22

4.1K 353 25
                                    


– A może ty jesteś w ciąży, co? – Pytanie babci sprawiło, że zakrztusiłam się sokiem.

        Kaszląc cicho, moje uszy uchwyciły ciche przekleństwo dochodzące z kuchni, gdzie Cade nalewał sobie wody.

– Babciu, no coś ty! – Zgromiłam ją spojrzeniem, na co staruszka fuknęła z irytacją.

– Dobrze wiesz, że zrobić dziecko to nie sztuka... – Chciała kontynuować, ale szybko jej przerwałam, bo byłam już wystarczająco zażenowana.

– Przestań, nie spałam z Cade'm.

            Samo stwierdzenie tego faktu sprawiło, że moje policzki lekko się zaczerwieniły. Jeszcze tego mi brakowało. Nie minęło kilka chwil, a szatyn wrócił do salonu i zajął miejsce na fotelu, daleko ode mnie. Widziałam i czułam, że jest skrępowany, ale na jego miejscu każdy zachowałby się tak samo. Zamiast typowego ojca ze strzelbą, miał na karku babcię, która myślała, że zdążył już rozdziewiczyć jej wnuczkę. Istna paranoja. Wolałabym już broń.

– A ty, młodzieńcze wrócisz kiedyś do domu? – Zmroziło mnie.

– Babciu! – Jeszcze niedawno tak dobrze się dogadywali. – Co w ciebie wstąpiło?

– Zastanawiam się tylko, co musiało się stać, że twoi rodzice tak nagle postanowili wrócić do domu. A jak tak na was patrzę, to do głowy przychodzi mi tylko twoja ciąża.

     Przewróciłam oczami i ukryłam twarz w dłoniach. Miałam dość.

– Proszę się nie martwić, nie spałem z pani wnuczką.

– To niczego nie... – Nie zdążyła dokończyć, bo przerwał jej dzwonek do drzwi.

         W powietrzu wyczułam mocny zapach swoich rodziców. Cade poderwał się z kanapy i zacisnął szczękę. Słyszałam przyśpieszone bicie jego serca. Gdy był zdenerwowany, mięśnie jego twarzy tężały, a on sam wyglądał tak, jakby założył jakąś zbroję. Babcia popędziła do drzwi i otworzyła je szeroko. W momencie, gdy moi rodzice przekroczyli próg, poczułam, jak dłoń Cade'a splata się z moją. Uczucie temu towarzyszące było nie do opisania, może nawet lepsze niż pocałunek, ponieważ tak urocze.

          Podniosłam głowę akurat w chwili, gdy brązowa czupryna mojej mamy ukazała się we framudze, a zaraz potem ujrzałam także siwiejącą głowę mojego staruszka. Wyglądali tak samo, jak przed wyjazdem - ich włosy wciąż były tej samej długości, nie było widać po nich oznak starzenia czy zmęczenia. W oczy rzucał się jedynie ciemniejszy kolor skóry.

           Zerknęłam w piwne oczy mamy, dopatrując się w nich uczucia, którego nie potrafiłam zidentyfikować. Gdy spojrzałam na tatę, zobaczyłam dumę. Tak. Był ze mnie dumny, ale nie rozumiałam dlaczego.

– Brianno... – Mama postawiła swoją torbę na podłodze i rozpostarła ramiona, prosząc mnie, bym ją uścisnęła.

        Uśmiechnęłam się i puściłam dłoń swojego mate, wtulając się w mamę. Do uścisku dołączył się także mój ojciec.

– Gdzież to was nie wywiało. Myślałam, że już nie wrócicie – skomentowała babcia i cmoknęła głośno.

– Mamo, przecież mówiliśmy, że podróż do Europy i Afryki zajmie trochę dłużej – odpowiedziała jej córka.

        Zerknęłam za siebie. Cade stał w drzwiach salonu, przystępując z nogi na nogę, a jego serce biło w nadnaturalnym tempie. Postanowiłam już skrócić jego męki.

Keeper | TO #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz