19.Błagam, pomóż mu.

1.7K 89 31
                                    

- Jak?!- nie docierało do mnie to co usłyszałam.

- Powinieneś jej opowiedzieć wszystko- powiedziała mama spokojnym głosem.

Ona o wszystkim wiedziała. Nic nie mówił przez tyle czasu. Dark usiadł na łóżku. Westchnął głęboko.

- Powinnaś usłyszeć też moją historię. Tak jak ty, wychowałem się w patologicznej rodzinie. Ojciec miał problemy z alkoholem. Bił mnie, matkę i siostrę. Po piętnastych urodzinach, jego bicie zamieniało się w coraz ostrzejsze bójki ze mną. Któregoś dnia był tak wściekły, że uderzył matkę a ta roztrzaskała sobie głowę o blat. Zmarła na miejscu. Wtedy, pojawiły się moje skrzydła. Zabiłem go. Została tylko moja siostra. Z tego co wiem, trafiła do domu dziecka. Spotkałem swoich rodziców. Ojca Lucyfera i matkę Zaire. Twój miecz należał do jej dziadka. Stracił go. Legenda jest prawdziwa. Pomagam ojcu często. Po twoich narodzinach zacząłem mieć większe wpływy w piekle. Jeśli go poprosisz, to odda mu skrzydła. Ma wielką władzę.

- Jest dla niego nadzieja- podsumowałam- Sądzisz, że mnie posłucha?

- Na pewno. Jesteś jego jedyną wnuczką.

- A co się stało z Zairą?- spytałam.

- Nie żyje...

- Co się w ogóle dzieje z duszami Aniołów Śmierci?

- Przepadają. Praktycznie przestają istnieć. Anioły Śmierci nie mają dusz.

Przeszedł mnie dreszcz. Postanowiłam pójść do Lucyfera tu i teraz. Bez słowa wstałam. Pomimo bólu w plecach i tak chciałam iść.

- Dokąd idziesz?- mama próbowała mnie zatrzymać.

- Do mojego dziadka. Chcę, by dał Luke'owi skrzydła.

- Jesteś jeszcze słaba. Musisz odpoczywać- nadal trzymała mnie za rękaw.

- Nie pozwolę, by dłużej się męczył. Idę do niego.- odwróciłam się do ojca- Tato, zaprowadź mnie do niego.

Dark dał mi znak ręką, bym szła za nim. Zrobiłam tak. Wyszliśmy na korytarz. Idąc czułam ból. Mało tego! Nie mogłam wysunąć skrzydeł! Gdy próbowałam, to bolało bardziej. Jednak, starałam się nie pokazywać po sobie jak ciężko mi się idzie. Skrzydła to dla Anioła Śmierci narząd równowagi. Od nich zależy więcej niż się zdaje. Szliśmy długą aleją. Wokół były wyschnięte, spalone drzewa. Mostkiem przeszliśmy przez rów, w którym płynęła lawa. Następnie były przed nami wielkie drzwi. Dark zatrzymał się przed nimi i po chwili namysłu powiedział do mnie:

- Nie musisz się przedstawiać, wie kim jesteś. Raczej ci nic nie zrobi. Jesteś jego jedyną wnuczką.

Przełknęłam ślinę i próbowałam lekko pchnąć drzwi. Zapomniałam jak plecy mnie boją. Tata to zobaczył i otworzył je za mnie. Weszłam do wielkiej Sali. Na ścianach wisiały palące się pochodnie, pod którymi płynęła lawa. Były one koloru czerwonego z złoceniami. Na końcu Sali stał tron, do którego ciągnął się czerwony dywan. Na wielkim fotelu siedział mężczyzna, Miał białą skórę, czerwone oczy, czarne włosy. Był dobrze zbudowany i wyglądał groźnie. Jednak na mój widok pozory całkowitego zła zniknęły. Zdawał się...cieszyć? To na pewno Lucyfer. Niepewnie podchodziłam do niego. Gdy byłam niedaleko niego, przemówił:

- Witaj, Rachel. Czekałem na ciebie.

- Witaj.

- Słyszałem o tym co zrobili Lara i Aaron. Przykro mi z powodu twojego przyjaciela. Akurat ja nie mam nic przeciwko zabijaniu niewinnych. Jednak Anioły Śmierci mają trochę inne zasady- ostatnie zdanie wypluł jak jad. Z obrzydzeniem.

Angel or DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz