Część 16

87 14 2
                                    

W domu Celestii :

- ja nie wiem co mam robić, on mi się tak bardzo podoba, jest kochany, przystojny i w ogóle. - mówiła Marica, leżąc na łóżku i przeglądając magazyn Bravo.
- Tak, tak. A na jaki kolor mogłabym pomalować paznokietki? - zapytałam przeglądając się w lustrze - może turkus?
- nie wiem, ale on jest na 99% świetny.
- no, ten, nie? super kolor. - powiedziałam.
- obudź się! nie lakier jest świetny tylko Artur! Mówię o Arturze. - wrzasnęła. - chodź przynajmniej raz pomyśl o kimś innym, a nie o sobie.
- aj, dobra, może i jest świetny, ale co z tego, jeżeli nie umiesz...- nie dokończyłam, bo dostałam poduszką w głowę.
- a idź sobie, papa - powiedziałam Marica, jednak trochę się uśmiechając. Podeszłam do przyjaciółki i usiadłam na łóżku obok niej.
- dobra, moim zdaniem powinnaś dużo spędzać z nim czasu i czekać. Bo ta wasza miłość dopiero co się wykluwa, daj wam czas. Na pewno niedługo będę widziała wasze dzieci. - odparłam, a ona spojrzała się na mnie jakby zobaczyła ducha.
- a ty przypadkiem nie jesteś w ciąży? - powiedziała i spadła z łóżka ze śmiechu. - dobra o tak na poważnie to ile mam czekać? - mruknęła, dalej leżąc na podłodze.
 - tyle ile trzeba.

Perspektywa James'a:

- te dziewczyny są mega dziwne, ale i tak chcę lepiej poznać, bo jest ta...- powiedział Artur, zatrzymując się w środku zdania.
-wspaniała? - podsunąłem.

Siedzieliśmy u mnie w pokoju. Ja grałem w CS'A, a Artur podbijał piłkę o ścianę.
- właśnie, i piękna. - dorzucił.
- Zaprosiłeś ją do cukierni do swojego wujka, a teraz możesz ją zabrać na Hawaje! Z pewnością się ucieszy. - zachichotałem.

- Nie, ale wycieczka jest super. Wybrali byśmy się we czwórkę. Mamy 17 - 18 lat, na pewno nam pozwolą i będzie extra. Mam już na myśli bardzo fajne miejsce. Kiedyś byłem na takim obozie wojskowym, ale teraz zamienili go na zwykłe miejsce do wypoczynku. Nie będziemy musieli za niego płacić, bo jest prywatny i od 2 lat stoi pusty. - zaoferował Artur.

To by było niezłe, bo jeszcze nigdzie w fajne miejsce nie zabrałem Celestii. Chyba będzie zadowolona.
- widzisz, ten twój głupi mózg czasem się przydaje. - powiedziałem, śmiejąc się.
On spojrzał na mnie bez uczuciową miną.
- dobra, ja już spadam, bo idę z Celestią. Chce mi coś pokazać.
- pewnie jakiś ciuszek z galerii. - zaśmiał się. Odbił piłkę od ściany, a ja ją przypadkiem złapałem.
- to trzymaj się.
- no, siema.
        ***
Na spacerze;
Z pespektywy Tii;
- nic nie widzę, wiesz? Kiedy dojdziemy? - pytał się James.
Zawiązałam mu chustę na oczach, aby zobaczył jaką niespodziankę mu przygotowałam.
- już chwilka. - mówiłam prowadząc i trzymając jego rękę. Była ciepła. - już! Niespodzianka!
Chłopak zsunął apaszkę i zobaczył....
- o boże! Nie mogę uwierzyć! - James był zaskoczony tym, co mu przygotowałam. - to samochód, wiesz o tym? Kpisz ze mnie?
- ja? Tylko w nagłych sytuacjach. Nie będzie mnie na twoich urodzinach w czwartek. Jadę zapisać się do nowej szkoły. Nawet jeżeli chciałabym to przełożyć, nie ma nie zarezerwowanego dnia.
- nie. To nie mój samochód - to nasz. Super kolor. Ale... skąd wzięłaś tyle kasy? - zapytał podekscytowany, gładząc tapicerkę.
- tym się już kochany nie martw. - powiedziałam całując go w policzek.

Nieoczekiwana MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz