3.Kim ja jestem?

3.3K 130 67
                                    

Tym razem obudziłam się z wspaniałym nastrojem. Nadal czułam satysfakcję z tego co zrobiłam wczoraj. Jest sobota. Bez lęku wstałam do łazienki. Wszyscy jeszcze spali. Ja zawsze budzę się pierwsza. Weszłam do łazienki. Jednak to co zobaczyłam w lustrze, było inne niż zwykle. W miejscu mojego odbicia stała śliczna dziewczyna z brązowymi, lśniącymi włosami. Miała ładne, duże oczy koloru szarego. Nie miała cieni pod oczami. I z nienaturalnie bladą cerą.

- To ja?- byłam zmieszana.

Jednak stwierdziłam, że tak mi się bardziej podoba. Wykonałam wszystkie czynności i wyszłam z łazienki. Po raz pierwszy zjadłam śniadanie w domu. Nie obawiałam się nikogo. Po prostu gryzłam kanapkę z uśmiechem na ustach.

- A kto ci pozwolił tu jeść?- wszedł Chris.

- Ja sama. Nie możesz mi rozkazywać- mówiłam najzwyczajniej w świecie.

- Czy aby na pewno? Mamo!- zawołał matkę.

Kobieta weszła oburzona do salonu.

- Dzidzia zawołała mamusię- drwiłam z niego.

- Jak ty do mnie mówisz?!- wkurzył się Chris.

- Masz w tej chwili iść do swojego pokoju!- matka była wkurzona na co ja się zaśmiałam- Co cię tak bawi?!

- Wy. Jesteście po prostu żałośni- zachichotałam i poszłam do siebie.

Zamknęłam drzwi na klucz. Uśmiechałam się sama do siebie. Jednak nie chcę siedzieć cały dzień w pokoju, dlatego że im coś nie pasuje. Wiem! Wyjdę przez okno. Pod moim oknem rośnie wiśnia. Bardzo wysoka, więc mogę po niej wyjść i wejść. Tak jak postanowiłam tak i zrobiłam. Nie było to takie trudne. Nie wiem czemu wcześniej tak nie robiłam. A no tak, bałam się. Szłam pewnie ulicą. Postanowiłam przejść się do parku. To wspaniałe miejsce. Jednak to co tam zobaczyłam zepsuło mi nastrój. Allie stała z July i Niną. Schowałam się za drzewem.

- Po co przyjaźnisz się z tą łamagą- usłyszałam Ninę.

- Bo mam z niej bekę- śmiała się Allie.

- To logiczne. Jest głupia i kto by z kimś takim chciał się zadawać? W ogóle to ona brzydka jest- mówił July.

- No- przytaknęły Allie i Nina.

Dawna ja poczułaby smutek, ale ja poczułam gniew. Uznałam, że go podsycę i posłucham co moja ,,przyjaciółka" ma do powiedzenia.

- Ona ma mnie za BFF, ale dla mnie jest żałosna.- Allie była wyrachowana.

W tym momencie coś we mnie pękło. Zapragnęłam by cierpiała. Chciałam się zemścić.

- Ty jesteś żałosna, głupia, brzydka i jeszcze jesteś zołzą!- wyskoczyłam zza drzewa i spojrzałam prosto w jej oczy.

Allie, July i Nina zrobiły zdziwione miny.

- Wreszcie postanowiłaś nałożyć makijaż- July liczyła, że mi dopiecze. Rozczarowałam ją.

- To nie makijaż, ale tobie by się przydał- śmiałam się.

Trzy dziewczyny były zaskoczone całą sytuacją. Spojrzałam na Allie.

- Wiesz gdzie możesz to sobie wsadzić, ,,przyjaciółeczko"- zrobiłam cudzysłów palcami i rzuciłam w nią bransoletką, którą dała mi na urodziny.

Odwróciłam się i ruszyłam do domu. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nigdy nie umiałam tak mówić. Nigdy nie umiałam się bronić. Teraz jestem pewna wszystkiego co robię. Niczego się nie boję. Gdy byłam pod domem weszłam na wiśnię i wdrapałam się do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i przetwarzałam informacje w głowie. Nie mam przyjaciółki i mam wielu wrogów. Ja kontra świat. Nieźle. Moje rozmyślania przerwała kłótnia rodziców. Z ciekawości wymknęłam się, by jej posłuchać.

- Ta gówniara robi się coraz bardziej pyskata!- darł się ojciec.

- Wiedziałam, że branie jej kilka lat temu to był błąd!- matka była wściekła.

- To po co ją ku*wa chciałaś?!

- Bo nie wiedziałam, że jestem w ciąży. Nigdy nie adoptowałabym tej dziewuchy wiedząc o tym!

Adopcja? To nie są moi biologiczni rodzice.

- Nawet nie wywaliłam tych papierów adopcyjnych...

- Cicho. Teraz chodźmy na te zakupy.

- Racja. Chris!- zawołała go matka.

Ja wślizgnęłam się do swojego pokoju. Cała się trzęsłam. Adoptowana. To słowo krążyło po mojej głowie jak widmo. Wychodzi na to, że całe moje życie to kłamstwo. Usłyszałam jak moja ,,rodzina" wychodzi. Postanowiłam poszukać papierów adopcyjnych. Może dowiem się czegoś o moich biologicznych rodzicach. Weszłam do sypialni rodziców.

- Pewnie tutaj leżą...- mówiłam do siebie.

Przeszukałam cały pokój. Nic. Jednak nagle, zobaczyłam obluzowaną deskę w podłodze. Wyglądało to podejrzanie, więc ją odsunęłam. Nie było z tym problemu, bo nie była przybita gwoździami. Tam leżało pudło. Zajrzałam do środka. Leżały tam papiery adopcyjne. Posprzątałam pokój i poszłam do siebie. Zamknęłam drzwi na klucz. Zaczęłam przeglądać papiery. Najpierw rzuciły mi się w oczy moje dane osobowe.

Imiona: Rachel Elizabeth

Nazwisko: Morgan

Urodzona: 8 maja 1999 roku

Matka: Lyra Morgan

Ojciec: Brak danych

Nie wiedziałam, że mam na nazwisko Morgan. Nazywam się Rachel Summer. Nie wiedziałam nawet, że na drugie mam Elizabeth. Rachel Elizabeth Morgan. Ładnie brzmi. Kim była moja matka? Lyra Morgan. O ojcu nic nie wiadomo. Czemu? Czy gdy dowiedział się, że mam się pojawić na świecie odszedł od niej? Czy dlatego zostałam oddana? By mogli być razem? Wiem, co zrobię.

- Poszukam moich biologicznych rodziców.

- Poszukam moich biologicznych rodziców

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Angel or DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz