Powoli zaczęłaś się pakować:Broń i inne tego typu rzeczy.Kompletnie zapomniałaś o swoim notesie.Chwyciłaś go do ręki i sprawdziłaś ostatnie notatki.Jakoż,że się trochę dowiedziałaś o niektórych umiejętnościach członków Akatsuki to,uzupełniłaś ostatnie braki.Dziś był fatalny dzień...Musiałaś coś jak najszybciej wymyślić...~Naruto...Błagam bądź przygotowany...Miej wsparcie~Błagałaś w myślach.~ON NIE DA RADY BEZ WSPARCIA!~.
-[Imię]?Jak się czujesz?-Jak oparzona podskoczyłaś i schowałaś zeszyt do swojej torby.Na szczęście szaro włosy tego nie zauważył.
-Wiesz...Nie najlepiej.Mam...Pytanie...Co tak naprawdę mam zrobić?Chodzi oczywiście o decyzje...
-Nie mam pojęcia...-Trochę posmutniał.
-Trudno...Coś wymyślę.Zaraz idziemy tak?Poczekajcie na mnie.
Hidan kiwnął głową i poszedł już na zewnątrz.Zostałaś jeszcze ty.~Może...Zostanę w...NIE!Nie mogę wrócić do Konohy,a na pewno nie teraz...Ale Naruto...Hidan!AAAA!~Cisnęłaś książką w ścianę.
-Co ci dzisiaj jest?-Spojrzałaś w stronę drzwi, gdzie stał oparty o framugę Sasori.
-Nie mam nastroju...A TY CO?NIE MOŻESZ SPAĆ?
-Nie za często śpię.Właśnie zamierzałem coś zjeść.
-Yhm...Jest jeszcze wczorajsza zupa pomidorowa...
-Którą robił Itachi,TAK, TAK.Nie tknę jej.
-Czemu?Wczoraj jej nie przypaliłem.-Nagle za Czerwonowłosym pojawił się Uchiha.Lekko się zaśmiałaś na tą scenkę ale jak błyskawica powróciły do ciebie rozmyślenia i dobry humor prysł.-Muszę porozmawiać z [Imię] w cztery oczy.
-Ta...Ta już idę.
-Pamiętaj,że jeśli uciekniesz, to któryś z nas cię znajdzie i z łatwością zabije...-Przeszły cię ciarki.Spojrzałaś przerażona na bezuczuciową twarz czarnowłosego.
-P-Przecież wiem...Nie mam nawet takiego...Zamiaru-~No to przeprowadzka do Konohy odpada.~Jednym wyjściem była tylko modlitwa...Modlitwa o to,by misja się nie powiodła.
-Yhm...-I odszedł tak szybko jak się pojawił.Odetchnęłaś z ulgą i wyszłaś na zewnątrz gdzie już czekali na ciebie chłopacy.
-Ruszamy.Za kilka godzin dotrzemy do celu-Stanowczy głos przerwał błogą ciszę.Wędrowałaś obok Hidana.
Znów pogrążyłaś się w rozmyśleniach:~CO JA MAM DO CHOLERY ZROBIĆ?!~Łzy zebrały ci się w oczach.Przypomniałaś sobie dzisiejszy koszmar...~Naruto nie byłby zdolny do zabicia kogoś bliskiego...On w ogóle nie umiał zabijać...Nie jestem zdolna do wypełnienia tej misji.~Hidan co chwila zerkał na ciebie i twoją zrozpaczoną twarz.
-[Imię],wszystko w porządku?-Zapytał troskliwie.
-Taaak...N-Nie...Nie wiem-Zaczęłaś się gubić we własnych słowach.
Do Konohy zostało tylko jakieś 3 godziny drogi.Błagałaś o to by to był tylko durnowaty sen.~NO [IMIĘ]!BUDŹ SIĘ!Proszę...~
~W wiosce ukrytego liścia~
Znów tu byłaś...Nie cieszyłaś się.Wręcz przeciwnie,bałaś się.Nałożyłaś swoją maskę i wraz ze swoimi partnerami wkroczyłaś do wioski.Było już jasno i ludzie zaczęli wychodzić na ulicę,a wy jak nigdy nic podążaliście nią.Ludzie rzucali na was dziwne, a zarazem przerażone spojrzenia.
-Gdzie mieszka Uzumaki?-Zapytał Kakuzu.
-CH...Z-Za mną-Wybełkotałaś.
Po kilku minutach staliście już przed domem dziewięcioogoniastego. Chciałaś by Naruto nie było w środku ale przypomniałaś sobie,że on nienawidzi wstawać tak wcześnie...Kakuzu miał już zamiar wkroczyć do środka,gdy nagle pojawili się członkowie ANBU, a także Shikamaru,Asuma,Kurenai i oczywiście Kakashi,czyli wszyscy, którzy by poznali cię od razu,gdybyś ściągnęła maskę.