24.Zegar mierzy czas.

1.5K 67 4
                                    

Odkąd Lucyfer ogłosił stan wojny w piekle wybuchła panika. Zwiększono nam liczbę treningów. Demony kręcą się niespokojnie. Przygotowywane są bronie. Z tego co wiem, większość jest po stronie Aarona i Lary. Sytuacja ta niepokoi. W każdej chwili może paść polecenie czas na walkę. Musimy być zawsze gotowi.

Siedziałam u siebie w pokoju. Pakowałam prezent dla Luke'a. Dziś 23 sierpnia, jego urodziny. Mam dla niego nowy sztylet i skórzane rękawiczki bez palców. Często takie nosi. Jeszcze zdjęcia na, którym jestem ja, on, Kate, Jade i Gabe. Na nim się wygłupiamy i śmiejemy. Poszłam do niego i weszłam cicho. Zasłoniłam mu oczy od tyłu.

- Sto lat, Luke- przytuliłam go od tyłu.

Odwrócił się i mnie pocałował.

- To dla ciebie.- podałam mu pudełko.

Odpakował je i uśmiechnął się.

- Dzięki.- powiedział i mnie przytulił.

Pchnęłam go na łóżko. Siedziałam na jego brzuchu i całowaliśmy się. Po chwili pozbyliśmy się ubrań(XD). I co dalej to wiadomo.

Rano wiadomo gdzie byłam. Jednak Luke'a przy mnie nie było. Nagle skapnęłam się, że do treningu zostało 15 minut! Zerwałam się na równe nogi. Ubrałam się na szybko i pobiegłam na plac. Na szczęście dotarłam na czas. Jak zwykle był niezły wycisk. Wróciliśmy dopiero na kolację. Kate jednak poleciała do Mike'a.

*Perspektywa Kate*

Leciałam do mojego chłopaka. Jak co wieczór wchodziłam oknem. Zapukałam w szybę od jego pokoju. Nikt nie otwierał. Jeszcze raz i nic. Zaczynam się niepokoić. Zawsze otwierał. Uznałam, że poczekam. Mógł przecież wyjść z pokoju. Siedziałam tak nie wiem ile czasu. Było już późno, więc powinien już być u siebie. Wpełzłam do środka przez balkon. Cicho przeszukałam cały dom. Tylko mama Mike'a nie spała. Patrzyła w okno. On by nie wracał tak późno z domu.

- K-kim j-jesteś?- przeraził ją mój widok.

- Kimś, kto chce pomóc twojemu synowi. Od kiedy go nie ma?- zapytałam.

- Cały dzień. N-nie wrócił ze szkoły.- odpowiedziała kobieta.

- To mi wystarczy- stwierdziłam.

Rozwinęłam skrzydła i zaczęłam lecieć w poszukiwaniu Mike'a. Słyszałam krzyk jego matki, kiedy zobaczyła moje skrzydła. Miałam to gdzieś. Moim celem jest go znaleźć. Krążyłam po całym mieście. Wylądowałam w parku.

- Kate, córeczko- usłyszałam za sobą głos. To moja matka.

Odwróciłam się do niej wściekła. Przestraszyłam się widząc Mike'a związanego przez nią. Śmiała się złowieszczo.

- Masz go natychmiast wypuścić!- moja wypowiedź doprowadziła ją do śmiechu.

- Naprawdę nie spodziewałam się, że możesz się związać z tak słabym człowiekiem.- mówiła, a we mnie gotował się gniew- Nie sądziłam, że tak ci na nim zależy. Więc zapomnij o tym, że wyjdzie z tego żywy.

 Więc zapomnij o tym, że wyjdzie z tego żywy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Wyciągnęłam mój bicz i chciałam ją zaatakować. Jednak zanim zdążył zapłonąć, ona go złapała i korzystając z okazji, rzuciła mną o drzewo. Uderzyłam tak mocno, że po chwili leżałam nieprzytomna. A może...martwa?

*Perspektywa Rachel*

Kate nie wróciła na noc i nie było jej na treningu. Zaczynam się martwić. Postanowiłam zmotywować Luke'a do szukania jej. Ciągnęłam go do poszukiwań, ale on się wyrwał i zapytał:

- Dokąd mnie tak ciągniesz? Na pewno nie na zabijanie.- powiedział. No tak. Nie wyjaśniłam mu gdzie idziemy.

- Szukać Kate. Nie wróciła do tej pory.

- Nie wiem. Może tak fajnie się bawi z Mike'm, że nie chce wracać- zaśmiał się.

- To nie jest śmieszne! Musimy wiedzieć co się z nią dzieje!

Złapałam go za rękę i pociągnęłam do wyjścia. W domu Mike'a jej nie było, jak samego chłopaka. Nigdzie w mieście nic. Został park. Gdy tam polecieliśmy, to zobaczyłam rękę człowieka wystającą z krzaków. Odruchowo podeszłam i zobaczyłam nieprzytomnego Mike'a. Potrząsnęłam nim i dopiero po paru chwilach otworzył oczy.

- Jest z wami Kate?- zapytał z niepokojem.

- Nie. Myśleliśmy, że z tobą- powiedziałam.

- Jakaś szurnięta baba ją porwała- tłumaczył- Wyglądała jak ona, tylko starzej.

- Lara- powiedziałam wściekła.

Teraz dostrzegłam coś podłużnego na ziemi. To bicz Kate! Ta wariatka, może ją zabić. 

Angel or DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz