Widziałam, jak przewrócił oczami, ale nie zrobił nic więcej. Przyjął pozycję bokserską i choć nie znałam się na tym aż tak dobrze, zdążyłam zauważyć, że chłopak oparł się na swojej słabszej nodze. Następnie szatyn podniósł gardę i warknął w stronę Daniela, który zrobił tylko jeden mały błąd w jego postawie: łokieć, pięść i głowa znajdowały się w złych odchyleniach. Łatwo mógł zarobić tym w podbródek, ale nie chciałam go upominać. Chciałam zobaczyć, jak sobie poradzą. Dałam im znak, by zaczynali i niemal w tej samej chwili Cade rzucił się na swojego Betę. Sprawnie, ale niedbale sprzedał mu prawego sierpowego w tors i odepchnął go tak, że tamten zachwiał się na moment. To jednak nie przeszkodziło Danielowi w odpowiedzi na jego cios. Jego pięści poruszały się o wiele szybciej, więc teraz okładał Alfę niemal z każdej strony. Wstałam, zaszokowana jego sprawnością i dalej oglądałam ich walkę. W oczy znów rzucił mi się kolor tęczówek Cade'a, znów były czerwone, podczas gdy te Daniela pozostawały naturalnie zielone, lekko migając bursztynem. Cade zaczął markować swoje uderzenia, ale Daniel skutecznie je blokował, odpychając przeciwnika. W pewnym momencie oczy Cade'a zupełnie się zmieniły, a wilk wziął nad nim kontrolę. Chłopak wykorzystał swoją ogromną siłę i cisnął przyjacielem o najbliższe drzewo, które prawie złamało się pod jego ciężarem.
– Stój! Przestań! – wrzasnęłam i natychmiast podbiegłam do chłopaka.
Twarz Cade'a była posiniaczona i cała we krwi, ale Daniel, po zderzeniu z drzewem, ciągle pluł krwią i ciężko oddychał. Uklęknęłam przy nim i załapałam go za rękę, pozwalając, by zacisnął ją z całej siły.
– Zmień się. Będzie bolało, ale w ten sposób szybciej się wyleczysz – poleciłam prędko, a ten, nie przestając jęczeć, spełnił moją prośbę.
Odwróciłam się w jego kierunku i po prostu ryknęłam. Czułam, że moje pazury i zęby szybko się wydłużyły. Przeciągnęłam warkot i wyszczerzyłam kły w kierunku drugiego chłopaka, który zaniepokoił się moją defensywną postawą.
– Jesteś idiotą?! – krzyknęłam, ale mój głos był trochę zniekształcony. – Miałeś walczyć, a nie zabijać! Zupełnie się nie kontrolujesz, czy naprawdę chciałeś mu coś zrobić?
– Zdecyduj się, wilczku. Ja nie walczę dla zabawy – zawarczał groźnie.
Wymierzyłam mu szybkiego policzka, szarpiąc jego skórę pazurami. Wiedziałam, że się zagoi i nie będzie nawet śladu. Chłopak jak na zawołanie wszedł w niepełną fazę wilka i złapał mnie mocno za ramiona, dociskając moje ciało do drzewa i unosząc na wysokość kilkunastu centymetrów. Z oczu biła mu agresja, totalny obłęd. Daniel skomlał, że ma mnie puścić, ale ten nie słuchał, tylko wpatrywał się we mnie. Cade uśmiechał się drapieżnie, mierząc mnie spojrzeniem. Nie dałam mu się zwieść, on chciał mnie tylko nastraszyć. Mrugnęłam do niego i oplotłam nogi wokół jego talii. Sam gest już go zaskoczył, ale nie spodziewał się, że za chwilę Zwinnie wyrwałam się z jego uścisku i pchnęłam go na ziemię, znów upadając. Chrupot kości zwiastował przemianę. Moje łapy trzymały chłopaka tak, by nie mógł wstać z ziemi. Jego puls szalał, ale gdy wreszcie trochę się uspokoił, postanowiłam na powrót się zmienić. Siedziałam na nim okrakiem, gdy on dochodził do siebie.
– To nie ma sensu, Cade... – powiedziałam cicho i wstałam.
Daniel zdążył dźwignąć się już z ziemi i również przemienić. Jego rany, tym bardziej zadane przez Alfę, nie goiły się szybko, ale nie zagrażały jego zdrowiu.
– Brianno, ja... Naprawdę przepraszam, że musiałaś tracić na to czas – szepnął i złapał się za bolące żebra. – Gdybym wiedział, że się na ciebie rzuci...
– To nie twoja wina, Danielu. Prosiłam cię tylko o jedno... – zwróciłam się do Cade'a – ale ty nawet nie potrafiłeś pokazać mi tego, jak głupie błędy robisz podczas walki. Żaden z ciebie Alfa! Twój ojciec jest głupcem, że jeszcze nie odebrał ci tego tytułu.
Ostatni raz spojrzałam w brązowe oczy i odwróciłam się do Daniela, by pomóc mu pewniej stanąć. Mrugnęłam do chłopaka, a ten popatrzył na mnie z lekkim zdziwieniem. Rzuciłam mu szybkie pożegnanie i zaczęłam odchodzić.
– Brianna, poczekaj... – Usłyszałam zbolały głos Cade'a. – Będę się kontrolować, ucz mnie, proszę.
Uśmiechnęłam się triumfalnie. Czasami odwrócona psychologia działa nawet na wilki. Z wolna spojrzałam w jego kierunku. Chłopak stał przygarbiony i rzucał mi smutne spojrzenia. Czułam i doskonale widziałam, że nie kłamie. Był ze mną szczery, naprawdę chciał nauczyć się, jak być Alfą. Zerknęłam na Daniela, który wreszcie zrozumiał mój tok rozumowania.
– Cwana z ciebie lisica, wilczku – pochwalił mnie i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
A/n : Rozdział jest bardzo krótki, ale to dlatego, że numer 6 w oryginale był bardzo długi i jak mówiłam, musiałam go podzielić. Następny będzie już raczej normalny :) Mam nadzieję, że ten się Wam podobał :)
CZYTASZ
Keeper | TO #1
Werewolf[I miejsce w konkursie "Książka roku 2016"], [I miejsce w konkursie "Splątane Nici 2017/2018"] i liczne nominacje w innych plebiscytach PIERWSZA CZĘŚĆ SERII 'THE OVERSEER' Hektary gęstych lasów, góry i pustkowia to marzenie każdego wilkołaka. Brian...