Rozdział 8.

75 14 0
                                    

Isabell's pov :

Obudziłam się, jak podejrzewam w pokoju Michaela. Głowa i wszystkie mięśnie bolały mnie niemiłosiernie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu ale nie zauważyłam znajomej sylwetki. Powoli zaczęłam wstawać. Co chwila traciłam równowagę przez co musiałam podpierać się ścian lub mebli. Szczerze mówiąc nie szło mi najlepiej.

Gdy byłam już przy drzwiach one gwałtownie się otworzyły, przez co totalnie straciłam równowagę i runęła bym na ziemię gdyby nie silne ramiona które mocno mnie trzymały. Po odwróceniu głowy ujrzałam speszonego Michaela.

- Jeny Isabell, przepraszam. Myślałem że jeszcze śpisz. - podrapał się po karku jak już pomógł mi wstać. - Mogłaś mnie zawołać.

Miałam niezły ubaw patrząc na zmieszanie Michaela i to że nie wiedział jak się zachować. To było urocze. Byłam mu bardzo wdzięczna za to co robił. Nikt wcześniej nie chciał tak naprawdę mi pomóc. A on? Robi wszystko, stara się, wspiera i nie pyta za co mu dziękuję. Podczas tego rozmyślania uśmiech pojawił się na moich ustach.

- Co cię tak bawi? - spytał jeszcze bardziej zdezorientowany Michael.

- Ty! - wtedy już nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.

Chwilę później śmiał się razem ze mną. Niestety przez ból mięśni mój humor zmienił się diametralnie. Syknęłam z bólu i padłam na ziemię. Ledwo łapałam oddech a po chwili dostałam ataku kaszlu. Czułam jak Michael gładzi mnie uspokajająco po plecach.
Gdy już mi przeszło odetnęłam z ulgą, bo już powoli bałam się że się uduszę.

Michael pomógł mi wstać a ja widziałam jego zmartwioną minę. Nie chciałam go denerwować ale ledwo trzymałam się na nogach. On jakby czytając w moich myślach wziął mnie od razu na ręce a ja bez wachania wtuliłam się w niego wdychając jego uzależniający zapach. Nie wiem dlaczego ale przy nim czuję się inaczej. Za każdym razem kiedy mnie dotyka w tym miejscu mam gęsią skórkę, a ja czuję iskierki przechodzące przez moje ciało. A to było uzależniające.

Michael powoli położył mnie na łóżku i podał szklankę wody, która stała na szawce. Uśmiechnęłam się do niego wdzięcznie, co odwzajemnił. Wypiłam łapczywie wodę, ponieważ prze mocny kaszel czułam jakby moje gardło płonęło. Jak już odstawił puste naczynie chciał wstać i wyjść. Nie myśląc za wiele złapałam go za rękę przez co zatrzymując.

- Zostań, proszę - wyszeptałam przez zdarte gardło patrząc się w jego szare tęczówki. W odpowiedzi przytaknął tylko głową i bez zastanowienia położył się koło mnie. Ja znów działając pod impulsem nieśmiało wtuliłam się w jego tors kładąc głowę na jego klatce piersiowej. Słuchając jego oddechu odpłynęła w krainę Morfeusza.

Michael's pov :
Gdy Isabell poprosiła mnie abym z nią został, po czym wtulona we mnie zasnęła byłem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Nie wiem dlaczego ale pragnąłem jej dotyku. Patrzyłem jak oddycha miarowo i nie mogłem się powstrzymać widząc zbłąkany kosmyk na jej policzku. Odgarnąłem go delikatnie i pogładziłem ręką jej policzek, w który nawet przez sen się wtuliła. Przez ten gest na mojej twrzy pojawił się szeroki uśmiech.
Nie wiem ile tak leżałem ale mógłbym tak wiecznie. Cały czas obserwowałem czarnowłosą.

Miała lekko rozchylone usta, które aż same ciągnęły do pocałunku. Włosy miała lekko poczochrane ale wyglądała idealnie i bardzo pociągająco. Po chwili moje oczy zaczęły się zamykać, po czym zasnąłem.

~•~

Obudziło mnie poczucie jakby ktoś się we mnie wpatrywał. Gdy uchyliłem w końcu powieki, moje podejrzenia się potwierdziły. Zielone oczy Isabell wpatrywały się we mnie w skupieniu. Uśmiechnąłem się do niej szeroko. Mógłbym tak się budzić codziennie.

- Dzień dobry - wymruczałem w końcu.

- Cześć. - uśmiechnęła się uroczo i dzięki temu mój humor się polepszył, a zaraz potem wpadłem na genialny pomysł.

- Idź się wyszykuj a ja zrobię śniadanie, a potem wybierzemy się na wycieczkę. - momentalnie zauważyłem iskierki w oczach dziewczyny.

- Okej. - ruszyła powoli w stronę łazienki widać było, że jest jej już lepiej, a gdy już otworzyła drzwi zatrzymała się i na mnie spojrzała. - Niech zgadnę nie dowiem się gdzie jedziemy?

- Nie. - odparłem dumny z siebie, chciałem zrobić jej niespodziankę, mam nadzieję że polubi to miejsce tak jak ja.

~•~

Po 40 minutach kończyliśmy jeść śniadanie gdy do kuchni wszedł Rayan, Zayn, Harry i Tayler. Mieszkam z nimi od 2 lat.
Byli zdziwieni na widok Isabell, ale posłałem im wzrok " później wam wyjaśnię a teraz niczego nie spieprzcie ". Wygląda na to że zrozumieli i weszli normalnie do kuchni.

- Hej, księżniczko. - pierwszy odezwał się Harry. Zacisnąłem szczękę że złości przez jego przezwisko na Isabell. Co on odpierdala? - jak się spało?

- Dobrze, a tobie? - na jej policzkach zauważyłem rumieńce, tylko że to kurwa nie była moja zasługa.

- Wspaniale. - otworzył lodówkę wziął jogurt i wychodząc z kuchni mrugnął do Isabell, a ona szczerze się do niego uśmiechnęła. Ledwo powstrzymał się od wpierdolenia mu.

Kurwa, mi tylko raz pokazała ten uśmiech, zaraz nie wyrobie!

Tylko co ja do niej czuję? Czy ja się w niej zakochałem? Nie... to jest niemożliwe.

Z moich rozmyślań wyrwała mnie mała ręka na mojej, zaciśniętej w pięść. Od razu pod wpływem jej dotyku moje mięśnie się rozluźniły. Spojrzałem na nią, ale ona spóściła głowę i co jakiś czas kątem oka patrzył na nasze złączone ręce. Od razu podniosłem jej głowę a widząc jej rumieńce zostawiłem mokrego całusa na jej policzku.

- Choć idziemy. - szepnąłem jej do ucha na co się uśmiechnęła.

~•~

Po 10 minutach jazdy i bez skutecznych prób Isabell dowiedzenia się gdzie jedziemy zatrzymałem się na skraju lasu. Dziewczyna widocznie była zaintrygowana.

- Czy to ten moment w którym wywozisz mnie do lasu, gwałcisz i zabijasz? - próbuje brzmieć poważnie, ale widać że ledwo powstrzymuje wybuch śmiechu.

- No wiesz to zależy, co byś wolała. - posłałem jej mój szelmowski uśmieszek.

Po chwili oboje zwijaliśmy się ze śmiechu. Gdy już się uspokoiliśmy wyszliśmy z auta i poszliśmy wzdłuż ścieżki w lesie.
Niedługo potem skręciłem w głąb lasu by dojść do właściwego miejsca. Po paru minutach weszliśmy na niewielką polanę, z każdej strony otoczonej drzewami. Po środku niej biegł mały strumyczek, a gdzieniegdzie były głazy na których można było usiąść, tutaj także bardzo dobrze widać zachód słońca.

To miejsce ma dla mnie wyjątkowe znaczenie. Odnalazłem je pewnego razu, gdy pokłuciłem się z rodzicami, bardzo poważnie a do tego gdy zagrozili że wyrzucą mnie z domu. Byłem mega wkurwiony i jak zawsze w takich sytuacjach szedłem do lasu. To jedyne miejsce które mnie uspokaja. Błądząc tak bez celu dość długo po lesie znalazłem to miejsce i od tamtego czasu, gdzy coś mnie denerwuje lub gdy mam doła przychodzę tu i mogę tu siedzieć nawet parę godzin. A wiem też że nikt tu nigdy nie przychodzi, co jest mi na rękę. To miejsce było że mną w różnych moich trudnych chwilach.

Spojrzałem się na Isabell, nie była zdumiona ale zdziwiona. Mam nadzieję że jej się podoba, a może coś jest nie tak? Gdy już chciałem coś powiedzieć ona mnie wyprzedziła :

- Michael tu jest pięknie, ale ja znam to miejsce, przychodzę tu praktycznie codziennie.

I wtedy mnie zatkało.

~•~

Hej, macie tu kolejny rozdział!

Chciałam też was uprzedzić że mam mały zanik weny. Będę się starać pisać i dodawać rozdziały na pewno raz w tygodniu. Mam w głowie ciąg dalszy, ale dość ciężko to zrealizowć. Ale obiecuję że się postaram.

A i jeszcze jedna sprawa, gdybyście mieli jakieś zastrzeżenia lub pomysły piszcie je w komentarzach a może je wykorzystam. Miłego czytania :)

Mask - hidden feelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz