'I'm sick and I'm tired too
I can admit, I am not fireproof
I feel it burning me
I feel it burning you
I hope I don't murder me'
-Zamówić coś do jedzenia?- Uśmiechnęłam się słabo, wpatrując się w siedzącą na kanapie Cassie.
Okryta kocem, bezmyślnie wpatrywała się w migoczące na ekranie telewizora obrazy.
-Nie chcę mi się jeść- Mruknęła beznamiętnie, nie odwracając wzroku od ekranu.
Westchnęłam głęboko, przyglądając jej się uważnie.
Wahając się, podeszłam bliżej i przysiadłam tuż obok.
-Jak się czujesz?- Zapytałam cicho, delikatnie podnosząc dłoń ku jej twarzy i odsuwając z niej opadające na oczy włosy.
Skrzywiła się nieznacznie, patrząc na mnie z niechęcią.
-A jak myślisz?- Mruknęła, ciaśniej opatulając się kocem.
Wolno pokiwałam głową, badając każdy element jej twarzy.
Od czasu śmierci Isabel, zupełnie zamknęła się w sobie.
Całe dnie spała albo bezmyślnie wpatrywała się w telewizor.
Nie byłam w stanie nawet porozmawiać z nią o całej tej sytuacji, o jej uczuciach- o czymkolwiek.
Odrzucała mnie nawet gdy pytałam o to co na co ma ochotę zjeść na obiad.
Nie miałam pojęcia jak mogę jej pomóc.
-Idziemy dzisiaj do psychologa - Powiedziałam, siląc się na uśmiech.
Prychnęła, po chwili gwałtownie kręcąc głową.
-Cassie.... Przecież dobrze wiesz, jak bardzo ci to pomoże- Westchnęłam, słysząc we własnym głosie żenującą bezsilność.
-Nie chcę znowu tego wszystkiego rozpamiętywać...- Odparła cicho, biorąc głęboki oddech.
Wpatrywała się we własne palce, próbując przywołać regularny oddech.
-Boję się, że jeszcze bardziej się w tym wszystkim zapadniesz, jeżeli czegoś z tym nie zrobimy - Spojrzałam na nią, czując bolesną, rosnącą gulę w gardle.
Tak naprawdę dobrze wiedziałam, że moje starania są już od samego początku skazane były na porażkę.
Namawiałam Cassie na wizytę u psychologa od ponad dwóch tygodni.
Codziennie jej o tym mówiłam - codziennie słysząc to samo.
-Zupełnie zrezygnowałaś z pracy?- Zapytałam, bezmyślnie patrząc na telewizor.
-Chyba tak, nie wiem. Nie odbieram telefonów- Stwierdziła niedbale, wzruszając ramionami.
Westchnęłam.
-Kiedy ostatni raz rozmawiałaś z rodzicami?- Przyjrzałam się jej uważnie.
Wzięła głęboki oddech, odwracając wzrok.
-Podczas pogrzebu.
Przytaknęłam, intensywnie myśląc o tym jak wyglądał tamten, niezwykle przygnębiający dzień.
W pamięci, od razu wyświetlił mi się obraz stosów białych, rozrzuconych róż.
Smętnie leżały na stołach przy kolacji, usychały na idealnie czarnej trumnie i wyścielały drogę prowadzącą do cmentarza.
CZYTASZ
Ambivalence
RomanceSpokój. Tak dobrze znane jej wcześniej słowo. Obecnie zapomniała co tak naprawdę oznacza w rzeczywistości. Gdy doszło do morderstwa jej współlokatorki, zwyczajny, poukładany świat Alice przestał być taki jak dawniej. Od tego momentu, ktoś kogo wyją...