PROLOG

14.3K 727 24
                                    

BRIANNA

        Pod wpływem nieustannie padającego deszczu, ziemia stała się rozmokła i nierówna. W takich warunkach nawet najbardziej doświadczony wilk musiał uważać, gdzie stawia łapy, bo grunt mógł dosłownie się spod nich osunąć. Rozwaga i spoglądanie w dół nie oznaczały jednak, że wilkołak będzie poruszał się wolniej. Wręcz przeciwnie, doskonale przygotowany wilk pomknąłby przez bagna jak strzała, nie brudząc sobie przy tym sierści.

        Uważny, no właśnie.

        Od kilku minut siedziałam pod przegniłą wierzbą, próbując zapanować nad szybko bijącym sercem, które pompowało krew odrobinę zbyt głośno. Usłyszałby mnie, gdybym nad tym nie panowała. Chociaż... właściwie, kto wie, czy da radę?

        Był zbyt zajęty nieodpowiedzialną zabawą w błocie, więc pewnie nie usłyszałby żadnego szmeru, zgaduję, że nawet tuż nad jego uchem. Prychnęłam w duchu i skupiłam wzrok na ruszającym się w oddali cieniu. Widziałam wilka, który wychodził zza krzaka jeżyn. Kolczaste gałązki najwyraźniej nie zrobiły na nim wrażenia, ponieważ wciąż brnął do przodu. Dostrzegłam jego przemokniętą od kwaśnego deszczu, posklejaną od potu sierść, której charakterystyczny zapach roznosił się po lesie.

        Kolejna nieodpowiedzialna decyzja. Wilk pozwalał się wyczuć, wcale się nie maskował.

        Zrobiłam kilka małych kroków w jego kierunku i wyszłam spod gałęzi wierzby. Żal było patrzeć, jak ten kundel usilnie starał się pokazać, jak wiele wie, chociaż tak naprawdę, wszystko to, co robił, było jedynie zwyczajną pokazówką. Przydałoby mu się porządne trzepnięcie w ucho.

        Popatrzyłam za siebie, gdzie wielki, czarny wilkołak szczerzył swoje kły w psim uśmiechu. Przewróciłam oczami i wróciłam od obserwowania czekoladowego osobnika. Nie wiem, jak długo tak siedziałam, ale w końcu mi się znudziło. Wstałam i otrzepałam swoje futro, a następnie przebiegłam kilka metrów, wdrapując się na skarpę, z której lepiej widziałam wilka. Nie było tam jakoś specjalnie wysoko. Mogłabym powiedzieć, że wręcz nisko, a on i tak mnie nie zauważył. Gdy jego prawa łapa zaczęła znów kopać w rozmokłej ziemi, nie wytrzymałam i warknęłam, skacząc na niego z góry.

        Przygwoździłam wilcze cielsko do leśnej ściółki i popatrzyłam na niego ze współczuciem. Oboje zamieniliśmy się w ludzką postać. Śledziłam jego brązowe oczy, które błądziły gdzieś, skierowane w niebo, a potem wreszcie spojrzały na mnie.

– Mam cię dość – powiedziałam z przekąsem, krzyżując ręce na piersi

– Nie wymiękaj, wilczku – odparł zawadiacko i zepchnął mnie z siebie.

A/n  Witam w prologu do opowieści "Keeper", jedynej takiej na Wattpadzie! Notka ulega zmianie, ponieważ Keeper przeszedł (bądź ciągle przechodzi) korektę. Zmianie ulegają zapisy dialogów oraz interpunkcja, fabuła w wersji Wattpadowej pozostaje taka sama. 

Mam nadzieję, ze ta historia Wam się spodoba! 


Keeper | TO #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz