pokiwałam mu głową z uśmiechem na znak, że może iść. Cmokną moje czoło i wyszedł, a ja skierowałam się do łazienki. Weszłam pod ciepły strumień, który rozlewając się po ramionach relaksował mnie. Wyszłam po pięciu minutach.
Wysuszyłam włosy, zrobiłam lekki makijaż tuszując przy tym wory pod oczami i delikatnie opuchnięte oczy. Założyłam na siebie czystą bieliznę i stojąc przed szafą ubrałam białe poszarpane szorty oraz miętową pół prześwitującą bluzkę na ramiączkach z czarnym napisem 'Princess' która pięknie komponowała się z moim granatowym stanikiem. Wyszłam z pokoju patrząc w lustro na szafie. Stwierdziłam, że nie jest źle i nacisnęłam metalową klamkę. Zeszłam na dół, gdzie w kuchni na stołkach barowych siedział szatyn z brunetką ubraną w czarną bokserkę i dżinsowe spodnie z dziurami. Pili sok śmiejąc się.
- Hej - przywitałam się z Emilly zaglądając do lodówki z której wyciągnęłam sok bananowy i nalałam go do szklanki.
- Cześć, Nessa - powiedziała przez śmiech, zakrywając usta dłonią - właśnie opowiadam Lukasowi, o mojej randce.
Zaśmiała się głośno swoim uroczym głosem. Po dwudziestu minutach dowiedziałam się wszystkiego. Raz prawie spadłam z krzesła i o mało nie udusiłam się przez mój śmiech. Całą randkę Chris był spięty, plątał się w słowach i zrobił się lekko niezdarny, ale gdy już Emi miała wejść do domu, chłopak złapał ją za nadgarstek i pocałował delikatnie.
- No, ale jakby nie patrzeć został u mnie na noc - uśmiechnęła się pod nosem i skierowała swój wzrok na pustą szklankę, chowając we włosach swoje zarumienione policzki.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę, później Emi musiała wyjść, ponieważ umówiła się z tym całym Chrisem. Z opowiadań brunetki dowiedziałam się, że jest typowym bad boyem na studiach, ma czarne gęste włosy, ciemne oczy, pełne usta w malinowym kolorze, dobrze umięśnione ciało i bladą cerę.
Kończąc moje myśli poczułam dłonie na moich biodrach i pocałunek za prawym uchem. Zamruczałam na ten gest. Chyba już się dowiedział, że to mój czuły punkt. Cholera, teraz będzie robił to non stop, kiedy będzie wyczuwał, że jestem na niego lekko zdenerwowana lub po prostu dla pieszczoty.- To na czym nam przerwano? - zamruczał do mojego ucha zachrypniętym seksownym głosem. Po moim ciele rozlał się przyjemny dreszcz, a temperatura w pomieszczeniu... miałam wrażenie, że podniosła się co najmniej do pięćdziesięciu stopni. Obróciłam się na stołku, a Luk złożył pocałunek na moich wargach, później przeniósł się na szyję. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się chwilą. Za szczypała mnie skóra na co zajęczałam.
~Przez tego kreatyna ciągle z malinkami będę chodziła! ~
Zaśmiałam się w myślach.- Luk.. - moim ciałem szarpało porządnie. Opanuj się Nessa, musisz powiedzieć mu coś bardzo ważnego...
- Dzwoniła do mnie Viks.
- Yhymm.. - zamruczał w moją szyję.
- Jutro przyjadą do nas z Maxem.
Przerwał całowanie mojego ciała. Wyprostował się i spoglądając na mnie uśmiechnął się, pokiwał głową. Poczułam jak palce szatyna ściskają się na moim nadgarstku. Po chwili Luk ciągnął mnie za sobą po schodach do sypialni. Gdy się tam znaleźliśmy jego ciało przyparło mnie do ściany. Trzymał swoimi dłońmi ręce nad moją głową. Całował mnie tak jakbym była powietrzem, a on nie miał tlenu w płucach.
- Co..ty..robisz? - Wymamrotałam pytanie pomiędzy pocałunkami, które po sekundzie przerwał na moment. Wpatrywał się w moje błękitne oczy, natomiast w jego skrzyło się pożądanie.
- Chcę tego spróbować - wyszeptałam z chrypką tuż przy jego ustach.
==============
Przepraszam za tak nudny i beznadziejny rozdział.
CZYTASZ
Zakochana Depresantka [✔]
Teen FictionVanessa od dawna leczy się na depresję. Pokazuje, że jest szczęśliwa, a tak na prawdę nikt nie wie co robi w nocy. Według niej jest tą najbrzydszą, tą, która nie ma prawa istnieć, dlatego zawsze każe swoje biodra zaznaczając je cienkimi liniami. Co...