Michael's pov:
Zszedłem jak najszybciej ze schodów, aby tylko wydostać się z tąd. Świadomość przebywania z Isabell w jednym pomieszczeniu, nie mogąc dotykać jej, być przy niej dobija mnie.Gdy byłem już ubrany zatrzymał mnie Look. Lepiej być nie mogło. Wyczuj ten sarkazm.
- Zaczekaj, co z nią? - spytał, widziałem tą cholerną troskę w jego oczach.
- Śpi, ale gdyby w nocy, czy kiedykolwiek się powtórzyło dzwoń. Sam nic nie rób. - odpowiedziałem stanowczo.
- A ty co jej psycholog? Z kąd niby to wszystko wiesz huh? Może ty to robisz aby mieć ją przy sobie? - no nie teraz to przegiął.
-Wiesz z kąd wiem?! Bo do cholery sam miałem ataki, ale że mnie nikt nie potrafił uspokoić traciłem przytomność wiec nic nie mów kurwa jeśli nie wiesz! A nic nie rób bo jeden zły ruch i pogarszasz jej stan a wtedy zemdleje, a to przyjemne nie jest! - Look stał tam z rozdziabioną buzią co ja wykorzystałem i zamknąłem z impetem drzwi.
Podczas drogi złamałem chyba wszystkie istniejące prawa drogowe. Ale byłem tak wściekły ze nie potrafiłem się uspokoić. Po 5 minutach byłem w moim i chłopaków domu.
Trzasnąłem drzwiami co przywołało chłopaków do mnie- oczywiście Tayler juz tu nie mieszka - kurwa jakie ja mam szczęście.
- Mich? To ty? - krzyknął idący z salonu Harry.
-Nie kurwa, królowa Elżbieta. - dobra może i zareagowałem za ostro.
- Ej, spokojnie co się stało? - westchnąłem chyba czas im wszystko opowiedzieć. Bo od czasu kłótni z Isabell jestem cały czas oschły i wściekły. A oni nic nie wiedzą.
- Dobra chyba czas wam wszystko wyjaśnić ale do tego potrzebuje alkoholu. - wyciągnąłem z barku wódkę i usiadłem na kanapie. Po mojej lewej usiadł Harry, po prawej Zayn a na fotelu Rayan.
Opowiedziałem im wszystko od momentu w kuchni do teraz. Opowiedziałem im jakim jestem idiotom i chujem. I że nie mam pojęcia co teraz zrobić. Wypiłem w tym czasie całą butelkę wódki, a chłopacy mnie uważnie słuchali nie przerywając za co im dziękuję.
- O stary, to się wpakowałeś. Ale powiedz mi z kąd do kurwy przyszedł ci pomysł żeby pójść do klubu po tym jak dowiedziałeś się ze się samookalecza! - krzyknął Harry, wiem że bardzo polubił Isabell. Zaczął traktować ją jak siostrę.
- No Mike pojechałeś, ty to naprawdę głupi jesteś. - zgodził się Rayan.
- Dobra chłopacy, nie mówmy mu jakim jest idiotom bo sam to już wie. Tylko pomóżmy mu ją odzyskać. - odezwał się Zayn.
- Dzięki za chęci, ale już po ptakach. Próbowałem z nią porozmawiać ale nie chciała mnie słuchać. - powiedziałem zrezygnowany.
- Ja mam pomysł! - pisnął podekscytowany Harry. - gadałem z nią kiedyś i wiem ze lubi dostawać listy. Napisz jej to co chcesz powiedzieć, przy okazji dorzuć jakieś kwiaty, a jak się zgodzi tk zabierz ją gdzieś.
- Jezu Harry! Jesteś genialny, jeszcze się nie podpisze i na pewno to przeczyta, a jak się zgodzi ze mną spotkać zabiorę ją nad jezioro i przygotuje łódkę! - od razu pełen nadziei pobiegłem i zacząłem pisać list. A zanim wszystko napisze i dopracuje pomysł z łódką miną ok. 3dni. Muszę wziąć się do roboty.
~°~
Isabell's pov:
Obudził mnie dźwięk budzika. Gdy spojrzałam na zegarek miałam ochotę zakopać się pod kołdrą i spać. 6:20 to dla mnie za wczesna pora.A gdy przypomniałam sobie wczorajszy wieczór westchnęłam. Pamiętam co Michael powiedział mi zanim wyszedł z pokoju. A to zrobiło bałagan w mojej głowie. Zastanawiałam się czy czasem z nim nie porozmawiać. No ale teraz czas do szkoły. Nie mogę siedzieć w pokoju wieczność, chociaż chciałabym.
Gdy się ubrała, zjadłam i spakowałam byłam gotowa fizycznie a psychicznie, wręcz przeciwnie. Ale mus to mus.
-Look? Podwieziesz mnie? - krzyknęłam z kuchni.
-Jasne, chodź. - odpowiedział schodząc ze schodów.
Po 15 minutach byłam na miejscu. Ugh... Nienawidzę tego miejsca. Znowu czekają mnie wyzwiska, śmiechy i brak Mika obok. Kto mnie obroni przed Taylerem i Ashley? No dobra czas zmierzyć się z tym koszmarem.
~°~
Lekcje mijały mi dość szybko i bez spotkania Taylera i Ashley, a każdą przerwę spędziłam w bibliotece albo za szkołą. Za każdym razem kiedy widziałam Michaela odwracał wzrok i unikał mnie. To znaczy że już mu nie zależy. Odpuścił sobie. A już chciałam mu wybaczyć. Byłam głupia. Moje serce rozpadło się na kawałki. Dlaczego to tak boli? Chciałbym z tąd uciec. Wszystkie moje nadzieje zginęły tak jak rzekoma miłość Michaela do mnie. Jedyną bliską mi osobą jest Look. Jest dla mnie jak starszy brat. Nie wiem co bym bez niego zrobiła.
~°~
Na koniec lekcji Look przyjechal po mnie. I zaproponował żebyśmy obiad zjedli w naszej ulubionej restauracji. Lofed,to jedna z najlepszych restauracji w mieście. Zawsze tam jeździmy gdy nie chce nam się robić jedzenia.
Gdy już dojechaliśmy zajęliśmy nasze stałe miejsca w rogu, przy oknie i zamówiliśmy to co zawsze. Restauracja jest urządzona staromodnie, ściany były bordowe a sufit kremowy. Obok kuchni był kominek a na ścianach były powieszone zabytkowe zegary. To miejsce jest bardzo przytulne. Kanapy były obite czarną skórą. A stoliki były wykonane z ciemnego drewna. Po dostaniu zamówienia dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy, dzięki temu choć na chwilę mogłam przestać myśleć o Michaelu i tym całym bagnie. Po zjedzeniu pojechaliśmy do domu.
- Izz? Co myślisz o tym aby obejrzeć jakiś film? - tylko przytaknęłam, a dalej nie słuchałam go bo się zamyśliłam. Byłam ogólnie trochę nieobecna. Cała ta sytuacja z Michaelem prztłoczyła mnie. - halo? Izz?
- Ym... Co? Przepraszam Cię zamyśliłam się. - powiedziałam skruszona.
- Izz co dzisiaj z tobą?
- Nic naprawdę, po prostu jestem zmęczona szkołą. Obejrzymy coś jutro dobrze? - wymigałam się.
- No dobrze, ale pamiętaj jakby coś jestem do usług. - uśmiechnął się co z trudem odwzajemnilam. Nie chciałam aby się martwił i tak nie może mi pomóc.
- Dziękuję, ja już pójdę spać. Dobranoc.
- A co z kolacją jest już 21?
- Dzięki ale nie jestem głodna, do jutra. - po tym od razu ruszyłam do pokoju. Umyłam się i przebrałam w piżamę. Gdy się ubieralam popatrzyłam na moje ręce pełne blizn. Te nowe do końca się jeszcze nie zagoiły.
Brakuje mi cięcia się, widok krwi i to uczucie ulgi uzależniło mnie. W jednej chwili zawachałam się. Ale co mi zostało? Ojciec mnie nie chce. Nie szuka mnie po tym jak uciekłam. Nie kocha mnie. Tak samo jak Michael. Byłam tylko zabawką. Jestem nic nie wartym dziwadłem. Sięgnęłam po żyletkę i przejechałam zimnym ostrzem po skórze tworząc głęboką podłużną ranę. Zrobiłam tak wielokrotnie, a na przypomnienie sobie widoku Michaela z tą blondyną, na przypomnienie krzyków ojca i tego jak mnie traktował, wbiłam żyletkę mocniej. Widok krwi i uczucie ulgi zawładnęło moim ciałem. To tak jakbym była w jakimś transie. Gdy już się otrzasnęłam zabandażowałam ręce i poszłam się położyć spać. Przez utratę krwi szybko zasnęłam. Jutro kolejny długi dzień.
~°~
Hejka, macie tu kolejny rozdział. Piszcie jak wam się podoba.
Ps. Przepraszam że tak późno ale miałam problemy z internetem u babci.
Do napisania :)
CZYTASZ
Mask - hidden feelings
Teen Fiction"- Dlaczego to robisz? - spytała po chwili milczenia, gdy staliśmy bez słowa i wpatrywaliśmy się nawzajem w swoje oczy. - Ale co robię? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie skołowany, wciąż nie odrywając od niej wzroku. - Pomagasz mi, jeste...