Rozdział 5.

69 14 1
                                    

Isabell's pov :
       Gdy się ocknęłam leżałam w tym samym miejscu. Nie mogę uwierzyć w to że ojciec zostawł mnie tam w takim stanie.

      Powoli wstałam, czując przy każdym ruchu ból przeszywający moje ciało. Najgorsze było wejście po schodach. Szłam krok po kroku przytrzymując się balustrady. Gdy doszłam do pokoju od razu skierowałam się do łzienki.

      Po przejrzeniu się w lustrze byłam w szoku. Miałam wielki siniak na poliku, spuchnięte oczy od płaczu, rozciętą wargę, gdzieniegdzie wbite kawałki szkła a całą twarz miałam we krwi. Ojciec przeszedł dzisiaj samego siebie. Po chwili poczułam także ból z tyłu głowy a gdy dotknęłam włosów były całe zlepione od krwi. Aż bałam się spojrzeć na brzuch. Po podniesieniu koszulki zobaczyłam skórę zapełnioną fioletowymi siniakami. Skrzywiłam się na ten widok.

     Po wyjęciu szkła i opatrzeniu ran wzięłam prysznic by zmyć z siebie krew. Ciepła woda trochę rozluźniła moje mięśnie. Ledwo utrzymałam się na nogach. Powoli podtrzymując się ścian doszłam do łóżka i położyłam się z ulgą. W mgnieniu oka odpłynęłam w krainę snów.

Michael's pov :
      Nie wiem co się ze mną działo. Przede mną była ciemność. Gdzieś jakby z oddali słyszałem głosy. Stawały się coraz wyraźniejsze. Gdzy chciałem otworzyć oczy powieki wydawały się ważyć tonę. Po paru nieudanych próbach w końcu mi się udało.

       Pierwsze co zobaczyłem to Harryego, Zayna, Tylera i Rayana stojących przy drzwiach. Zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu. Leżałem na jednym z wielu białych łóżek stojących w rzędzie. Ściany były jasno zielone a sufit biały. Wokół słyszałem pikanie pracujących maszyn. Byłem w szpitalu. Po chwili przypomniały mi się wydarzenia z przed utraty przytomności. Chciałem wstać ale jęknąłem z bólu, który pojawił się przy najmniejszym ruchu. Twarze moich przyjaciół pośpiesznie obróciły się w moją stronę.

- Mich! Boże ty żyjesz! - krzyknął Harry podchodząc do łóżka-  jak się czujesz?

- Zajebiście. Ile już tu jestem?

- 2 dni, jak dobrze pójdzie to jutro cię wypiszą.

- To super. Ale teraz mam do was bardzo ważne pytanie. - wszyscy czterej przybliżyli się do mnie z poważnym wyrazem twarzy. Ja widząc to uśmiechnąłem się zwycięsko i kontynuowałem. - Zabiłem tego skurwiela?

     Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Chłopacy prawie turlali się po ziemi. Byliśmy tak głośno że przyszła pielęgniarka by nas uciszyć. Gdy już się opanowaliśmy odezwał się Zayn:

-Nah, żyje ale oberwał - zrobił pauzę - Tylko nie pytaj mnie gdzie i czy to przeżyje bo nie mam pojęcia. Byłem zbyt zajęty spierdalaniem przed ich bronią, by nie skończyć tak jak ty. A i rada na przyszłość jak zostaniesz postrzelony nie stój jak słup na lini ostrzału.- to był powód kolejnego wybuchu śmiechu.

- Ej wy nie wiecie jak to jest!! Byłem w szoku!! - oburzyłem się wciąż się śmiejąc.

- Tak, tak, jasne. - odpowiedzieli równocześnie.

                             ~·~

          Tak jak chłopacy mówili. Dostałem wypis następnego dnia. Musiałem tylko uważać na bark. Poza tym wyszedłem bez szwanku. A to oznacza powrót do szkoły.

      Nie mogłem się doczekać aż zobaczę Isabell i wszystko jej wyjaśnię. Wstałem jak zawsze o 7:00 po czym wziąłem szybki prysznic, ubrałem się w czarne wytarte rurki, czarny t- shert a na to jensową koszulę z krótkim rękawem, ułożyłem włosy a następnie zszedłem na dół aby zrobić sobie śniadanie. Chłopacy pewnie jeszcze śpią.

    Po zjedzeniu poszedłem na taras aby zapalić jeszcze papierosa przed wyjściem, bo szczerze nie wiedziałem jak jej to wytłumaczyć. Powiedzieć jej całą prawdę? Nie wiem. Różnie może to przyjąć. A jeśli to wykorzysta? Może nie powinienem jej jeszcze tak ufać? Nie wiem mam mętlik w głowie.

                            ~·~

        O 7:45 byłem pod szkołą. Wodziłem wzrokiem po całym terenie szkoły szukając znanej mi drobnej sylwetki. Niestety nigdzie jej nie widziałem. Przyznam że zaniepokoił mnie to. Ale pewnie jestem nadopiekuńczy prawda?

       Stwierdziłem że poszukam jej na następnej przerwie. Gdy byłem już pod klasą przywitałem się z chłopakami.

- Ej a tak wogóle któryś z was widział Isabell? - spytałem w trakcie rozmowy udając obojętnego, a tak naprawde miałem nadzieje że któryś ją widział.

      Cała czwórka zgodnie pokręciła przecząco głowami. Na co nieźle się zestresowałem.

- Cholera! A jeśli Logan wysłał po nią kogoś?! - walnąłem z tej frustracji w szawki.

- Mike, spokojnie stary. - położył rękę na moim ramieniu Rayan w celu uspokojenia. - Gdyby tak było już byś o tym wiedział. Wiemy że ci na niej zależy ale... - nie dałem mu skończyć tego zdania.

- Wcale nie. - warknąłem w jego stronę. - Po prostu nie chce mieć policji na karku.

- Jesteś kiepskim kłamcą Mike, ale niech ci będzie. - tym razem odezwał się Zayn, bo wiedzą że na niego tak nie naskocze ze względu na to przez co razem przeszliśmy. Tak naprawdę najdłużej znam właśnie jego i Harrego. Dużo im zawdzięczam.

                           ~·~
   
       Minęły już 3 lekcje a ja nadal jej nie znalazłem. Cholernie się o nią martwię. Ale postanowiłem poczekać pare dni jak nie będzie jej w dalszym ciągu pojade do niej. A adres zdobędę od Harrego.

     Była przerwa obiadowa a ja z tych całych nerwów wyszedłem na boisko by zapalić za budynkiem. Oparłem się o ścianę i zapaliłem papierosa. Wraz z wydychanym dymem miałem wrażenie że pozbywam się całego stresu.

      Po skończeniu palenia zdeptałem niedopałkę i gdy już miałem odejść zauważyłem kogoś na drugim końcu budynku. Podszedłem bliżej, a wtedy rozpoznałem tą osobę. Isabell. Była ubrana cała na czarno, a na głowie miała kaptór z pod którego wystawały kosmyki jej rozpuszczonych kruczoczarnych włosów.

       Na moje nieszczęście stanąłem na gałęzi, która pod moim ciężarem się złamała,wydając przy tym charakterystyczny odgłos. Przez to zielone oczy dziewczyny zostały skierowane w moją stronę. Boże jaka ona jest piękna. Uwielbiam jej tak jasną cerę którą podkreślają ciemne włosy i szmaragdowe oczy.

      Przez dłuższą chwilę wpatrywałem się w nią z ulgą, co zmieniło się gdy zauważyłem liczne rany i siniaka pod okiem. Kto mógł jej to zrobić?! Dowiem się a potem znajdę gnoja i zabiję!
       Zacząłem iść szybciej na co ona odbiła się od ściany i ruszyła szybkim krokiem w stronę szkoły, to wyglądało jakby mnie unikała. Wmurowało mnie.

Co do cholery? Musze znaleźć Harrego i zapytać go czy była w takim stanie gdy ją odwoził.

      Od razu ruszyłem dalej w stronę szkoły. Skierowałem się do stołówki gdzie tak jak myślałem przy jednym ze stolików siedział Harry i reszta. Pośpiesznie dołączyłem do nich i zadałem mu pytanie prosto z mostu.

- W jakim była stanie Isabell, gdy ją znalazłeś w piwnicy?- Harry był bardzo zdziwiony na moje pytanie co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Zacisnąłem mocno szczękę by opanować trochę emocje.

- Była cała i zdrowa. Z tegi co widziałem bolała ją jedynie trochę głowa. A tak to nie miała nawet zadrapania. - powiedział spokojnie wpatrując się we mnie w skupieniu.

Czyli to znaczy że ktoś... Cholera! Ktoś skrzywdził Isabell... A ja muszę się dowiedzieć kto...

Mask - hidden feelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz