Odwróciłem się na drugi bok, kiedy małe ręce znowu zaczęły mnie popychać. Palce mojej Brianny ciągle błądziły gdzieś pod moją koszulką, kiedy dziewczyna usilnie starała się mnie obudzić. Młoda jeszcze nie wiedziała, że lubiłem, jak mnie tak dotykała i nie zamierzałem wstawać.
– Wiem, że nie śpisz – sapnęła z irytacją i jestem pewien, że przewróciła oczami. – Jeżeli nie chcesz wstać po dobroci, w porządku.
Uśmiechnąłem się pod nosem, ciesząc się, że dziewczyna da mi trochę czasu na drzemkę, ale nie spodziewałem się, że w tym czasie zmieni się w wilka i bez ceregieli zacznie mnie lizać po twarzy. Skrzywiłem się i prędko nakryłem się kołdrą, ale to nic nie dało, bo wilczyca wskoczyła na łóżko i łapami zaczęła przekopywać pierzynę. Nie trwało to długo, bo zaraz znów przemieniła się w człowieka, ale wciąż tkwiła na mnie.
– Wstawaj, Cade! Zaraz będzie śniadanie, zaparzyłam dla ciebie kawę! – Podjęła kolejną próbę.
– Chciałbym budzić się tak codziennie, gdyby nie to, że nie chcę być śliniony – wymruczałem w poduszkę i wreszcie odsłoniłem okrycie, wyglądając zza niego.
Brianna miała na sobie sukienkę. Ten widok wystarczył, żebym podniósł się na łokciach i wbił w nią zaciekawione spojrzenie. Od samego początku wydawało mi się, że Bri nie jest fanką takich ciuchów, bo zawsze widziałem ją w dresach i zwyczajnych spodniach, a tu proszę.
– Ładnie wyglądasz – powiedziałem wreszcie, a dziewczyna uśmiechnęła się kpiąco, jakby wiedząc, że tak pomyślę.
– Komplementy zostaw na później, wstawaj i doprowadź się do porządku. Tata nie znosi spóźniania.
Wtedy wszystko do mnie dotarło. Naprawdę miałem zjeść śniadanie z jej rodziną. Zmroziło mnie, a serce przez moment zabiło gdzieś w okolicach gardła. O ile rozmowę na temat bratniej duszy mogłem zdzierżyć, i tak trzęsąc się przy niej jak osika, to wspólnego śniadania zwyczajnie się obawiałem. Jej babcia była stuprocentowym człowiekiem, co trochę odbierało mi odwagi i pewności siebie. Wiedziałem, że prędzej czy później palnę jakąś głupotę, której kobieta nie zrozumie. W końcu, nie ma zielonego pojęcia o tym, że przy jej stole usiądą cztery wilkołaki, w tym dwie potężne Alfy.
Z wolna oblizałem wargi, kiedy wychodząc z łóżka jeszcze raz spojrzałem na moją mate. Sukienka sięgała jej do połowy ud, ale nie mogłem powiedzieć, że była wyzywająca. Czarny kolor i kwiecisty materiał sprawiały, że wydawała mi się taka poukładana, niewinna. Długi rękaw i niewielki dekolt także skutkowały tym, że dziewczyna prezentowała się naprawdę elegancko. Jeżeli tak wyglądały śniadania w rodzinie Decker, byłem spalony.
– Jeżeli wyjdę tam w takim stroju, to... – gwizdnąłem, a ona zaśmiała się cicho.
– Ta sukienka? Och, to tylko dlatego, że potem babcia umówiła się później ze swoimi koleżankami w kawiarni na mieście i obiecałam rodzicom, że ją odwiozę – wyjaśniła nieśpiesznie.
– I dlatego ubrałaś się tak... – Zabrakło mi słów.
Cholera, była cudowna.
– Great Falls to małe miasto, a seniorki mają tu swoje „punkty obserwacyjne". Moja babcia uchodzi za szanowaną kobietę, więc jeżeli jej wnuczka przywiezie ją do kawiarni i przywita się z tymi kobietami, wyglądając jak dresiara, raczej nie pozostawią na mnie suchej nitki. A poza tym – uśmiechnęła się kokieteryjnie – sukienki dodają pewności siebie. I wiedziałam, że ci się spodoba.
Wiedziała, wiedziała.
Poszedłem do łazienki i szybko się ogarnąłem, a kiedy wróciłem do pokoju, na łóżku leżała świeża koszula. Zerknąłem na szatynkę, opierającą się o framugę. Kiedy dziewczyna zobaczyła moje wahanie, przewróciła oczami.
CZYTASZ
Keeper | TO #1
Werewolf[I miejsce w konkursie "Książka roku 2016"], [I miejsce w konkursie "Splątane Nici 2017/2018"] i liczne nominacje w innych plebiscytach PIERWSZA CZĘŚĆ SERII 'THE OVERSEER' Hektary gęstych lasów, góry i pustkowia to marzenie każdego wilkołaka. Brian...