22

71 14 8
                                    

Obudziły mnie łaskotki Artura. Nie przestawałam się śmiać.
- puść hahahahah mnie hhahahahahah
- no dobra. - powiedział Artur - ale pora już wstawać.
Cmoknął mnie krótko w usta i poszedł do kuchni.

No wiecie, jak to dziewczyna spędziłam całą godzinę na ubraniu się, umyciu i zrobieniu makijażu.
Zeszłam na dół, aby pomóc Celestii przygotować śniadanie. Ale w kuchni zobaczyłam tylko Artura, który przygotował mi naleśniki.

- dla mojej księżniczki wybitne danie - odparł i położył 3 ruloniki na talerzu.

- dziękuję, mój księciu - odparłam. Zabrałam się za jedzenie - a gdzie te zakochane gołąbeczki?

Artur spochmurniał.

-  oni.....

Już zaczęłam myśleć sobie w głowie, co było by aż tak prawdopodobne.

- oni? Oni co? - zapytałam kończąc pierwszego naleśnika.

- powiem ci to wprost: pokłucili się, Celeste pojechała najbliższym autobusem 3 km stąd, a James posiedział trochę i też pojechał za ukochaną. - odparł, pokazując wszystko rękami na migi.

Jak oni mogli się pokłucić? Dziwne, to chyba nie mogła być byle jaka kłutnia. Oni nigdy się nie kłucili, no dobra, oprócz jednego razu z tą sukienką. Coś stało się poważniejszego.

- Artur? Czy coś jeszcze się stało? - zapytałam, a on zastanawiał się nad doborem słów. - co jeszcze wiesz?

- Chodzi o to, że.......James ma dziecko z jedną z byłych dziewczyn. Celestia ma 19 lat, a on 20. Była zdziwiona tym, że to mogło zajść kilka miesięcy temu, gdy oni się jeszcze nie znali. Podobno Celeste wie, co to za dziewczyna. Dlatego uciekła. - powiedział.

Nie mogłam w to uwierzyć. Jak to mogło się stać?

- jezu, i co oni teraz zrobią? Znasz tą dziewczynę? - zapytałam wkładając papierowy talerzyk do kosza.

- Nie, ale raz mówił mi, że przespał się z jakąś dziewczyną. Wspominał coś, że wydarzyło się to na jakiejś imprezie. - powiedział i usiadł przy stole, biorąc moją rękę i gładząc ją. - przepraszam ciebie skarbie, ale moim zdaniem musimy przerwać z tym wyjazdem i lecieć do nich pomóc. Nie będziesz zła?

- no coś ty! To moja przyjaciółka, a James'a znam od podstawówki. Choć, dzwoń po taxówkę.

Celeste:

To był nóż prosto w serce. James, mój chłopak, ma dziecko z tą lafiryndą? Przecież to nawet nie mieściło się w głowie. A najgorsze jest to, że ja nic nie wiedziałam o tym, a ból nie daje za wygraną.

Gdy już dotarłam do Nowego Jorku, od razu pognałam na Czerwoną Górę. Zawsze ją tak nazywałam, bo tym wzgórzu rosły tylko czerwone maki i inne czerwone rośliny. Było to miejsce oddalone od spalin, ulic i całego miastowego zgiełku, ale blisko mojego domu.

"On ma dziecko"

Od razu się rozpłakałam. Chciałam wreszcie obudzić się z tego koszmaru, ale ten koszmar okazał się rzeczywistością.

- kochanie....- nagle ktoś powiedział, a gdy się obejrzałam zobaczyłam, że to James.

- odejdź ode mnie - powiedziałam i wytarłam wierzchem dłoni zapłakane powieki.

- kotku, ja nie wiedziałem wcześniej, że Martyna jest w ciąży. Przyznam, że na tej imprezie się z nią raz, tylko raz przespałem. Byłem nieźle schlany i zabardzo nie pamiętam jak to było. Teraz nic mnie z nią nie łączy. Wybacz mi. - przepraszał.

Łza znowu poleciała, a on ją wytarł.

- dobrze, wybaczam ci. Ale ty musisz do niej wrócić i zaopiekować się jej i twoim dzieckiem.

- co? Nie, ona da sobie radę, ma starszego brata. A ja ciebie nigdy nie zostawię. - odparł James.

- ale ja muszę zostawić ciebie.

~~~~~~~~~
Taki nieszczęśliwy koniec tego rozdziału.
Zostaw swoją opinię. ;)

Nieoczekiwana MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz