11

324 37 5
                                    

Pierwszą rzeczą, którą poczułam po przebudzeniu były mocne dłonie przyciągające mnie do swojego ciała i ciepło rozgrzanej pościeli.
Otworzyłam oczy, krzywiąc się lekko na widok ostrego, wpadającego przez okna, porannego słońca.
Pogłaskałam lekko jego wypełnioną tatuażami rękę, po chwili delikatnie ściągając ją z siebie i uwalniając się z jego szczelnego uścisku.

-Dokąd uciekasz?

Chłodny, zachrypnięty głos Jessego odezwał się niemal od razu po tym jak bezszelestnie podniosłam się z łóżka.

Odwróciłam się do niego, uśmiechając się szeroko i schylając się, po to aby złożyć na jego policzku miękki pocałunek.
Zamruczał cicho, chwytając mnie w talii i przyciągając do siebie z powrotem, sprawiając, że upadłam na jego ciało, śmiejąc się wniebogłosy.

Przejechał dłonią po moim nagim ciele, zostawiając na moich ustach głębokie, ale słodkie pocałunki.
-Mam dzisiaj zmianę w sklepie – Jęknęłam, próbując oderwać się od jego ust – Na czternastą...

Mruknął z niezadowoleniem, jeszcze mocniej mnie ściskając i obcałowując moją twarz.
-Puść mnie – Zaśmiałam się, lekko bijąc go w klatkę piersiową.

Pokręcił głową, po chwili kończąc całować moją szyję i uważnie wpatrując się w moje oczy.
-To była piękna noc, Alice – Szepnął.

Zaśmiałam się lekko, zagryzając wargę i wesoło przytakując.
-Wypuścisz mnie już do łazienki? - Zapytałam, patrząc na niego z rozbawieniem.

Z malującym się na twarzy, grymasem niezwykłego niezadowolenia, wypuścił mnie ze swoich objęć, pozwalając mi wydostać się z łóżka.

Chwyciłam w dłoń leżący na widoku suchy ręcznik i rzuciłam mu lekki uśmiech.

Jego rozmierzwione, ciemne włosy lekko opadały mu na twarz, a jego wytatuowane, szczupłe ciało, idealnie współgrało z bielą przykrywającej go do połowy, pościeli.

-Sama wybierasz się pod prysznic? - Zapytał, patrząc na mnie wymownym wzrokiem.

-Samiutka - Wzruszyłam ramionami, dając mu do zrozumienia, że taka opcja w pełni mi odpowiada.

Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, robiąc sztucznie naburmuszoną minę.



Strumień gorącej wody i waniliowy szampon idealnie oczyściły mój umysł i odprężyły każdą, pojedynczą komórkę mojego ciała.

W momencie w którym zmywałam z siebie resztki piany, poczułam niespodziewany dotyk w talii.
Pisnęłam, gwałtownie odwracając się do tyłu i lekko opanowując oddech, na widok szeroko uśmiechniętego Jessego.

-Bałem się, że się utopisz czy coś – Powiedział, przebiegając dłonią po moich mokrych włosach.

Pokręciłam głową, patrząc w jego niezwykle roześmiane i pełne radości oczy.

Miałam wrażenie, że zaczynam być...szczęśliwa?

Przyciągnęłam go do siebie, chcąc, jak najszybciej zamoczyć go pod strumieniem ciepłej wody.
Złożyłam na jego ustach mokry pocałunek, a on zagryzł moją wargę, wykrzywiając usta w lekkim uśmiechu.

-Miłej kąpieli – Rzuciłam, śmiejąc się i otwierając drzwiczki kabiny.

Jęknął niechętnie, marudząc coś o tym, że zostawiam go samego z wielkim potokiem wody.


Ja jednak, śmiejąc się pod nosem, zignorowałam go, szybko opatulając swoje mokre ciało bawełnianym ręcznikiem.

Nie miałam pojęcia co mogę założyć do pracy, więc postanowiłam pożyczyć coś z szafy Jessego.
Weszłam do jednego z pokoi, który wydawał się być bogato urządzoną garderobą.
Na wieszakach wisiały dziesiątki idealnie wyprasowanych koszul, marynarek, płaszczy i kurtek.
Otworzyłam jedną z szaf, chcąc posilić się jakimś prostym, ciemnym t-shirtem.

Jednak ku mojemu niezwykłemu zdziwieniu nie otworzyłam szafy pełnej spodni, bielizny czy koszulek.

Na każdej z półek, świeciło srebro prawdopodobnie wszystkich rodzai noży.

Noży.

W pierwszej chwili nie dochodziło do mnie co tak naprawdę widzą moje oczy.

Nie rozumiałam całkowicie nic.

W momencie w którym, prawdopodobnie dotarł do mnie ogrom bolesnej, przenikającej przez każdy element mojego ciała prawdy, zakrztusiłam się, opadając na miękką wykładzinę.

Po chwili wybuchłam głębokim, histerycznym płaczem.

Wiedziałam, że to nie mogła być prawda.
To wszystko musiało być cholernym przewidzeniem.
Wmawiałam sobie, że to nie mogą być noże przeznaczone właśnie do tego.

Noże. Noże. Wszędzie noże.

Moje mokre ciało, spowite chłodem przerażenia, drżało.

Łzy płynęły strumieniami, tak jak kilka minut wcześniej woda pod prysznicem, a sztuczne, właśnie wtedy, w kąpieli, wypełniające mnie szczęście, uciekało ze mnie szybciej niż kiedykolwiek.

W głowie migotały mi słowa.
Mieszały się ze sobą, tworząc zabawne wzory i konstelacje, przypominające kosmos.

-Uważaj na ludzi, którzy cię otaczają. Jest wśród nich ktoś, kogo cieszy twój ból.
Będzie chciał zawładnąć twoim sercem, ale... jest strasznym człowiekiem.

Ponownie zaniosłam się płaczem, szeroko otwierając oczy i wpatrując się w wesoło śmiejące się ze mnie ostrza.

To właśnie w tamtej chwili, ciszę przeszył jego wesoły, pełen życia głos.

-Nareszcie.


Nie potrafiłam odwrócić głowy.

Zamknęłam oczy, dławiąc się łzami.

Ogromnie bałam się na niego spojrzeć. Bałam się spojrzeć w jego twarz.

W twarz mordercy.

AmbivalenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz