26.Nie boję się umrzeć.

1.4K 69 8
                                    

*Perspektywa Mike'a*

Biegłem przez las. Nagle pojawiła się przede mną zniekształcona postać. To chyba demon. Był w stanie się na mnie rzucić. Nie wiem po czyjej stoi stronie. Chce mnie zaatakować. Raczej demony walczące dla piekła nie marnowały by czasu na takiego człowieka jak ja. Co za ironia! Skoczył na mnie. Znajdował się nade mną, ale ja wbiłem mu nóż w serce. Jeśli, to coś ma serce. Zrzuciłem go z siebie. Następnie pobiegłem dalej. Jakieś Anioły Śmierci kręciły się wokół jakiejś groty. Może tam jest Kate? Postanowiłem zaryzykować. Dobrze, że tata zamontował tłumiki dźwięku. Rozstrzeliłem wszystkich. Umiem celować, bo ćwiczyłem na strzelnicy. Zabrałem jednemu z nich klucze i wszedłem. Cicho przechadzałem się po korytarzach. Nagle zobaczyłem korytarz z celami. Jedna z nich była dobrze pilnowana. Założę się, że tam jest moja ukochana. Zabiłem pistoletami strażników i otworzyłem cele. Tak czułem! To ona! Była chuda, odwodniona i chyba nie mogła się ruszać.

*Perspektywa Kate*

Drzwi celi nagle się otworzyły. Wszędzie rozpoznałabym Mike'a! Miał pistolety i nóż. Jego ubranie było poplamione krwią. Podbiegł do mnie i przytulił.

- Bałem się o ciebie- powiedział, dalej trzymając mnie w ramionach.

- Nie mogę się ruszać.- powiedziałam nie mając sił- Co jeśli ja mam złamany kręgosłup?- ta myśl mnie przerażała.

- Zaraz sprawdzę- powiedział.

Tak jak powiedział, tak zrobił. Zbadał każdy mój odcinek kręgosłupa. Jednak nic nie czułam. Jestem kompletnie sparaliżowana. Dłużej spoglądał na moją rękę.

- To nie kręgosłup- powiedział, nie ukrywam że poczułam ulgę- Ktoś ci wstrzyknął jakąś substancję. Musimy uciekać.

Wziął mnie na ręce i zaczął biec. Jak ktoś próbował go zatrzymać to obrywał ołowianą kulą. Byliśmy już na zewnątrz. Jedyny ból jaki czułam to w podbrzuszu. Ten szok może spowodować poronienie. Tak, poronienie. Kilka dni temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Oczywiście z Mike'm.

- Ratuj nas- wydukałam.

- Nas?- wydał się zdziwiony.

- Nas- trzymałam się za brzuch, a on otworzył szerzej oczy.

- Cholera. Czemu nie powiedziałaś wcześniej?- spytał przestraszony.

- Bałam się twojej reakcji.

- Nie ważne. Muszę cię stąd zabrać.

Nagle ktoś go powalił na ziemię. Uderzyłam o grunt i zawyłam z bólu. Czucie mi wraca. Zobaczyłam moja matkę.

- Odważny chłopak. Może gdyby był taki jak my, to bym go akceptowała.- mówiła swoim zimnym głosem.

- Nie waż się go skrzywdzić- wysyczałam.

- Moja biedna, naiwna córeczka- mówiła.- Dajesz się zbyt omamiać. Ale to już nie będzie zmartwieniem ani twoim, ani moim.

Wyjęła nóż i powoli zbliżała się do mnie.

- Nie!- krzyknął Mike.

- Nie!- krzyknął Mike

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wszystko działo się szybko. Lara odwróciła się, a Mike rzucił się na nią z nożem i wbił go jej w brzuch. Była zdziwiona i powoli przestawała oddychać. Mike wyjął metalowe ostrze i wbił go jej w serce, tym samym kończąc jej życie. Poczułam, że ciężej oddycham. Zaczęłam krwawić z dróg rodnych. Krzyknęłam, bo obawiałam się tego od początku. Mike podbiegł do mnie i zaczął biec ze mną na rękach. Nie wiem gdzie mnie niósł.

*Perspektywa Rachel*

- Co chcesz zrobić?!- gdy powiedziałam Gabe'owi mój plan był mocno zdziwiony.

- Muszę go pokonać. Znajdę Aarona. On to przeżył, nie odpuszczę.

- Nie dasz rady pokonać go sama- za nami pojawił się Luke.

- Założymy się?- powiedziałam.

- On jest silny, a ty słaba i wykończona- argumentował to- Daj sobie pomóc.

- Dobra, dobra- przewróciłam oczami.

- To ruszamy ubić tego kolesia- Gabe ruszył przed siebie.

- Idziesz nie w tą stronę- zakomunikowałam mu.

Odwrócił się poszedł tam gdzie trzeba. Uśmiechnęłam się pod nosem. Zaczęliśmy lecieć do miejsca gdzie stacjonują obozy Aarona. Tam zapewne się ukrył. 

*

Niestety zbliżamy się do końca książki :(. 

Ale mam w planach kolejną. Będzie ona z...creepypastą :). Jestem zła, nie powiem jaką xd. 

Angel or DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz