19

74 15 3
                                    

- ah hahaha mam tam łaskotki haha - śmiałam się jak całował mnie nad ranem po szyji. Był taki czuły.
- co mówiłaś, bo nie słyszałem? - powiedział udając, że nic nie słyszy i lekko ugryzł mnie za płatek ucha.
- ty łobuziaku! Kara cię nie ominie! - krzyknęłam, a on śmiał się jak dziecko.
Nagle usłyszeliśmy kroki.
Ktoś pociągnął za klamkę i ujrzałam Maricę.
- co wy tu robicie, że nie można sobie pospać? - zapytała trąc oczy i rozciągając się. Nagle zdębiała gdy zobaczyła Jamesa prawie siedzącego na mnie. - to ja chyba sobie pójdę - odparła i poszła do kuchni.
Spojrzałam na Jamesa i zaczęliśmy się śmiać.
- chodź, idziemy robić śniadanie. - odparłam i popchnęłam Jamesa na łóżko i uciekłam do kuchni.

Marica:
Dlatego, że było 1 łóżko na jeden pokój, ja spałam na łóżku, a Artur na podłodze. Słyszałam jak wczoraj mówił do Jamesa;
Dla niej to nawet spałbym na śniegu.

Podeszłam do Artura, aby go obudzić. Lekko szturchnęłam go w ramię, ale nawet nie drgnął. Zrobiłam to jeszcze raz, ale na nic. Popatrzyłam sie na niego - jest przystojny, a te małe piegi dodają mu jeszcze uroku.
I wtedy on z nienacka otworzył oczy i lekko musnął ustami moich ust. Wystraszyłam się troche, a on powiedział z szerokim uśmiechem tylko:
- cześć, jak się spało? Bo mi super.
- dobrze - powiedziałam.
- jak dobrze to dobrze - odparł, a ja poszłam do kuchni.
- kanapki są już gotowe, a ja już robię kakao. - powiedziała Celestia.
James i Celestia są naprawdę piękną parą. Wiem, że cały czas to powtarzam, ale jak się nie jest w związku to napotyka się na dużo kochających się par. No a w związku nie chodzi o to, aby być z kimś dla popularności. Znam takie przypadki :*

Usiedliśmy do stołu i pożeraliśmy kanapki, które przygotowała nam nasza para gołąbeczków.
- mam na dziś dużo pomysłów - powiedział Artur.
- dawaj - odparł James trzymając Celestię na talii.
- no więc jakieś kajaki, popływać możemy, później pozjeżdżać na linie, a wieczorem ognisko zrobić. Tak w skrócie.
- będzie fajnie, tylko, że ja...nie pływałam kajakiem i nie umiem - oznajmiłam.
- ja też nie, ale chłopaki nas nauczą, no nie? - zapytała Tia i szturchnęła Jamesa, który wybiegł z rozmyśleń.
- yyy, tak, tak, oczywiście, że nauczymy.

Po śniadaniu ubraliśmy się w kostiumy kompielowe i wzięliśmy kapoki. Nigdy nie pływałam kajakiem, bo moi rodzice byli bardzo zapracowani i tylko w weekendy mogliby odpocząć. Mój starszy brat zamieszkał gdzieś ze swoją żoną i jeszcze ani razu nas nie zaprosił, choć wesele było jakiś miesiąc temu. Fajny braciszek, nie? Kiedyś byliśmy bardzo zrzyci, aż trudno uwierzyć, a gdy tylko poznał Violę, nasze bliskie kontakty się zmieniły.
Ale czemu ja to mówię? Nieważne, przejdźmy dalej.
Artur zaprowadził nas do wyporzyczalni i wzięliśmy czerwone kajaki.
Ja wraz z Celeste założyliśmy kapoki.
Chłopacy zdjęli koszulki i naszym oczom ukazały się umięśnione kaloryfery. Od razu na widok osiemnastolatków poczerwieniałam. Tia nic z tego nie robiła, bo już widziała swojego chłopaka bez koszulki. Ciekawa jestem, kiedy oni sobie wyrobili te " czteropaki".

Hej! Tu nowy rozdział. Wiem, że nie było go dość długo, ale nie miałam ochoty i weny.
Myślę, że dalej będzie czytana.

Dziękuję dla @Złote_rybki, która wiernie czyta i komentuje tą książkę. ❤

Nieoczekiwana MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz