Pokazałam im artykuł w gazecie, że szukają kelnerki w jakiejś kafejce.
- myślę, że ta praca będzie najlepsza dla mnie. I nie jest bardzo trudna. - powiedziałam.
Rodzice tylko krzywo się spojrzeli, ale ostatecznie pozwolili mi. Bardzo się cieszyłam i nie mogłam się doczekać pierwszego dnia pracy. Choć wiedziałam, że będzie trudno się przyzwyczaić, ale przecież od czegoś trzeba zacząć. Julek był trochę zazdrosny, że, jak to ujął; "będę zarabiać dużo pieniędzy i że nawet się z nim nie podzielę". Złote dziecko.
* * *
Tego samego dnia, poszłam do tej restauracji, kafejki z prośbą, aby mnie przyjęli.- Złotko, czy umiesz to robić? Chodzi mi o noszenie tacy. Nie każdy umie ją nieść, ale najbardziej chodzi o to, abyś zawartości nie wylać na klienta. - powiedziała kobieta za biurkiem. Wkurzają mnie takie osoby, jak ona. Jest jedną z tych, które wszystko mają dopięte na ostatni guzik, a jeżeli coś im nie pasuje, zwalają winę na innych. Ona jest taka w 45 procentach. Reszta to po prostu spryt i wredność.
- Myślę, że dam sobie z tym radę. Zwykle pomagałam mamie w kuchni no i sądzę, że niesienie tacy jest dość proste. Bynajmniej dla mnie. - powiedziałam, nawet trochę odważniej niż na początku rozmowy.
- Mhm...dobrze, zostanie pani przyjęta na jakiś czas, abym przekonała się co do pani i pani umiejętności. - powiedziała i wstała, tak samo i ja. Podała mi dłoń na "pożegnanie" i dała plik dokumentów. Zapewne regulamin. - proszę się z tym zapoznać. Życzę miłego popołudnia, do widzenia!
- Do widzenia i dziękuję.
No to mam już co robić wieczorem.
* * *
- Noo, na początek wyszło całkiem dobrze. - powiedziałam, patrząc się na płótno z moimi bazgrołami.
- Tak, jest extra. - powiedziała Marica. - chociaż, gdy spojrzeć na to z innej strony, wygląda jak...James.
Przewróciłam oczami. Na obrazie znajdował się chłopak, ale nawet nie miałam zamiaru rysowac na nim James'a.
-Nie prawda. Nie chciałam, aby on był podobny do niego.
- Niee, on nie jest podobny do James'a, bo to jest James. Rozmawiałaś już z Martyną? - zapytała szukając czegoś w internecie na laptopie.
- Nie nie rozmawiałam i nawet nie mam zamiaru z nią rozmawiać. - powiedziałam, malując obraz. - Popłakałabym się, gdybym zobaczyła ją z tym...z tym...brzuchem. Musze raz na zawsze zapomnieć o nim i o niej i...
Wtedy odezwała się Marica;
- wiesz co? Ty nie musisz o nim zapominać. Myślę, że to co on zrobił, było takim wielkim głupstwem, że on chyba nie zdaje sobie z tego sprawy. Ale z drugiej strony to też nie jego wina, że tak wyszło. Przecież wiedziałaś o tym, że Martyna cały czas do niego kręci, podrywa go i w ogóle. Aż pewnego dnia wykorzystała okazję gdy był mocno pijany, no i to zrobiła. Powinnaś nie zostawiać go z tym samego. Faceci nie są intyligentni jak my!Zaśmiałyśmy się.
- powinnaś iść na psychologa, wiesz? Ale tak na serio. Masz dużo racji, tylko nie wiem co ja mam robić. Podobno on jej nienawidzi.
- no widzisz. Jakoś się z tego wykaraskasz i będziesz ze swoim księciem. A ta dziewczyna chyba raczej kłamie.
Tego samego dnia:
Poszłam z Maricą do domu James'a, przynajmniej żeby zobaczyć, czy jest tam.
Jego matka powiedziała, że poszedł do parku spotkać się z kumplem. No więc i my tam poszłyśmy. Naprawdę chciałam z nim pogadać i zobaczyć czy ta zołza faktycznie jest w ciąży.
CZYTASZ
Nieoczekiwana Miłość
Teen FictionJest to opowieść o osiemnastolatce , która przeprowadziła się do Nowego Jorku, by zacząć życie od nowa, by znaleźć sobie drugą połówkę. Czy jej się to uda? Czy znajdzie swojego rycerza za białym rumaku? Jeżeli chcesz się dowiedzieć, przeczytaj tą s...