Śmierć Finna na pierwszy rzut oka nie zmieniła naszego życia. Nadal planowaliśmy ślub w terminie, który ustaliliśmy. Prawie nikt nie wiedział o tym, że umarł ktoś, z kim mimo wszystko byłam zżyta.
To nie tak, że szybko się z tym pogodziłam, bo nadal rozmyślałam nad tym, dlaczego to zrobił, byłam jedną z niewielu osób, które wierzyły w to, że on wyzdrowieje, że będzie mógł zjawić się na moim ślubie, a kiedyś ja na jego. Absurdalnie późno zdałam sobie jednak sprawę z tego, że ta wiara była bezużyteczna. Finn, z chorobą, czy bez niej, robił zawsze to, czego chciał. Był strasznie uparty. Ja nigdy nie potrafiłam zrozumieć jego decyzji, ale musiałam się z nimi godzić.
Tak też było teraz. Choć nie potrafiłam wybaczyć mu tego samobójstwa, wiedziałam, że Aiden miał rację. Nikt nie był winny śmierci Finna. To bez znaczenia, czy zabiła go choroba, czy chęć śmierci z własnej woli, niezależnie od schizofrenii, sam zgotował sobie taki los, rezygnując z leczenia. A jeśli Finn coś sobie postanowił, nikt nie był w stanie go powstrzymać. Nawet ja, osoba, którą kochał. Na początku sądziłam, że to moja wina, bo odrzuciłam go i zrobił to przeze mnie, ale przecież nie mogłam zrezygnować ze wszystkiego tylko dlatego, żeby on wyzdrowiał. To nie na tym polegało. Przecież ja kocham Aidena, nie mogłam tak nagle pokochać Finna, by móc go uratować od śmierci.
Mimo wszystko miałam mu za złe, że podjął taką decyzję, nawet nie spodziewałam się, że może popełnić samobójstwo, nie informując nikogo, nie żegnając się. Straciłam go, kiedy byliśmy skłóceni. To bolało mnie najbardziej.
Teraz, stojąc w białej sukni u boku mojej siostry, która lada moment miała poprowadzić mnie do ołtarza, myślałam o tym, co zdarzyło się dwa tygodnie temu, kiedy stałam w czarnych ubraniach nad grobem Finna. Może nie powinnam myśleć o tym w takim momencie, ale nie potrafiłam wyrzucić z myśli tego, że nie czułam obecności jego ducha, ani na jego pogrzebie, ani na moim ślubie. Chciałabym usłyszeć od niego chociaż słowo: "Żegnaj", nie mówiąc już o pogodzeniu się z nim. Okazało się jednak, że nic takiego się nie zdarzyło, z czym także musiałam się pogodzić.
-Iris? Wszystko okej? Denerwujesz się?
Głos Gwen wyrwał mnie z rozmyśleń, kiedy spojrzałam w niebo, zastanawiając się, gdzie tak właściwie jest dusza Finna po tym, co zrobił. Tam, czy gdzieś indziej?
-Myśl o Aidenie. Za moment będziecie małżeństwem, o ile nie padnie z wrażenia, kiedy zobaczy Cię w tej sukni. Wyglądasz ślicznie.
-Ja też nie mogę się doczekać aż go zobaczę.-uśmiechnęłam się.Po chwili usłyszałam ślubną muzykę graną wewnątrz kościoła, a kiedy zaczęłam wchodzić do środka, zobaczyłam znajome twarze z rodziny Aidena i jego przyjaciół. Cieszyłam się, że wszyscy tak szybko mnie zaakceptowali i choć z mojej rodziny była tam tylko Gwen z Marcelem i Jo, wiedziałam, że teraz wszyscy należymy do tej samej rodziny.
Ostatnią twarzą, jaką zobaczyłam, była twarz Aidena, stojącego tuż obok księdza przy ołtarzu. Wyglądał bardzo przystojnie w nowym garniturze, ze starannie ułożonymi włosami. Podał mi dłoń i uśmiechnął się, kiedy wchodziłam na stopień. Jego dłoń była nieco wilgotna z nerwów, tak samo jak moja, jednak nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa, jak teraz.
-Zebraliśmy się tutaj, by połączyć Aidena Everetta i Iris Grace Hammilton węzłem małżeńskim. Podajcie sobie prawe dłonie.
Potem było jeszcze kilka słów, minęło parę minut, podczas których i tak najważniejsza była przysięga. I stało się.
Teraz mam męża.
On sprawił, że przestałam się bać.
On mnie wyleczył.
On nadał mojemu życiu sens.
Jest moim pierwszym i jedynym, na zawsze.A ja?
Ja czuję się kobietą. Szczęśliwą kobietą.
Jestem Iris Grace Everett i już wierzę, że życie może być piękne.
_________________
Moje wypowiedzi są mniej ciekawe niż Iris czy Aidena, ale chciałabym żebyście przeczytali tę notkę do końca. :'''')Wiecie co? Czuję się dziwnie. To była najdłuższa historia jaką napisałam. Nie chcę się żegnać, bo chciałabym żebyście zostali ze mną, czytali inne książki, dlatego zapraszam do odwiedzenia moich prac te osoby, które jeszcze tego nie zrobiły.
Jeśli chodzi o szczególne podziękowania, to dziękuję tym, którzy komentowali, głosowali na każdy rozdział i tym, którzy byli ze mną od samego początku "Opuszczonego Marzenia" i zostali aż do końca. To dla mnie znaczy tyle, ile Iris znaczy dla Aidena i odwrotnie. <33Przyznam szczerze, że chwilami wątpiłam w to, że skończę tę książkę, ale wielu z was dawało mi przysłowiowego kopa i skończyłam to głównie dzięki wam.
Wiem, że bywało różnie. Niektóre rozdziały pojawiały się po dwóch dniach, inne po trzech tygodniach, nie gniewajcie się.
Przepraszam też za to, że zaczynają się wakacje, a ja pozbawiam was tej książki, ale z pewnością znajdziecie też inne xD jak nie u mnie, to u kogoś innego.
Jeśli ktoś z was pisze i nie ma okładki, chciałabym zaproponować wykonanie takiej. Wszystkie okładki moich książek wykonałam sama, dodatkowo mogę wam pokazać jedną przykładową bez właściciela
Jeśli ktoś jest zainteresowany, piszcie śmiało.
To koniec ogłoszeń i tego całego przemówienia. Zaraz się wzruszę i dopiero będzie.
PS. Aha i mój crushu (N), który obiecałeś to kiedyś przeczytać, dziękuję, że przeczytałeś i wiedz, że Cię lubię.
CZYTASZ
☑Nieznane Pragnienie (Opuszczone Marzenie 2)
RomanceKolejny tom po "Opuszczonym marzeniu" przedstawia dalsze losy Aidena i Iris, którzy uczą się życia razem i pokonywania wspomnień z przeszłości. Czy uda im się bez względu na złe doświadczenia, traumę dziewczyny i problemy pojawiające się wciąż wokoł...