Rozdział 10.

70 11 0
                                    

Isabell's pov :
Minął już tydzień odkąd mieszkam u Mike'a. Każdy dzień spędziliśmy razem. Chodziliśmy na spacery, do kina, i do naszego miejsca. Nawet dzień spędzony przed telewizorem był udany. Dużo rozmawialiśmy i poznaliśmy się bliżej. I coraz bardziej mi na nim zależy, ale nie jak na przyjacielu tylko na kimś więcej. Ale ukrywam to bo kto by chciał być z kimś takim jak ja?

No właśnie. Nikt.

A wracając, był to najlepszy tydzień od dłuższego czasu. Przy Michaelu czuję się bezpiecznie, wtedy jestem szczęśliwa.

Co do ojca nie odzywał się, nie szukał mnie. Tak naprawdę myślę że ojciec odkąd się wyprowadziłam pozbył się ostatniej rzeczy która mu zawadzała czyli mnie. Mike mówi że to w sumie dobrze, dał mi spokój, ale boję się że jak dowie się o moich uczuciach on ich nie odwzajemni i mnie wyrzuci. Dlatego to ukrywam.

Tchórz - mówi mi moja podświadomość.

Ale może to prawda, jestem tchórzem ale wole nim być niż musieć wracać do ojca.

Przez ten tydzień odpuściliśmy sobie nawet szkołę, ale dzisiaj jest niedziela i musimy jutro iść do szkoły. Bardzo boję się że znowu zaczną mnie wyśmiewać a Mike będzie udawał że mnie nie zna. Tak tego się okropnie boję. Ale on taki nie jest, prawda?

- Nad czym tak myślisz? - spytał się leżący obok mnie Michael.

- Boję się powrotu do szkoły. - odpowiadam prosto z mostu.

-Będzie dobrze - bierze mnie za rękę i splata nasze palce - nikomu nie pozwolę zrobić ci krzywdy. - na te słowa ciepło rozlało się po moim ciele.

- Ale Mike nie chcę żebyś przeze mnie pokłócił się z przyjaciółmi i stracił... - już miałam dokończyć, ale Michael pocałował mnie w celu uciszenia, na co ja nie miałam nic przeciwko i od razu oddałam pocałunek. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo mi tego brakowało.

Oderwaliśmy się od siebie gdy zabrakło nam tchu. Na co ja się ciepło do niego uśmiechnęłam i wtuliłam w jego klatkę piersiową. A on objął mnie w pasie i w tulił w moją głowę, gładząc moje plecy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam słuchając bicia jego serca.

~°~

Idę ciemnym lasem, sama. Co chwila potykam się o wystające korzenie. Słyszę kroki za mną. Nie patrzę się tam bojąc się tego co, lub kogo tam zobaczę. Przyspieszam kroku i próbuje zgubić tą osobę.

Czuję jak rytm mojego serca przyspiesza dwukrotnie, a oddech staje się płytki. Zaraz potem czuję mocne pchnięcie i ląduje twardo na ziemi. Jęcze z bólu spowodowanego upadkiem. Powoli się odwracam w stronę osoby która mnie popchnęła. Gdy rozpoznaje tą osobę zamieram.

- Co stęskniłaś się za tatusiem? - jego ton był przepełniony nienawiścią i jadem. Nie potrafiłam nic z siebie wydusić. Zaczęłam cofać się pośpiesznie do tyłu do puki moje plecy nie zderzyły się z drzewem.

- Cz... Czego od... Ode mnie ch..chcesz? - mój głos zaczął się załamywać a ja zaczęłam się jąkać.

- Tylko jednego jebana szmato.

Zaczął się do mnie zbliżać a ja przywarłam jeszcze bardziej do pnia drzewa. Zacząłem mnie dotykać i całować po szyi. Zaczęłam się szarpać i krzyczeć, a moje policzki były całe mokre od nieustannie leżących łzach. Nie mogłam nic zrobić.... Byłam bezsilna...

~°~

Usiadłam gwałtownie i z krzykiem na łóżku. Cała się trzęsłam a z moich oczu nie przestawały lecieć łzy. Rozejrzałam się panicznie po otoczeniu, ale cały widok miałam rozmazany przez łzy. Zaczęłam panikować jeszcze bardziej. Serce biło mi bardzo szybko a oddech był płytki.

Mask - hidden feelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz