część 10

129 22 3
                                    

-hej, to może pokażę ci tą niespodziankę? - zapytał James, gdy już sytuacja sie opanowała.
- oczywiście, pokaż co przygotowałeś.
              *   *   *
Miałam oczy zawiązane zieloną chustką. A gdy zdjęłam ją zobaczyłam coś, czego sie jeszcze po nim nie spodziewalam. Bylismy nad stawem, na trawie obok wody leżał koc z koszem piknikowym. Na stawie pływały piękne duże łabędzie. Obok pikniku były powbijane jakieś ....kijeczki na których zostały zaczepione lampeczki. Wszystko było, no może nie z bajki, ale przynajmniej mi się podobało, bardzo.
- piękne....nie sądziłam, że coś przygotujesz. Sam to zrobiłeś? - zapytałam zaskoczona.
- No...tak jakby.- odpowiedzial skromnie po czym dodał. - pomogły mi w tym łabędzie.
- właśnie, skąd ty je wytrzasnołeś, są cudowne.
- tajemnica!
- kocham jak mnie zaskakujesz....
                ***
Rano:
Musiałam szybko zadzwonić do Maricy w sprawie tego kumpla James'a, ktory ma przyjechac na wakacje. Może się poznają i będą razem. Myślę, ze będą do siebie pasowac, chociaż jeszcze jego nie widziałam xd.
- halo, Celestia? - odebrała Marica.
- cześć, możemy sie spotkać? Mam ci coś waznego do powiedzenia.
- spoko, to może przy galerii?
- oki, to za 15 minut przy galerii.cześć - szybko sie odłączyłam, wzięłam bluze i wyszłam.
***
Przy galerii:
- to tak; - złapałam oddech- James ma takiego kumpla od pieluchy, który jutro ma przyjechać do niego na wakacje...no i tak sobie muślałam, ze warto by bylo sie z nim zapoznać.- powiedzialam
- chwila chwila; czyli że ja mam z nim chodzic, tak? Czy mamy sie tylko z nim zapoznac? A ty wogule go znasz? Wiesz jak wygląda?- zagalopowała sie Marica
- wszystko w swoim czasie, ja jeszcze jego nie znam, ty jego nie znasz i będzie super. Pozatym ja juz mam chlopaka. Zobaczymy poprostu jaki on jest. Ok?
- no ok. A kiedy on przyjeżdża?
- o nie, dzisiaj xd - udałam, że sie tym bardzo przejełam.- spk, będzie dobrze.
- mam nadzieję. Xd
- oki, ja zadzwonie teraz do James'a, czy byśmy sie spotkali we czwórkę z tym no..... Arturem!
- ok.
            ***
Po rozmowie;
- tak: Artur przyjeżdza za godzinę i że mamy sie spotkać o 14:25 na torach.
- ten Aetur to pewnie jakiś brzydki, głupi zbok.
- wyluzuj, jeszcze jego nie poznałyśmy. - zachęcałam - może to ten jedyny.
- napewno nie.
***
W rym samym czasie w domu u James'a:
- mamo, jaki mam obruz położć na stół? - zapytała moja młodsza siostra, Cherry.
- taki turkusowy! - zawołała mama z kuchni.

   Cześć wszystkim obserwatorom mojej opowieści! Bardzo dziękuję za tyle wyświetleń. Bardzo dawno nie wchodziłam na Wattpada i szkoda. Bo zobaczyłam teraz ile osób mnie obserwuje<3. Może to nie są sumy z kosmosu, ale dla mnie wiele to znaczy. Dziękuję Wam <3 buziaki ;*


Nieoczekiwana MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz