Rozdział 7.

78 12 2
                                    

Michael's pov :
Siedzieliśmy długo rozmawiając na temat Isabell. Na szczęście to nie on ją katuje, ale dowiedziałem się kto. Niestety jakoś mnie to nie cieszy.

- Czyli ty jesteś przyjacielem Isabell, tak? - spytał się mnie Look

- Yhym... Nie mogę uwierzyć w to że jej własny ojciec to robi, dlaczego? - Tak, i w ciąż do mnie to nie dociera. Biedna Isabell, to dlatego się tak zachowuje. Boi się, a ja jej pomogę. Nawet wiem już jak...

- Obwinia ją o śmierć matki. Zmarła przy porodzie. Odkąd ją poznałem starałem się jej pomóc, ale nie było to łatwe. Raz musiałem ją ratować z krawędzi mostu. Ale ostatnio jest coraz gorzej, a ojciec przechodzi samego siebie. - westchnął ze zrezygnowaniem - Już czasem nie wiem co mam robić. Więc cię ostrzegam, zrób jej coś a pożałujesz. Skopię ci dupę tak że się nie pozbierasz. - warknął w moją stronę.

- Jestem ostatnią osobą która chce ją skrzywdzić.

~•~
Posiedziałem z nim jeszcze trochę i pogadaliśmy ogólnie. Przyznam jest spoko, widać że zależy mu na Isabell. Trochę mnie to niepokoi ale mam nadzieję że to nic więcej. Oby. Po czym prosiłem by na razie nie mówił nic o tym Isabell. Wyszedłem od niego o 15:00. A to znaczy że moja kochana skończyła już lekcje i jest w domu. Czas złożyć jej wizytę.

Isabell's pov :
Gdy wróciłam ze szkoły i stanęłam przed drzwiami mojego domu od razu poczułam silną woń alkoholu i papierosów to znaczy że ojciec jest w domu. Od razu włoski na karku stanęły mi dęba.

Powoli i jak najciszej otworzyłam drzwi i powoli weszłam do domu. Mijając kuchnię zauważył mnie ojciec. Od zaczął do mnie podchodzić. Ja automatycznie zaczęłam się cofać do tyłu. Po kilku krokach uderzyłam plecami o ścianę. Przeklnęłam w myślach. Jak już stał przede mną zaczęłam panikować. Chciałam się wywinąć i uciec do pokoju. Niestety on przewidział to i zasłonił mi drogę ucieczki. Teraz zostało mi tylko czekać na dalszy rozwój wydarzeń.

Po sekundzie jego pięść pojawiła się na moim policzku. Zapiekło jak cholera. Nie zdążyłam nic zrobić , a już dostałam w drugi policzek. Zanim wogóle poczułam cios złapał mnie za włosy. Krzyknęłam mimowolnie a po moich policzkach zaczęły lecieć gorące łzy.

- Zamknij się! - warknął w moją stronę i uderzył moją głową o ścianę.

W wyniku uderzenia straciłam równowagę i runęłam na ziemię. Po chwili dostałam jeszcze parę ciosów w brzuch. Poczułam okropny ból. Większy niż kiedykolwiek. Chyba ojciec połamał mi żebra. Później jeszcze coś krzyczał ale byłam zbyt słaba i ogłuszona przez ból by coś zrozumieć, po chwili oddalił się i wyszedł trzaskając drzwiami. Zaczęłam mieć mroczki przed oczami. Aż nagle ujrzałam jakąś postać, która pośpiesznie się do mnie zbliżała. Na początku myślałam że to ojcic wrócił, więc skuliłam się bardziej.

Po chwili poczułam dłoń na moim ramieniu, ale to nie było uderzenie tylko delikatnie dotknięcie. Otworzyłam oczy i przez rozmazany obraz zauważyłam Michaela z przerażoną miną.

- Boże Isabell... - widząc że powoli chciałam zamknąć oczy, panika wybuchła w jego pięknych szarych tęczówkach. - Ej, ej, ej nie zamykaj oczu okej? Patrz na mnie cały czas. Idę teraz do kuchni po mokry ręcznik by przetrzeć twoją twarz i cię troszkę rozbudzić. I pamiętaj jeśli zamkniesz oczy zawiozę cię do szpitala, a tak to sam cię opatrzę jasnę? - skinęłam powoli głową.

Włożyłam całą swoją siłę by nie zamknąć oczu i nie dodać się otchłani. Po około 2 minutach wrócił mając w rękach wilgotny ręczniczek. Nie wiem dlaczego ale przy nim aż tak się nie bałam czułam się bezpiecznie.

Mask - hidden feelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz