Część 5

215 18 3
                                    

Zbiegłam na dół na śniadanie.
 - Mamo, są płatki w statki kosmiczne? - zapytał Julek, szukając po szafkach swoich ulubionych płatków.
 - Nie ma, skończyły się - powiedziała mama.
 - Nie ma? Jak to , kupisz mi mamo? Kupisz? - pisiał
 - MOżesz iść ze swoja siostrą, idź z nim Celestia - mrugnęła mama. 
 Nie chciało mi się nigdzie iść, chciałam tylko siedzieć w ogrodzie lub patrzyć przez okno. No ale z przymusu poszłam.

            Po drodze Julek chwalił się swoimi klockami "LEGO", ale i tak nie słuchałam jego durnych opowieści o "NINJAGO". Nagle ktoś pocałował mnie w szyję i złapał za rękę. To był James. Julek nawet nie zauważył, że ktoś do nas dołączył. Posłałam James'owi  spojrzenie, żeby nie całował mnie przy małym, bo może wygadać mamie, że mam chłopaka. Oczywiście my rozumiemy się bez słów :D

 - ...no i wtedy ten okropny wojownik zabił Lukasa no i..... - gadał dalej Julek - ooo cześć Jamesik, nie zauważyłem cię - śmiał się mały

- Czemu on na mnie mówi Jamesik? - zaśmiał się James.

 - Może jesteś jemu za wysoki i chce cię zmniejszyć do jego poziomu - powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać.

- A, tak w ogóle gdzie idziecie? - zapytał Jamesik xd

- Po płatki kosmiczne - moje ulubione - uśmiechnął się mały
              Nic nie powiedziałam tylko kiwnęłam głową. A wtedy przypomniała mi się dziewczyna z rowerem.
Gdy tylko weszliśmy do sklepu, od razu zauważyłam tłum ludzi. Przed nami stała dziewczyna o mlecznych włosach, która wybierała banany. Nagle odwróciła się:

- Cześć Jamesiuniu, co u ciebie słychać? - zapytała cieniutkim głosikiem. BYłam trochę wkórzona na James'a, bo wyglądało na to, że oni się znali jakiś dłuższy czas. Kim te dziewczyny są? Najpiew ta z rowerem, teraz ta z bananami, to znaczy włosami  już mam tego dość.

- Cześć, cześć - odpowiedział jej tak słodko, że aż mnie mdliło, czemu tak nie mówi do mnie.

- A kim jest ta przybłę.. to znaczy laleczka? - zapytała ironicznie

- PRZYBŁĘDĄ TO TY JESTEŚ I MASZ SIĘ ODE MNIE ODWALIĆ, BO JEŚLI NIE TO...- krzyczałam, a wszyscy ludzie w sklepie się namnie gapili, jak na jakąś idiotkę. James Trzymał mnie za ręce, żebym tej " panience " nic nie zrobiła moimi długimi paznokciami. Nie dokończyłam mojego przemówienia, bo James się wtrącił...
 - Spokojnie, już dość tego, ja już lecę, na razie - powiedział do tej "beczki" i poszliśmy po zakupy.
                     Czułam się jak goryl - agresywna, zła, wkurzona, gruba, obrzydliwa....Byłam zazdrosna, nawet  jeśli była ode mnie niższa i na pewno młodsza o jakieś 3 - 4 lata, ale to nie znaczy, że nie nie może z nią być. Chłopacy tacy już są.

     - Kto to był? - zapytałam tak, aby już nie usłyszał złości w moim głosie.
 - Kto? A Christine? Nikt ważny. Co jeszcze macie kupić....? - zmienił temat James.
Zaraz wybuchnę! Ku*wa, nikt ważny, tak! WCALE NIE!!!!
 - No przecież  płatki w statki kosmiczne. Takie są najlepsze, bo są jak niebo w gębie. A wiesz, że ninja Limus i księżniczka Fianka też takie jedzą? Tylko, ż ja dodaję do nich...... - zagadał Julek James'a i poszli po płatki.
 Korzystając z tego, że nie muszę patrzyć na jego gębe, poszłam po resztę zakupów. No i znowu ta dziewczyna z rowerem. Może nazwijmy ją np. Katie, żeby miała jakieś imię. Dziwnie się na mnie patrzyła. Zignorowałam ją  pomyślałam o Jamesie. Czy te wszystkie dziewczyny mają coś z nim wspólnego? Może by go unikać?

                                                                 *          *           * 
 Po południu:

        Mama zrobiła ciasto, a przekąski leżały już na stole. Moja mama chyba jest uzależniona od pieczenia ciast i ciasteczek . Myślę, że jeszcze nie powiedziałam wam o co chodzi. Więc, Kenna ma urodziny i dziś wieczorem zrobimy jej małe przyjęcie. Mówiła nam, że powie coś , co będzie miało duże znaczenie. Może to będzie fabryka gumy do żucia? Mogłam sobie pomarzyć. A jeżeli to chodziło o coś więcej, może ona ma kogoś i nie chciała nam przez telefon o tym mówić? Już widzę minę mojej mamy.

               Nagle ktoś zapukał do drzwi i od razu wiedziałam, że to Kenna. Nie widziałam jej dłużej niż miesiąc, więc bardzo tęskniłam.
 - O, to pewnie Kenna? Celestio, otworzysz jej? - powiedział tata.
         Oczywiście, że jej otworzę i podeszłam do drzwi. Gdy je otworzyłam zamurowało mnie. Na schodach stał James z różą i czerwonymi policzkami. Róża była tak czerwona, jak jego policzki, że po prostu chciało mi się śmiać. Ale nie zrobiłam tego, " połknęłam" śmiech i krzyknęłam przez ramię, że to James, przyszedł mnie o coś zapytać. Byłam naprawdę zaszokowana, ale przypomniały mi się te dziewczyny. I dobry humor mi znikł z twarzy.
 - Cześć, rybko . To dla ciebie. Słyszałem, że uwielbiasz róże. - powiedział obejmując mnie w talii.
 - Dziękuję. Tak i to bardzo je lubię. James, a z jakiej to okazji? - zapytałam.
 - Widziałem, że trochę przejęłaś się tą całą akcją w sklepie i Christiną. Nie odzywałaś się do mnie, więc pomyślałem, że masz na mnie focha i jesteś zazdrosna. - wyjaśnił.
- Tak, byłam zazdrosna, przecież jesteśmy razem i jesteś dla mnie bardzo ważny. Jak miałabym się nie fochnąć ?

- Ja tez bym się wkurzył na twoim miejscu. - i zaczęliśmy się śmiać. - Pomyślałem ... czy moglibyśmy iść w takie fajne miejsce...

- Nie mogę dziś.

- Jak to ? Przecież twoja mama na pewno pozwoli.

- Nie o to chodzi, po prostu moja siostra ma dziś urodziny i przyjeżdża tylko na 2 dni, a dalej ma uniwerek. Nie widziałam jej od około 2 miesięcy, czy moglibyśmy się spotkać za 2 dni? Nie obrazisz się?

- Nie. Na ciebie? Coś ty. trzymam więc cię za słowo piękna. To do piątku - kocham cię - powiedział i cmoknął mnie w usta. - Ta koszula bardzo do niego pasowała, więc tym bardziej żałowałam, że nie mogę z nim wyjść. Ale spotkamy się za dwa dni - to nie tak dużo.
    

Nieoczekiwana MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz