Siłowałam się z uparcie niechętnym do współpracy, zardzewiałym zamkiem.
Czując na czole pierwsze stróżki potu, westchnęłam głęboko, bezsilnie wpatrując się w trzymany w dłoni klucz.-Widzę, że potrzebuje pani pomocy.
Niemożliwe...ten głos?
Gwałtownie odwróciłam głowę, momentalnie czując w całym ciele nieprzyjemne, wypełniające mnie po krańce ciała, odrętwienie.
Tak to był właśnie ten głos.
I ten mężczyzna.
Stojąc przede mną z lekkim uśmiechem na tle błękitnego, delikatnego pejzażu nieba - kojarzył mi się z nierealnym, idealnie wykończonym obrazem, o finezyjnie nachodzących na siebie wzajemnie barwach.
Przyglądał mi się uważnie, po chwili lekko dotykając mojej dłoni i naciskając na nią.
Z niewiarygodną lekkością, dłonią wciąż ułożoną na mojej, przekręcił klucz, nie pozwalając sobie na choć chwilę zawahania.
Spojrzałam na niego z dziwnym wyrazem twarzy.
Modliłam się aby nie zauważył dreszczy, które przeszły mnie na skutek jego dotyku.Uśmiechnął się triumfalnie, wpuszczając mnie do środka.
-Dziękuję - Mruknęłam cicho, próbując jak najszybciej dostać się do sklepu.
-Cała przyjemność po mojej stronie -Powiedział, brzmiącym na dostojny ton głosem.
Szybko podeszłam do sklepowej kasy, odstawiając na blat torbę i uruchomiając mocno styrany już komputer.
Bez większego namysłu, zalogowałam się na konto, po chwili nieruchomiejąc.Kątem oka, zauważyłam małą, różową karteczkę.
Oddech ugrzęzł mi w gardle.
Wpatrywałam się w kolorowy kawałek papieru leżący na blacie sklepowego biurka.
Drżącymi dłońmi, z niezwykłym przerażeniem udało mi się ją podnieść i głęboko oddychając, rozwinąć."Wszyscy każdego dnia przemierzamy niebo i wszyscy brniemy przez piekło"
Nirvana?
Przyglądałam się uważnie słowom wypisanym starannie na pogniecionej karteczce.
Zaczynało kręcić mi się w głowie.
Czułam natłok wszystkich możliwych emocji...a zarazem wiedziałam, że tak naprawdę nie byłam w stanie poczuć absolutnie niczego.
Byłam po prostu przerażona.
Czułam ten rodzaj strachu, który więzi myśli i nie pozwala oddychać.
Najgorszy ze wszystkich rodzajów strachu.
Zupełne obezwładnienie.-Widzę, że była nowa dostawa.
Podniosłam głowę znad karteczki, szybko gnąc ją w ręce.
Dopiero w tamtej chwili, zdałam sobie sprawę, że mężczyzna, który pomógł mi otworzyć drzwi, jak i również poprzedniego razu kłócił się ze mną o prawidłowe rozmieszczenie płyt - cały czas był w sklepie.
-Tak, tak - Przytaknęłam, lekko drżącym głosem - Szuka pan czegoś konkretnego?
-Narazie tylko się rozglądam - Uśmiechnął się szeroko, po chwili dodając - Myślę jednak, że zdecyduję się na coś grungowego.
Co pani poleca? Mam ochotę na jakąś dobrą klasykę.Spojrzałam na niego uważnie, w głowie szybko przetwarzając czy dobrze usłyszałam.
Czy możliwe jest, że zobaczył cytat na karteczce?
A może to czysty przypadek?
CZYTASZ
Ambivalence
RomantizmSpokój. Tak dobrze znane jej wcześniej słowo. Obecnie zapomniała co tak naprawdę oznacza w rzeczywistości. Gdy doszło do morderstwa jej współlokatorki, zwyczajny, poukładany świat Alice przestał być taki jak dawniej. Od tego momentu, ktoś kogo wyją...