Elisabeth
Następnego dnia nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu, który utrzymywał się na mojej twarzy. Czułam, jak coś nowego zaczyna się rodzić. Jakieś inne, całkiem nowe uczucia zawładnęły moim ciałem, duszą oraz sercem. Nie mogłam powstrzymać dreszczyku ekscytacji, który towarzyszył mi przy każdej myśli o naszym początku, początku moim i Lucasa. Wstąpiła we mnie prawdziwa nadzieja, która sumiennie unikała mnie odkąd tylko tu zamieszkałam. Nie wiedziałam, dokąd to wszystko nas zaprowadzi. Postanowiłam pozwolić, by sprawy szły swoim rytmem. Nic nie zamierzałam przyspieszać ani specjalnie opóźniać. Wszystko w swoim czasie.
Była jednak pewna rzecz, która wywoływała u mnie potężne wyrzuty sumienia. Świadomość, że w Bakersfield znajduje się chłopak, który jest moim chłopakiem, spędzała mi sen z powiek. Jak miałam powiedzieć Liamowi, że jednak nam nie wyszło? Jak mam przekazać mu, że nie jestem w stanie poczuć tego, co on czuje do mnie? Do tego był przecież jeszcze Lucas. Zdawałam sobie sprawę, że z każdym kolejnym dniem kłamstwo, a raczej zatajenie prawdy, stwarza coraz większe niebezpieczeństwo. Pragnęłam mu o wszystkim powiedzieć, zapewnić, że Liam nie znaczy dla mnie tak wiele, jak on sam. Bałam się jednak jego reakcji. Bałam się, że zepsuję coś, co dopiero się zaczęło.
Dlatego odkładałam to tak długo, jak tylko mogłam.
Odetchnęłam głęboko i zabrałam się za sprzątanie swojego pokoju. Ostatnio zajęta zbyt wieloma sprawami, zaniedbałam swoją małą klitkę. Przebrałam się w luźne, krótkie, dresowe spodenki, założyłam obszerną białą bluzkę na krótki rękaw i związałam włosy w warkocza. Zabrałam z krzesła i łóżka brudne ubrania, po czym wrzuciłam je do pralki w łazience. Zanim pranie będzie gotowe, będę w stanie posprzątać cały pokój.
Gdy wychodziłam z łazienki, w tym samym momencie wyszła z pokoju Clarissa. Swoje platynowe włosy całkowicie wyprostowała, przez co sięgały jej aż do tyłka. Na sobie miała obcisłą czerwoną sukienkę, która jak dla mnie miała zbyt śmiały dekolt. Na nogach miała wysokie czarne obcasy. Przewróciłam oczami zastanawiając się, kim tym razem jest ten nieszczęśnik, z którym idzie na randkę.
Clarissa przejrzała się jeszcze w lustrze, które wisiało przy drzwiach wyjściowych, po czym zwróciła się w moją stronę.
-Och, jakie to smutne, że podczas gdy ja będę spędzała niesamowicie ciekawie wieczór, ty będziesz tylko... sprzątała.
Założyłam ręce na piersi i spojrzałam na nią obojętnie.
-Każda ma inne priorytety.
Clarissa zaśmiała się lekko.
-Och, naturalnie. – Poprawiła swój makijaż i cmoknęła do siebie. – Wiesz, tak naprawdę to nie zależy mi za bardzo na dzisiejszej randce. Ale chcę być dobrze przygotowana na faceta, którego sobie wypatrzyłam.
Przewróciłam oczami zastanawiając się, czemu spotkał mnie ten zaszczyt jej spowiedzi.
-Domyślam się, że jest to dość niedostępny „facet", skoro musisz dla niego ćwiczyć – prychnęłam.
Clarissa uśmiechnęła się dziwnie, po czym perliście roześmiała.
-Cóż, może słowo „niedostępny" nie odzwierciedla dobrze jego obecnego stanu. Użyłabym raczej określenia: „tymczasowo zajęty inną" – roześmiała się, po czym zabrała swoją czarną kopertówkę i otworzyła drzwi wyjściowe. – Ale jak wiadomo, dziewczyna nie ściana. Zawsze da się coś z tym zrobić.
CZYTASZ
There's Nothing Without You - T. "II"
RomanceKontynuacja "Please, Don't Leave Me"! Od wyjazdu Elisabeth do Stanforda minęły trzy lata. Dziewczyna starała się zaaklimatyzować w nowym miejscu i kompletnie zacząć od nowa, bojąc się bolesnej przeszłości. Jej plan życia na nowo nie zawierał powrotu...