30

86 9 1
                                    

Czułam się trochę, tak jakby oszukana. Igor chciał do mnie wrócić wiele razy, mówił że nie może beze mnie spać, jeść, żyć. A teraz jest z Martyną, która tak samo była zakochana w Jamesie, a teraz jest z nim. Czy to nie jest trochę dziwne. 
Igor nałożył pierścionek na jej palec, a ona rzuciła się jemu w objęcia i zaczęli się całować. A ja tak się zapatrzyłam na nich, że nie zauważyłam jak uderzam barkiem w Rosaline. O mały włos, a wszystkie naczynia z tacy musiałabym zbierać w postaci drobnego szkła.

- Uważaj jak chodzisz! - krzyknęła i sobie poszła.

Muszę na nią trochę uważać, bo ona i szefowa coś na mnie knują. Spojrzałam na James'a, który zrobił skrzywioną minę i pokazał na Igora i Martynę. On też nie wie co się święci. Trochę zamyślona wróciłam do pracy, a James podszedł do mnie, pocałował w  usta i poszedł do domu. Obsłużyłam jeszcze kilku klientów i skończyłam na dziś. Wszystkie kelnerki usadowiły się w kuchni i przyszła szefowa.

- Dobrze, więc zacznijmy od Celeste - powiedziała - ile dziś uzbierałaś pieniędzy?

Byłam nawet trochę z siebie dumna, że udało mi się zebrać aż tyle pierwszego dnia, czyli 300 zł. Sięgnęłam do kieszeni fartuszka po prawej stronie i wyjęłam plik pieniędzy. 

- proszę, jest tu 300 zł. - odparłam zadowolona z siebie, ale za nic tego nie pokazywałam. Szefowa policzyła pieniądze i spojrzała na mnie surowa i zarazem kpiąco.

- Żartujesz sobie ze mnie? - zapytała - tu jest tylko 180 zł. A gdzie reszta w takim razie? Wzięłaś sobie?

Teraz to czułam się trochę zawstydzona i zaskoczona, bo żadnych pieniędzy nie zabierałam. 

- Ale ja nic nie ukradłam. Liczyłam pieniądze za każdym razem gdy dochodziły nowe i jestem pewna, że było tak 300 zł - wyjaśniłam, lecz ona nic z tego nie zrobiła. Później mnie olśniło...To Rosaline wyjęła mi z kieszeni te pieniądze, gdy stuknęłyśmy się ramionami. Ale teraz to ona mi nie uwierzy.

- Proszę pani, to Rosaline ukradła je z mojej kieszeni, gdy się wpadłyśmy na siebie. Ja ich nie zabrałam, jestem uczciwa. - oznajmiłam, choć to też nic nie dało, a ta ''szefowa'' tylko popatrzyła na mnie w taki sposób, jakbym mogła coś takiego wogle pomyśleć, a co dopiero powiedzieć.

- Chyba ty oszalałaś! Rosaline? Ona nigdy nie mogłaby czegoś ukraść. - krzyknęła baba - dobrze, do ciebie jeszcze wrócimy. Teraz Madeline.

Dziewczyna wyjęła plik pieniędzy z małej skarbonki i podała dla tego dinozaura.

- 370zł - powiedziała, a ta policzyła.

- dobrze, wynik się zgadza. Teraz Rosaline.

- 540 zł. - gdy to powiedziała, nie tylko ja się na nią spojrzałam, ale również kucharki i Madeline. 

- Zuch dziewczyna. - odparła - dobrze, więc teraz Celeste nie będziesz ukarana, bo dopiero zaczynasz, ale uważaj, bo mam cię na oku. Możecie iść już do domu.

Wnerwiona i zmęczona wzięłam swoją torbę i wyszłam z restauracji. Co za babsztyl z tej Rosaline i tej całej szefowej. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej. Nagle podeszła do mnie Madeline.

- hej, chciałam ci powiedzieć, żebyś się tak nie przejmowała - powiedziała - Rosaline to córka szefowej. Raz było tak, że jej matka była zgłoszona na policję, bo największą zapłatę dawała właśnie Rosaline, a ona tylko się obijała. Teraz musiały na 100% coś wymyśleś, dzięki czemu Rosaline dostaje i tak większą pensję niż inni, ale to inaczej wygląda niż kiedyś, teraz nie przyciąga tak dużej uwagi.

- Chcesz powiedzieć, że Rosaline oszukuje wszystkich? razem z matką? - zapytałam.

- Tak, tylko ja trochę sprytu w głowie mam, może nawet tyle samo co ona i zwykle trzymam stronę Rosaline, a raczej robię tak, żeby ona tak myślała i w ten sposób mnie nie okrada, oszukuje i tak dalej. - mówi. - A, pieniędzy nie trzymaj w tym fartuszku, bo będzie cię okradać za każdym razem i przywłaszczać  sobie. Ja trzymam w skarbonce, którą zawsze mam przy sobie. 

- Dzięki, Madeline za wskazówki - mówię - na pewno je wykorzystam. A teraz muszę już lecieć, to do jutra, pa

- Do zobaczenia ! - powiedziała i skręciła w ciemną uliczkę. A więc to takie buty z tą Rosaline.

Nieoczekiwana MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz