Rozdział 15.

61 8 1
                                    

Look pov:
Siedzieliśmy razem z Isabell na kanapie w salonie, pod kocem z kubkami mojego specjalnego super kakao. Miała ona całe opuchnięte oczy i bladą twarz. Martwiłem się o nią. A teraz czekałem aż zacznie mi opowiadać co się wydarzyło między nią i Michaelem.

- No to może zacznę od początku. Gdy raz Michael zobaczył mnie po pobiciu przez ojca, powiedział żebym u niego zamieszkała. Między nami było coraz lepiej. Doszło do tego ze się całowaliśmy. A potem nawet miało dojść do czegoś więcej, w związku z czym doszło do zdjęcia mojej bluzy - przymknęła oczy i odetchnęła - a jak wiesz noszę je żeby zasłonić blizny. A on je zobaczył. Gdy nic nie mówił uciekłam do pokoju a on wyszedł. Czekałam na niego kilka godzin przed drzwiami a on... - tu głos się jej załamał - przyprowadził blond dziwke, wiadomo po co - szepnęła - a ja na niego czekałam. - płakała, płakała przez niego, nie zasługuje na to...

- Ćśśiii... Jestem tu, już dobrze. - przytuliłem ją, ale przerwał nam dźwięk telefonu Izz. Wstała otarła policzki i odczytała SMS. Momentalnie znieruchomiała i jeszcze bardziej pobladła. Oddech jej przyspieszył, oczy zamgliły. Od razu wstałem i podszedłem do niej następnie zamykając ją w niedźwiedzim uścisku. Na co zaczęła krzyczeć i się wyrywać. Nie miałem pojęcia co robić, jej panika wzrastała.

- Isabell? Isabell co się dzieje?! - krzyknąłem spanikowany - Co mam robić?

- Zadzwoń... - wyszeptała z trudem.

- Do kogo? - dopytywałem. Musiałem coś zrobić.

-Mike...

No nie mam teraz jeszcze do niego dzwonić? No bez jaj. No ale dobra, zrobię to dla dobra Isabell bo sam nie wiem co zrobić. Wiec pobiegłem do kuchni gdzie na blacie zostawiłem telefon i wybrałem numer Michaela. Odebrał po drugim sygnale.

-Look? - spytał zdziwiony.

- Tak to ja, nie dzwoniłbym gdyby to nie było ważne, słuchaj chodzi o Isabell... - Przerwał mi

- Co się stało?!

- Kurwa nie przerywaj mi tylko tu przyjeżdżaj. Chyba ma atak...

- Cholera... Będę za 5 minut. Nie dotykaj jej tylko mów do niej ze jest bezpieczna. - dodał i się rozlłączył. Więc zacząłem robić tak jak mi mówił.

~°~

Michael's pov:
Jechałem jak najszybciej umiałem. Obym nie dotarł za późno. Wiem jakie to nie przyjemne tracić przytomność przez atak. Po pierwszym razie nie umiałem się pozbierać.

Po niecałych 5 minutach, byłem na miejscu. Biegiem wszedłem do domu i skierowałem się tam z kąd dochodzą głosy. Czyli z salonu. To co tam co zobaczyłem sprawiło ze ścisnęło mi się serce.

Isabell skulona w kącie z rękami na uszach i płynącym łzami po policzkach. Wzrok miała zamglony. Czyli atak. Musiała poczuć się zagrożona. A ja żeby jej pomóc musze wiedzieć przez co.

-Look? Co robiła chwile przed atakiem? - spytałem.

- Opowiadała mi o waszej kłótni, a potem dostała SMS i no. - odpowiedział zdenerwowany. Rozumiem go, nie ma pojęcia jak jej pomóc.

- Gdzie jej telefon? - podniósł urządzenie z podłogi i mi podał. Wszedłem w wiadomości i ostatnia była od tata. Kliknąłem na nią i to co tam było na pisane wmurowało mnie. Jak można być tak bezdusznym w stosunku do córki.

"Stęskniłaś się za tatusiem? Bo niedługo po ciebie przyjdę."- to zawierała wiadomość. Czyli to znowu atak przez ojca. Wiem co robić. Powoli podszedłem do niej i uklęknąłem przy niej.

- Isabell, to ja Mike... Spójrz na mnie, proszę - powiedziałem spokojnie i łagodnie. Wykonała moją prośbę. Jej oczy były pełne przerażenia i były zamglone. Wziąłem ją delikatnie za ręce, poczułem że się spięła. - Ej, spokojnie, wsłuchaj się w mój głos. Jestem tu, nie pozwolę nikomu zrobić ci krzywdy. Pamiętasz moją obietnicę? - w odpowiedzi pokiwała tylko głową. Wpatrywała się we mnie, a jej wzrok powoli tracił to przerażenie.

Wziąłem ją na ręce w stylu "panny młodej" i poszedłem z nią do pokoju. Położyłem ją na nim, a wiedząc że jeszcze do końca się nie uspokoiła położyłem się obok. Od razu obięła mnie a ja czułem jak się trzęsła przez atak. Przytuliłem ją mocno do siebie i pocałowałem długo w czoło, wiedziałem że to już ją uspokoi. Po chwili usnęła wtulona we mnie.

Cholera, jak mi tego brakowało...

Powoli wstałem i przykryłem ją kołdrą. Ogarnąłem jej włosy z twarzy, a widząc jej lekko rozchylone, malinowe usta nie mogłem się powstrzymać. Pocałowałem ją powoli, ale przelałem w niego wszystkie moje emocje. Prawdopodobnie był to nasz ostatni pocałunek. Ta myśl mnie wykańczała od środka.

- Kocham cię aniołku, i nawet nie wiesz jak za Tobą tęsknię. Jesteś moim całym światem. Jak mam żyć w takim razie bez ciebie? Nie mam pojęcia jak sobie dam radę bez ciebie. A codzienne rozmyślania czy wszystko u ciebie w porządku wykańcza mnie. Ale kocham cię... I nigdy nie przestanę... - szpnąłem. Ostatni raz popatrzyłem na jej spokojną twarz, czrne długie włosy, a w głowie miałem obraz jej roześmianych oczu.

Wstałem i poszedłem wolnym krokiem do drzwi, po czym je zamknąłem, zostawiając mojego aniołka samego, a tak chciałbym się jutro koło niej obudzić.

Jak ja ją kocham....

~°~

Hejka, to macie tu kolejny rozdział, trochę krótszy niż zwykle, ale to dlatego że jestem na wyjeździe. No rozumiecie wakacje i te sprawy.

To do napisania! :)




Mask - hidden feelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz