Obudzona przez delikatny powiew czekoladowego oddechu, otworzyłam oczy. Rozbudziłam się od razu, widząc przebranego chłopaka, otwarte na oścież drzwi i talerz pełen słodkich bułeczek, wysmarowanych masą kakaową.
– Jak się spało? – zachichotał Cade i przygryzając wargę, zerknął na mój obojczyk, gdzie wczoraj zostawił mi pamiątkę.
Prosiłam go, by powstrzymał się od takich wygłupów, bo w ten sposób podkreślał, że jesteśmy razem, a ja... nie byłam pewna, czy naprawdę byliśmy razem, czy łączyła nas wyłącznie bratnia dusza.
– Bywało lepiej – odparłam kąśliwie, choć z pozytywnym wydźwiękiem. – O czymś nie wiem? – wskazałam na talerz.
– Twoja babcia weszła tutaj wczesnym rankiem – otwarłam usta ze zdziwienia – i zobaczyła nas razem. Musiałem coś wymyślić, więc powiedziałem, że kiepsko się czułaś i postanowiłaś wrócić do Great Falls, a ja odebrałem cię z dworca. Nie uwierzyła, że po prostu zaproponowałaś mi nocleg, więc dodałem, że jesteśmy razem i to zadziałało.
Moje wnętrzności wywróciły się na drugą stronę, przyprawiając mnie o zawrót głowy. Nie mogłam uwierzyć, że on naprawdę powiedział mojej babci, że jest moim chłopakiem. Na parę sekund zabrakło mi tchu.
– Pogadałem z nią trochę i w końcu kazała mi zrobić dla ciebie śniadanie. Nie wiedziałem, co lubisz, więc postawiłem na czekoladę. Która dziewczyna jej nie lubi, co? – Zaśmiał się nerwowo.
– Dziękuję, naprawdę. – Uśmiechnęłam się i odebrałam od niego talerz. – Ty już jadłeś? – kiwnął głową. – Przepraszam, że musiałeś skłamać.
Cade uniósł brwi, przez moment nie rozumiejąc moich słów.
– Myślisz, że kłamałem, mówiąc, że jesteśmy razem? – Wzruszyłam ramionami, zatapiając zęby w bułce. – Mówiłem ci już, że jesteś głupia? Brianno...
Chłopak westchnął i potarł dłonią skroń, zamykając na moment oczy.
– Nie wiem, jak ci to wyjaśnić, ale powiedziałem prawdę. To znaczy, uznałem za pewnik to, że jesteśmy razem, bo jakby nie patrząc, nie mamy innego wyjścia i...
– Dosyć, zrozumiałam. Możliwe, że jestem głupia, bo ja nadal twierdzę, że to tylko i wyłącznie połączenie, nic więcej.
– Czekaj, że niby jak to sobie wyobrażasz? Dziewczyno, ten mój wilk cię kocha, więc siłą rzeczy musimy być razem.
Spuściłam wzrok. Zabolało mnie to, w jaki sposób mówił o tym „uczuciu". Naprawdę nie widział we mnie nikogo, w kim on sam mógłby się zakochać? Byłam aż tak straszna i zła? „ Siłą rzeczy musimy być razem", te słowa przepełniały szalę goryczy. Najwyraźniej był pewien tego, że w mojej osobie nie ma nic wartego uwagi.
Wtedy pomyślałam o Danielu. Brunet od pierwszego spotkania był do mnie przyjaźnie nastawiony i dawał mi wyraźne znaki, że po prostu mnie lubi. Kto wie, gdyby on był moim mate, pewnie kochałby mnie naprawdę. A ten tu? „Kochał mnie", bo musiał.
– Zapomnij, że cokolwiek mówiłam – wyszeptałam, a moje gardło zacisnęło się lekko.
Chyba nie zamierzałam poczuć się urażona, prawda?
– Bri? Nie, nie smuć się, to nie tak miało zabrzmieć. – Cade próbował załagodzić swoje słowa, ale nie mógł tego odwrócić, o czym go uświadomiłam. – Czasem najpierw mówię, a potem myślę, wiesz? I też jestem głupi...
CZYTASZ
Keeper | TO #1
Werewolf[I miejsce w konkursie "Książka roku 2016"], [I miejsce w konkursie "Splątane Nici 2017/2018"] i liczne nominacje w innych plebiscytach PIERWSZA CZĘŚĆ SERII 'THE OVERSEER' Hektary gęstych lasów, góry i pustkowia to marzenie każdego wilkołaka. Brian...