Piątek
Po skończonych dzisiejszych zajęciach postanowiłam uporządkować sobie notatki z pierwszych dni i poczytać chociaż jedną z wypożyczonych książek. Nam leżała na łóżku przed książką malując sobie paznokcie, a ja przy biurku cały czas coś bazgrząc, gdy do pokoju wpadł z hukiem Tae.
- SeYun patrz! Kupiłem ci największego misia na jakiego było mnie tylko stać w zamian za twój różowy kocyk. Popryskałem go nawet perfumami RapMona, żeby ładnie pachniał. Wiesz ile on tego wszystkiego używa! Cały czas mu coś podbieram, a to się nigdy nie kończy. No to ten... mam nadzieje, że ci się podoba i będziesz z nim spać i będzie ci tak ciepło jak pod tym kocykiem... który jest naprawdę cieplutki i milutki.
Byłam w nie małym szoku. Nie spodziewałam się czegoś takiego. W pierwszej chwili się zaśmiałam. Jego długie bezsensowne wypowiedzi zawsze są śmieszne *stwierdza po jednym wspólnie spędzonym popołudniu* Oczywiście Bin patrzyła na wszystko z taką nienawiścią w oczach i zazdrością, że gdyby mogła to by mnie teraz zabiła.
- Cześć Taeś - powiedziała słodko zwracając na siebie jego uwagę.
- No cześć cześć - powiedział szybko i ją zbył - to jak.. podoba ci się?
- Nawet nie wiesz jak bardzo - podziękowałam mu ładnie i wstałam, żeby go przytulić. On odwzajemnił uścisk prawie łamiąc mi żebra. Aż dziwę się, że nie zginęłam. To znaczy nie od uścisku a z rąk NamBin.
- Robisz coś dzisiaj? - zapytał kiedy się od siebie odsunęliśmy.
Popatrzyłam na wszystkie swoje papiery porozrzucane po całej powierzchni biurka i zastanowiłam się chwilę.- Właściwie to miałam się dzisiaj uczyć, ale...
- Właśnie ma dużo nauki, więc, może ją zostawmy i pójdźmy gdzieś razem mój chłopaku? - znowu próbowała zwrócić swoją uwagę.
- Oj Nam nie przesadzaj. To był dopiero pierwszy tydzień, a poza tym ma jeszcze resztę weekendu na to. A i widzę, że ty coś czytasz i paznokcie ci jeszcze nie wyschły, więc może lepiej nie będę ci przeszkadzać? Pójdziemy sobie, a ty będziesz mogła się spokojnie skupić na lekturze.
- Książka nie zając nie ucieknie.
- Ale NamBin zrozum. Przyszedłem tutaj po SeYun - nawet nie wiedziałam, że po takich słowach dziewczyna może zrobić się bardziej czerwona niż burak.
- Ugh idźcie sobie.
- Nie martw się kochanie ciebie też gdzieś niedługo zabiorę, ale to będzie niespodzianka - oznajmił jej po czym razem wyszliśmy z pokoju.
- To co chcesz robić? - zapytałam.
- Może najpierw zabrałbym cię na jakieś żarcie, a potem coś wymyślimy?
- Żarcie? Omo tak, nic nie jem od rana.
Mój akademik na szczęście nie jest jakoś bardzo odizolowany od rzeczywistości, więc do wszystkiego stąd mam blisko. Nawet do jednej z ulubionych knajpek Taehyunga. Tae zamówił sobie jakieś żarcie z oferty dla dzieci, a mi kupił wielką porcję lodów (bo to przecież najlepszy obiad o tej porze dnia, na pusty żołądek i to jeszcze w chłodną jesień nie?) Oczywiście skończyło się tak, że to on zeżarł większość lodów, a mi zostały tylko małe marchewki z jego zamówienia.
- Następnym razem idziemy na pizzę - powiedziałam, kiedy już wyszliśmy z lokalu.
- A co nie smakowało ci to jedzenie?
- Nie no co ty było pyszne, tylko... jakby to powiedzieć... jaki normalny człowiek najadłby się małymi marchewkami!?
- Anorektyczka na przykład. Myślałem, że skoro nic nie jesz i jesteś taka chuda to należysz do motylków.
- Ja, mój apetyt i motylki. Wow Tae jak ty mało o mnie wiesz.
- No właśnie za mało i muszę zrobić wszystko, żeby dowiedzieć się o tobie jak najwięcej.
