'I'm so happy
Cause today I found my friends
They're in my head
I'm so ugly
But that's ok, 'cause so are you
We've broke our mirrors '*
Wypalając kolejnego papierosa, czułam, jak słowa utworu Nirvany, niemal wyżerają w moim mózgu dziurę, sprawiając, że zaczynam w swojej własnej głowie słyszeć głosy małych przyjaciół. Zupełnie tak, jak w tekście piosenki.Dym, który coraz gęściej wypełniał całą przestrzeń pokoju, zatruwał nie tylko moje płuca, ale i również myśli.
Chociaż, jeśli mam być szczera, jedyną osobą, która notorycznie zatruwała całą mnie, był Jesse.
Ciągle myślałam o pudrowym odcieniu kwiatów niedbale rozrzuconych na kafelkach mojej łazienki.
Ich kolor, intensywny, słodki zapach i ogólne wrażenie niewinności, ogromnie mieszały mi w głowie.Nie byłam w stanie powiedzieć o nich Cassie.
Wiedziałam, że bez zawahania zadzwoniłaby na policję.
Właśnie w tamtym momencie, dziewczyna weszła do pokoju i przebiegając wzrokiem po mojej rozleniwionej pozycji i wyciągniętej, pobrudzonej koszulce, westchnęła.
-Dzwoniła Elizabeth – Zakomunikowała, rzucając w moją stronę telefonem – Dlaczego nie odbierasz od niej telefonów?
Pokręciłam głową ze znużeniem, wzruszając ramionami.
-Nie miałam siły z nikim rozmawiać – Mruknęłam, wyciągając z paczki, kolejnego, mocnego papierosa.
Cassie podeszła bliżej okien, otwierając je na oścież. Po chwili ściszyła także muzykę i przyjrzała mi się z niezwykle niezadowoloną miną.
-Prosiłam cię, żebyś nie paliła w domu.
Westchnęłam, mimowolnie przewracając oczyma i niechętnie gasząc papierosa o czarną, leżącą na komodzie, zapalniczkę.
-Musisz się wziąć w garść, Alice.
Spojrzałam w jej oczy.
Były przepełnione determinacją, troską i czymś... w rodzaju złości?
Kiwnęłam szybko głową, lekko lekceważąc jej słowa i skupiając się na oglądaniu własnych, obdartych z lakieru, paznokci.
-Wychodzimy dzisiaj wieczorem – Powiedziała wyniośle, uważnie obserwując moją reakcję – Nie będziesz całe życie leżała w łóżku!
Gwałtownie się wyprostowałam, czując jak serce podchodzi mi do gardła.
Nie miałam najmniejszej ochoty, wychodzić gdziekolwiek.
-Nie...
-Żadnego sprzeciwu. Szukaj sukienki – Warknęła, szybko przerywając moje użalanie się nad wyjściem z domu.
Skrzywiłam się, czując jak paniczny strach przed wyjściem na zewnątrz powraca.
Przerażało mnie to, że on mógł być wszędzie.
-To naprawdę nie jest dobry pomysł, Cassie – Wydusiłam, podnosząc się z łóżka i owijając się ulubionym, ciepłym kocem.
Dziewczyna pokręciła przecząco głową, uśmiechając się do mnie przyjaźnie.
-Musisz przestać się bać. Pamiętasz, jak to ty mnie tak wyciągnęłaś do pubu? Nie byłam wtedy w lepszym stanie niż ty – Wzruszyła ramionami, nie spuszczając ze mnie wzroku.
CZYTASZ
Ambivalence
RomanceSpokój. Tak dobrze znane jej wcześniej słowo. Obecnie zapomniała co tak naprawdę oznacza w rzeczywistości. Gdy doszło do morderstwa jej współlokatorki, zwyczajny, poukładany świat Alice przestał być taki jak dawniej. Od tego momentu, ktoś kogo wyją...