Tak jak przypuszczałam – babcia była już w domu i zamartwiała się o mnie, bo nie zostawiłam jej żadnej kartki, że wychodzę. Ale co takiego miałabym napisać?
„Wybacz babciu, spóźnię się na obiad, bo jakiś wilkołak chce, żebym poszła z nim w głąb lasu?"
To wykraczałoby poza granice absurdu, a ja mogłabym tylko patrzeć, jak karetka pogotowia rusza spod mojego domu. Lepiej było po prostu zniknąć.
Otwarłam drzwi, a siwowłosa od razu zgromiła mnie wzrokiem. Teoretycznie wiedziała, że zawsze zdarzają mi się takie wysoki, gdy nagle znikam z domu i wracam po kilku godzinach, ale nigdy nie robiła mi z tego powodu awantur. Mimo wszystko babcia ufała mi i wiedziała, że nie narobię głupot.
– Bri, gdzieś ty się znów podziewała! – krzyknęła i założyła ręce na biodra, kręcąc głową z ogromną dezaprobatą.
– Poszłam się przejść – skłamałam i wyminęłam ją, idąc do salonu.
Usiadłam na zakurzonej rogówce w kolorze miodu i położyłam głowę na szorstkiej poduszce. Z każdej strony spoglądały na mnie różne pary oczu, przedstawiające naszą rodzinę. Były tam nawet osoby, o których istnieniu nie miałam nawet pojęcia!
– Mogłaś mnie przynajmniej powiadomić – rzuciła kobieta, która podążała za mną do pokoju.
– Gdybyś zgodziła się na posiadanie komórki, to mogłabyś do mnie zadzwonić. – Wytoczyłam najcięższe argumenty, a babcia tylko machnęła ręką i powiedziała, że obiad będzie za godzinę.
Bezczynne leżenie mnie nudziło. W telewizji pewnie znów puszczali jakieś głupkowate opery mydlane, których sezony ciągnęły się latami. Przecież po dwunastu latach oglądania nie można było się zorientować, czy jedna postać jest zaręczona z kobietą, która pojawiła się w odcinku piątym, czy może odzyskała inną? Można było dostać oczopląsu od samego słuchania.
Wstałam z kanapy i poszłam do swojego pokoju. Tutaj też niewiele było do roboty, ale przynajmniej byłam u siebie. Nagle jednak zaczęły nachodzić mnie myśli dotyczące jutrzejszego spotkania z wilkami.
To stado, wciąż nie wiadomo, jak liczne, przemierzyło wiele mil, by znaleźć się tutaj i prosić przypadkową Alfę o pomoc w treningu. Zgaduję, że jeżeli znaleźli na swojej drodze kogoś równie kompetentnego, to w najlepszym przypadku kazał im po prostu odejść. Nikt nie chciał mieć w swojej sforze drugiego Alfy, bo wtedy zaczynały się kłótnie o dosłownie każdy szczegół! Wiedziałam z doświadczenia. Ja byłam sama i mogłam nie dać sobie rady z niedoświadczonym wilkiem. Sama sprawdziłam, że tutaj nie chodzi o siłę, czy spryt, a o zwyczajną umiejętność przekazywania wiedzy. Mnie uczyło wiele wilków, a on? Teraz będzie miał tylko mnie, jeżeli oficjalnie zgodzę się mu pomóc. Jego przypadek to ewenement, nigdy nie słyszałam o kimś, kto został Alfą bez podstawowej wiedzy o świecie nadprzyrodzonym. Zgaduję, że ten chłopak nawet nie wie, co potrafi! Status przywódcy to nie tylko czerwone oczy i możliwość władania innych. To ogromna odpowiedzialność, zwiększone moce, nad którymi trzeba panować i wiele godzin treningów – siłowych i umysłowych. Jeżeli Daniel miał rację, ten chłopak naprawdę wymaga ogromnego poświęcenia. Nie wiem, czy jestem na to gotowa, zważając na fakt, że nie mieszkam w Great Falls na stałe i nie przyjeżdżam tutaj co tydzień. Poza tym, czy potrafiłabym zrobić to dla kogoś obcego? Dla kogoś, kto rzucił się na mnie i chciał zabić?
Zamknęłam oczy i oparłam głowę o ścianę, wciąż zastanawiając się nad prośbą Daniela.
~*~
CZYTASZ
Keeper | TO #1
Werewolf[I miejsce w konkursie "Książka roku 2016"], [I miejsce w konkursie "Splątane Nici 2017/2018"] i liczne nominacje w innych plebiscytach PIERWSZA CZĘŚĆ SERII 'THE OVERSEER' Hektary gęstych lasów, góry i pustkowia to marzenie każdego wilkołaka. Brian...