Rozdział 1.

125 17 1
                                    

Michael's pov :
Wróciłem... Idę tym samym korytarzem, mijam setki tych samych ciemno granatowych, prawie czarnych szafek, które zajmują prawie całe mleczno kawowe ściany.

Praktycznie nic się nie zmieniło. Może i nie było mnie przez rok ale co dziennie myślałem o tym mieście, przyjaciołach. Jedynie przemierzając korytarz w celu znalezienia mojej paczki przyjaciół, widzę sporo nowych uczniów. Każdy z nich wydaje sie taki sam, niczym nie odstający od reszty.

W końcu zauważyłem stojących pod ścianą Rayana,Zayna, Harrego i Taylera pogrążonych w rozmowie. Oni nie wiedzą że wróciłem, chociaż i tak wszyscy któży rok temu chodzili do tej szkoły szepczą coś do siebie na mój widok. Postanowiłem się podkraść, by po chwili rzucić sie na Rayana stojącego tyłem do mnie.

- Co tam chłopaki?! - wykrzyknąłem od razu z bananem na ustach.

- Mike!!! Nasza księżniczka wróciła!! Czemu nic nie mówiłeś??- zapytał z udawanym urażeniem Zayn. Choć jego mina mówiła sama za siebie, tak samo jak reszty.

- Włśnie po to, aby zobaczyć wasze miny!! Wiem że mnie kochacie i jestem najlepszy więc postanowiłem zrobić wam niespodzianke panowie!!

Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Było wspaniale znowu ujrzeć moich przyjaciół uśmiechniętych i bez zmartwień. Miałem nadzieje że nie za szybko będą pytać o to czy załatwiłem wszystko podczas mojej nieobecności... Niestety Harry zniszczył moje nadzieje.

- Mike, a teraz na poważnie. Jak sprawa z Loganem? Dał ci już spokój? - zapytał ściszając głos.

- Mam taką nadzieje, w końcu zrobiłem wszystko co chciał, mam nadzieje że już raz na zawsze spieprzył z mojego życia.- odparłem zgodnie z prawdą także przyciszonym głosem. Ale jednak gdzieś w środku obawiałem sie że tu wróci. Nawet nie martwiłem się o siebie a o moich przyjaciół. Bo wyjechałem tylko dlatego, by ich chronić, bo zastępują moją rodzine.

~·~

Po opowiedzeniu w skrócie o moim pobycie w Los Angeles ruszyliśmy w stronę szatni w celu przygotowaniu sie na lekcje w-fu z panem Blaykiem, który nienawidził spóźnień.

- Smith!- pan Blayk zaczą sprawdzanie obecności, krzycząc na całą hale jakbyśmy byli głusi.

- Obecny

- Tomson!! A, tak zapomninam cały czas go wykreślić - zaczą mamrotać pod nosem.

- To nie będzie konieczne trenerze - gdy tylko powiedziałem te 5 słów wzrok wszystkich prócz mojej paczki był skupiony na mnie. Co nie zaprzecze podobało mi się.

- Tomson, widze że raczyłeś przynieść swoje dupsko do szkoły, może będziesz tak uprzejmy i podasz mi powód twojej rocznej nieobecności! - rzucił z wściekłością wymalowaną na twarzy nauczyciel.

- Ja... Yyy... Bo ja...- zacząłem się jąkać nie wiedząc co powiedzieć, a kiepski ze mnie kłamca. Naszczęście uratowały mnie krzyki dochodzące z drugiej strony boiska.

Przy trybunach zauważyliśmy dwie dziewczyny jedna leżała na ziemi podpierając sie na łokciach z bólem i strachem wymalowanym na twarzy, które starała sie ukryć. Na jej nieszczęście potrafie dostrzegać takie rzeczy. Tylko czemu chce to ukryć? I dlaczego się tak boi?Czemu sie nie broni?

Jednak jej oczy zdradzały wszystko. W tych jasno zielonych tęczówkach mogłem sie zatracić i odczytać każdą emocje, którą odczuwa. Była dość drobna. Miała zgrabne nawet długie nogi, jasną, mleczną cere, swoje jasne oczy podkreślała ciemną kreską i tuszem do rzęs. Jej twarz okalały długie do połowy pleców kruczoczarne włosy związane w kucyk. Jednym słowem była piękna. Zupełnie inna niż wszystkie dziewczyny które znałem ale w dobrym sensie. Wszyscy zaczęliśmy powoli podchodzić do nich.

Mask - hidden feelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz