10.Wolę się zabić, niż z nim współpracować!

2.1K 91 29
                                    

Od miesiąca mieszkam w piekle. Szkoła polega na treningach. Prace domowe, przynieś wycięte serce itp. Uczą nas inne Anioły Śmierci i demony. Nie widziałam Lucyfera. Jeszcze. Zaprzyjaźniłam się z Kate i Jade. Mam też dobre kontakty z Gabe'm. Luke'a nie trawię. Zawsze, gdy próbuję rozmawiać z ojcem jest niezręcznie. Nie umiem z nim znaleźć wspólnego języka.

Miałam trening. Uczyła nas Evie, więc było więcej luzu. Gdy Dark, Aaron lub Lara nas uczą, to jest ostry wycisk. Przy Willu jest w miarę.

- Dobrze. Nocą macie zabijać w parach.- powiedziała Evie.- Macie zabić kilka osób. Ale to mają być tylko źli ludzie. Przyniesiecie głowy na dowód. Więc wasze grupy to: Jade i Ethan- zobaczyłam chłopaka z białymi włosami.- Kate i Gabe. Luke i Rachel...

Dalej nie słuchałam, bo od razu poczułam odruch wymiotny. Czemu on?! Nie było nikogo innego?! Luke nawet na mnie nie spojrzał. To lepiej. Mam dość jego debilnych uwag i żartów. Nienawidzę go bardzo. Nie zauważyłam nawet, kiedy znalazł się obok mnie.

- Spotkamy się na moście o północy.- powiedział i odszedł.

Wiem, o który most chodzi. O ten nad rzeką lawy. Był bardzo blisko domu. Dziwne, że nie komentował w żaden sposób tego że jesteśmy w parze.

*Perspektywa Luke'a*

Gdy usłyszałem, że mam wykonać zadanie z Rachel to ucieszyłem się. Dobrze, że umiem maskować uczucia. Ona zaś wydała się zła, że współpracujemy. Podszedłem do niej i powiedziałem.

- Spotkamy się na moście o północy.

Po tym odszedłem. Nie umiałem z nią rozmawiać. Widać, że za mną nie przepada. Może, trzeba było czasem trzymać język za zębami...

*Perspektywa Rachel*

Dochodziła północ. Ja byłam już na moście. Nerwowo uderzałam paznokciami w poręcz. Usłyszałam kroki i automatycznie odwróciłam się do ich źródła. Oczywiście, był to Luke. Przełknęłam ślinę i zbliżyłam się do czarnowłosego.

- To... Idziemy?- wydawał się być spięty.

- A po co niby tu jestem? Chodź. Chcę mieć te zadanie za sobą.

W normalnych okolicznościach cieszyłabym się z zabijania, ale nie teraz. Nie z nim. Otworzyliśmy portal na ziemię. Zaczęliśmy latać nad miastem, szukając ofiar. Nie rozmawialiśmy. Przyglądaliśmy się ulicom. Nikogo nie było. No ale co się dziwić, przecież jest środek nocy.

- Powinniśmy iść do jakiegoś domu- powiedziałam, a on spojrzał na mnie- Tu nikogo nie ma.

Skinął głową i polecieliśmy na osiedle. Wyczułam coś okropnego w jednym z domów. Alkoholicy. Ich dzieci przeżywają koszmar. Machnięciem ręki kazałam Luke'owi wejść do środka. Wślizgnęliśmy się cicho do mieszkania. Rodzice spali jak zabici. Spojrzeliśmy na siebie. Ja podeszłam do kobiety, a Luke do mężczyzny. Wstrzyknęłam jej adrenalinę, by się obudziła.

- Dobry wieczór- szepnęłam.

Chciała się drzeć, ale obcięłam jej język. Odcięłam jej kończyny, a potem głowę. Nie powstrzymałam się przed napisaniem ,,Tak kończą źli ludzie". Trzymałam triumfalnie głowę kobiety. Zobaczyłam zmasakrowane ciało mężczyzny i napis na ścianie ,,Jestem twoim najgorszym koszmarem". Bez słowa weszłam do pokoiku dzieci. One nie spały.

- Już nikt was nigdy nie skrzywdzi- uśmiechnęłam się do nich.

- Czy jesteś aniołem?- spytała mała dziewczynka.

- Nie- odpowiedziałam.

- Ona nie jest aniołem.- powiedział chłopiec- To nasza super bohaterka.

- Może nią jestem. Nie mówcie, że tu byłam- powiedziałam.

Luke czekał przy wyjściu. Zabiliśmy jeszcze trzy osoby. Pedofila, prostytutkę i bogatą lalę, która wszystkim dokucza. Byłam zadowolona ze zdobyczy. Pomimo moich poprzednich wątpliwości, to naprawdę się z nim dobrze zabija.

Następnego dnia Evie pochwaliła pracę, jaką wykonaliśmy z Luke'iem. Dostaliśmy jeden dzień wolny od treningów. Akurat przegapimy trening z moim ojcem! Całe szczęście. Szłam do swojego pokoju. Nagle ktoś dotknął mojego ramienia. Odwróciłam się i zobaczyłam Luke'a.

- Hej- powiedział- Jesteś dobra w zabijaniu. Dzięki tobie mamy najlepszy wynik.

Poczułam rumieńce tańczące na mojej twarzy. Nie patrzyło mu z oczu jak temu chłopakowi, którego nienawidziłam. Tylko jak...miłemu, wrażliwemu i opiekuńczemu. Miałam wrażenie, że stoimy tak wieki. Nie chciałam by ta chwila przestała trwać.

- I nawzajem- powiedziałam. Nic więcej nie byłam w stanie wydusić.

- Cześć- odszedł.

- Cześć.

Nie wiem co się stało. Nie czułam przy nim gniewu. Tylko...radość? Co to miało być?

radość? Co to miało być?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Angel or DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz