Obudziłaś się w szpitalu.Jak się tu znalazłaś?Po co w ogóle tu się znalazłaś ?Na te pytania nie miałaś jeszcze odpowiedzi,pamiętasz tylko jak zemdlałaś,nic więcej.~Co to za wioska?Czyżbym była już w kraju błyskawic?!~Pytałaś siebie z niecierpliwością.
-Witaj [Imię].Jak dobrze wiedzieć,że jesteś cała i zdrowa.
-Kurenai?I jak moje notatki?Pomogły.
-Heh...Oczywiście,gorzej, że nie wiemy gdzie oni są...
-Nic nie powiem jeśli o to ci chodzi-Powiedziałaś tak sucho,że aż sama się zdziwiłaś swoim tonem.
-[Imię]...To jest ważne...
-Nie mam zamiaru nic mówić!-Prychnęłaś...Jeszcze kilka dni temu gdybyś zobaczyła czerwono oko...Cieszyłabyś się,ale teraz?Teraz kiedy zaginął ON,nie umiałaś być szczęśliwa.
-[Imię]Prędzej czy później Tsunade wyciągnie to z ciebie...A tak w ogóle czemu się tak zachowujesz?Myślałam,że będziesz szczęśliwa kiedy mnie zobaczysz...Zaczęliśmy naszą przyjaźń w wieku 10 lat...Pocieszałam cię,bawiłam się z tobą,a teraz chcę ci pomóc...
-Myślisz,że jestem chora psychicznie czy coś w tym stylu?Jakoś mi się nie wydaje...Gdyby zaginęła osoba którą kochałaś też byłabyś szczęśliwa?-Znów odpowiedziałaś sucho i spojrzałaś w okno.
-[Imię]...
-[IMIĘ] TO![IMIĘ] TAMTO! MAM DOŚĆ TEGO MIEJSCA I MAM DOŚĆ CIEBIE!!ODCHODZĘ!NIE BĘDĘ KUKŁĄ TSUNADE!WIESZ...BĘDĘ SZCZĘŚLIWSZA W INNYM MIEJSCU...Z DALA OD TEGO ŻYCIA-Podniosłaś się do siadu co spowodowało bul głowy.Zignorowałaś to.Widać było,że twoje słowa zabolały czarnowłosą.
-Asuma nie żyje...-Zmieniła raptownie temat.Zaśmiałaś się co zdziwiło Kurenai,a także ciebie...Nigdy nie byłaś zdolna na śmiech w takich sytuacjach...~Co we mnie wstąpiło?!~
-Każdy kiedyś umrze-Powiedziałaś już obojętnie.-Stałam się bez emocji...Odrodzą się one jak znajdę GO.
-JAK MOŻESZ BYĆ TAKA BEZUCZUCIOWA?!KTO TO JEST TEN ON?!-Wykrzyczała wściekła czerwono oka.
-Hidan-Wytrzeszczyła oczy.
-NAPRAWDĘ [IMIĘ]?!TEN IDIOTA ZABIŁ TWOJEGO PRZYJACIELA I KOMPANA!-W drzwiach stał Shikamaru. Widocznie był wściekły.
-Nie obchodzi mnie to.Ja spadam-Chłopaka zdziwiła twoja...Obojętność.
-I gdzie ty niby pójdziesz?-Wtrąciła czarnowłosa.
-ZABIŁEM TWOJĄ MIŁOŚĆ!-Wykrzyczał nagle w furii czarnowłosy. Wytrzeszczyłaś oczy i spojrzałaś na niego z zaskoczeniem.-Czyżby już obudziły się w tobie emocje?!
-On jest nieśmiertelny...Nie dałbyś rady go zabić.
-A JEDNAK TO ZROBIŁEM!POMŚCIŁEM ASUME!
-Myślałam,że jesteś mądry ale żeby mnie wkurzać?-Odwróciłaś się do niego,a twoje oczy zmieniły kolor na niesamowicie jasny i przejrzysty kolor niebieski.-Wiesz...Może mi chociaż powiesz gdzie zrobiłeś jego grób...Jeśli w ogóle to zrobiłeś.
-POGRZEBAŁEM GO ŻYWCEM!
~Nie,Nie,NIE!TO NIE MOŻLIWE!MUSZĘ GO ZNALEŹĆ!ON NA PEWNO ŻYJE!~Kurenai zaczęła gadać coś do Shikamaru by się uspokoił.~Muszę wiedzieć gdzie ten cały ''grób'' jest.~
-Gdzie ten grób jest?-Zapytałaś spokojnie.
-NIC CI NIE POWIEM.
-NIE ZACHOWUJ SIĘ JAK DZIECKO!-Chwyciłaś go za gardło i przygwoździłaś do ściany.-Pamiętaj,że jako jedyna na tym świecie jestem odporna na twoją technikę...Lata praktyki i zajmowania się tobą-Zaśmiałaś się,a on powoli się dusił.Twoja siła raptownie wzrosła.
-[IMIĘ] ZOSTAW GO!-Czerwono oka próbowała nie zrobić ci krzywdy i starała się odepchnąć cię od czarnowłosego.
Za tobą nagle pojawił się Kakashi i odciągnął cię od (niestety)bezbronnego chłopaka,którego kiedyś podziwiałaś,a teraz nienawidziłaś...Za co?Za jego słowa...To najbardziej cię ukuło w serce...Czemu ukuło akurat w serce?Bo tak jak Naruto,Shikamaru był dla ciebie jak brat...
-Ja chcę tylko wiedzieć gdzie to jest-Łzy spadły na podłogę.Byłaś jednocześnie wkurzona i załamana.
-Nie wiem czy to będzie naj...-Nie dokończył szaro włosy.
-Posłuchaj mnie-Wyrwałaś się z jego uścisku.-Mnie nie obchodzi co ty sobie myślisz...On zmienił moje życie, ja zmieniłam jego!CZY ŁASKAWIE POWIESZ MI GDZIE JEST MIEJSCE W KTÓRYM JEST POGRZEBANY?!-Krzyczałaś przez łzy. Szaro włosy się nie odezwał.
-SAMA ZNAJDĘ TE MIEJSCE!-Wykrzyknęłaś w furii.
Wybiegłaś ze szpitala.~Kraj Błyskawic...TAM NA PEWNO JEST POGRZEBANY!~Łzy zaczęły płynąć ci po policzkach.Chciałaś go zobaczyć,przytulić,pocałować.Byłaś 100% przekonana,że żyje.Chciałaś znać dokładne miejsce w którym się znajduje,ale niestety nie mogłaś liczyć na żadną pomoc.Teraz jesteś zdrajczynią...Nigdy nie chciałaś by to się stało,nie chciałaś by tobą gardzono,nie chciałaś nigdy opuszczać tego miejsca,a teraz?Teraz jest ci wszystko jedno:Czy zginiesz,czy już nigdy nie spotkasz swoich przyjaciół...Jedno jest pewne:Chcesz się przekonać,że on żyje...Że cię nie opuścił i że tęsknił...To jest teraz ważne.
Byłaś już daleko od Konohy,bo biegłaś cały czas,a nie byłaś wolna.Zbliżała się już noc:~Jutro będę na miejscu...Znajdę go...~
-------------------
Oj wybaczcie,że rozdziały beznadziejne :( A i wybaczcie,że szybciej nie wstawiłam rozdziału,to wszystko przez niespodziewany wyjazd. GOMENA!