28

62 13 7
                                    

Teraz posypały się talerze i inne rzeczy, które były na stole.

Martyna krzyknęła.

- nie rozumiesz tego, ja ciebie nie kocham. Jestem tu z tobą tylko ze względu na to, że Celeste mi kazała być z moim podobno dzieckiem. Ale wiesz co, nie dam rady. Nie umiem być z kimś, na kim mi nie zależy.

Rozpłakała się już chyba na dobre.

- wiem, że to moje dziecko... - powiedziałem i musnąłem palcami jej brzucha, ale od razu się wyrwała, nie pozwalając mi jego dotknąć. Poczułem, że jest strasznie twardy.

Spojrzałem się na nią wielkimi oczami.

Wyciągnąłem rękę, by jeszcze raz dotkąć jej brzucha, ale wyrywała się. Byłem szybszy i musnąłem palcami jej talii, wtedy poczułem zagłębienie. Zrozumiałem jedno.

- nie jesteś w ciąży - powiedziałem. - to plastik.

Zaczerwieniła się.

- co? Ty chyba sobie żartujesz. To żaden plastik, głuptasie.

- to odkryj bluzkę. - powiedziałem. Wiem, że teraz będziecie mieli mnie za jakiegoś zboka, ale wtedy chciałem się dowiedzieć prawdy.

- po co? Ja naprawdę jestem w ciąży. Nie wierzysz mi, kochanie? - powiedziała, zakładając ręce na piersiach.

- nie - odparłem i na przymus odkryłem bluzkę, choć ona strasznie się wyrywała.
Jednak miałem rację. Na swoim prawdziwym brzuchu miała założone sztuczne coś co po zakryciu bluzką, wyglądało jakby była w ciąży.

- a jednak...- powiedziałem, zakrywając usta.

- skarbuś, ja ci to wszystko wytłumacze. - powiedziała, zdejmując ten " fałszywy brzuch".

- nie masz mi nic do wytłumaczania, już dość zrujnowałaś mi życie. - oznajmiłem i sięgnąłem za klamkę.

- nie, proszę, James, ja ciebie kocham, proszę, mogę to wszystko naprawić...

- trzymaj się.

Cieszyłem się, że do niczego między nami nie doszło na tej imprezie. Mam nadzieję, że Tia teraz do mnie wróci, gdy się dowie, że to wszystko było kłamstwem.

Celeste:

Spotkałyśmy się razem z Arturem na skate parku, który był niedaleko od mojego domu. Było już grubo po dwudziestej, ale jeszcze jasno. Byłam kilka godzin w pracy, ale nie wytrzymałam tam już dłużej.
Marica opowiedziała mu wszystko co zaszło kilka dni temu i dzisiaj.

- ale kanał - odparł zaskoczony. James nic mu więc nie mówił, oprócz ciąży Martyny. - głupio wyszło, nie wiem jak pomóc.

- już i tak nic tego nie cofnie. - powiedziałam i otarłam łzę, udawając uśmiech. - ale nie martwcie się o mnie, jutro już dojdę do ładu.

Oni spojrzeli się tylko na siebie i pewnie pomyśleli to samo co ja, że to raczje mi się nie uda.

Z oddali zobaczyłam James'a, który wychodził ze swojego domu uradowany. Pewnie znów idzie do tej swojej Martynki.
Wtedy wszyscy zobaczyliśmy, że wchodzi do mojego domu.

- co on odwala? - zapytałam - nie pamięta, że tu nie mieszka Martyna?

- nie wiem, ale raczej idzie do ciebie, a nie do niej. - powiedział Artur.

Drzwi otworzyła mu moja mama, a ja modliłam się, aby nie powiedziała mu gdzie ja jestem.

- ale twoja mama ciebie wkopała - odparła Marica, gdy zobaczyłyśmy, że James idzie w naszą stronę. - udawajmy, że go nie widzimy.

- nie ja stąd idę - odparłam, ale złapali mnie za rękę.

- nie możesz nigdzie iść, chyba że do niego - odparł Artur.

Ale ja nie dam rady z nim rozmawiać.

Gdy to pomyślałam, James stał już obok mnie.

- Tia, pozwól, że ci coś wyjaśnię - powiedział.

- nie mam zamiaru z tobą ględzić, idź lepiej do swojej kochanej Martynki.

- nigdy już do niej nie wrócę, dlatego, że ona...

- no, co ona?! - wrzasnęłam, aż poleciały mi łzy.

- ona nie jest w ciąży - odparł. - oszukała wszystkich. Jej brzuch był fake'm.

Teraz to ja dostałam zawału.

- jak to? - zapytałam.

- skarbie, nie przespałem się z nią na tej imprezie, a ja byłym tak schlany, że nawet nic nie pamiętam. Ona to wszystko skłamała, abym z nią był.  Ale ja i tak nie miałem takiego zamiaru. Kocham ciebie i tylko z tobą chcę być. Zawsze tak było i będzie, zawsze będę cię kochał, nawet jeśli ty mnie nie będziesz. Kocham cię, Cele...- nie dokończył, bo rzuciłam się na niego z pocałunkiem. Był zaskoczony tym, ale oddał się pocałunkowi. Całowałam go chyba za wszystkie czasy. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie.

- całują się już chyba ze 3 minuty, zapomnieli o nas - powiedziała Marica.

- chyba pora i na nas - powiedział Artur i zaczął się całować ze swoim skarbem.

- kocham ciebie, James i naprawdę bolało mnie serce, że ten wasz romans na imprezie, w łóżku...

- cii, nic już nie mów, nie powracajmy już do tego co było. To już za nami. Ale chciałbym ciebie spytać, czy...czy zostaniesz moją dziewczyną ponownie?

- oczywiście - odparłam i znów się pocałowaliśmy.

Kto czekał na taki ROZDZIAŁ???
NAPISZCIE W KOMKU.
Mam nadzieję, że wam się podobał 🐯🐯🐯

Nieoczekiwana MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz