02

522 44 14
                                    



'I'm sick and I'm tired too
I can admit, I am not fireproof
I feel it burning me
I feel it burning you
I hope I don't murder me'


-Zamówić coś do jedzenia?- Uśmiechnęłam się słabo, wpatrując się w siedzącą na kanapie Cassie.

Okryta kocem, bezmyślnie wpatrywała się w migoczące na ekranie telewizora obrazy.

-Nie chcę mi się jeść- Mruknęła beznamiętnie, nie odwracając wzroku od ekranu.

Westchnęłam głęboko, przyglądając jej się uważnie.

Wahając się, podeszłam bliżej i przysiadłam tuż obok.

-Jak się czujesz?- Zapytałam cicho, delikatnie podnosząc dłoń ku jej twarzy i odsuwając z niej opadające na oczy włosy.

Skrzywiła się nieznacznie, patrząc na mnie z niechęcią.

-A jak myślisz?- Mruknęła, ciaśniej opatulając się kocem.

Wolno pokiwałam głową, badając każdy element jej twarzy.


Od czasu śmierci Isabel, zupełnie zamknęła się w sobie.

Całe dnie spała albo bezmyślnie wpatrywała się w telewizor.

Nie byłam w stanie nawet porozmawiać z nią o całej tej sytuacji, o jej uczuciach- o czymkolwiek.

Odrzucała mnie nawet gdy pytałam o to co na co ma ochotę zjeść na obiad.

Nie miałam pojęcia jak mogę jej pomóc.


-Idziemy dzisiaj do psychologa - Powiedziałam, siląc się na uśmiech.

Prychnęła, po chwili gwałtownie kręcąc głową.

-Cassie.... Przecież dobrze wiesz, jak bardzo ci to pomoże- Westchnęłam, słysząc we własnym głosie żenującą bezsilność.

-Nie chcę znowu tego wszystkiego rozpamiętywać...- Odparła cicho, biorąc głęboki oddech.

Wpatrywała się we własne palce, próbując przywołać regularny oddech.

-Boję się, że jeszcze bardziej się w tym wszystkim zapadniesz, jeżeli czegoś z tym nie zrobimy - Spojrzałam na nią, czując bolesną, rosnącą gulę w gardle.

Tak naprawdę dobrze wiedziałam, że moje starania są już od samego początku skazane były na porażkę.

Namawiałam Cassie na wizytę u psychologa od ponad dwóch tygodni.
Codziennie jej o tym mówiłam - codziennie słysząc to samo.


-Zupełnie zrezygnowałaś z pracy?- Zapytałam, bezmyślnie patrząc na telewizor.

-Chyba tak, nie wiem. Nie odbieram telefonów- Stwierdziła niedbale, wzruszając ramionami.

Westchnęłam.

-Kiedy ostatni raz rozmawiałaś z rodzicami?- Przyjrzałam się jej uważnie.

Wzięła głęboki oddech, odwracając wzrok.

-Podczas pogrzebu.

Przytaknęłam, intensywnie myśląc o tym jak wyglądał tamten, niezwykle przygnębiający dzień.


W pamięci, od razu wyświetlił mi się obraz stosów białych, rozrzuconych róż.

Smętnie leżały na stołach przy kolacji, usychały na idealnie czarnej trumnie i wyścielały drogę prowadzącą do cmentarza.

AmbivalenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz