Slowly, Slowly

7.4K 395 38
                                    


Elisabeth


Dni mijały, a ja powoli wracałam do wyśmienitej kondycji nie tylko fizycznej, ale także psychicznej. Lekarz pozwolił mi wrócić do prowadzenia zajęć z dzieciakami, więc mogłam od nowa z nimi trenować. Wypadek wyrył w mojej psychice bardzo mocne rysy, jednak z każdym dniem radziłam sobie z tym lepiej. Duży wpływ miał na to Lucas, ponieważ swoją miłością, szczerością i zaufaniem utwierdzał mnie w przekonaniu, że nie jestem nienormalna, beznadziejna, czy nie warta świeczki. Wręcz przeciwnie, dzięki niemu leczyłam się ze swoich kompleksów, ponieważ wiedziałam, że kocha mnie taką, jaką jestem, nawet z moimi wadami czy niedoskonałościami.

Jednakże ciągle miałam dziwne wrażenie, że jest coś, o czym mi nie mówi. Nie miałam pojęcia, co to takiego może być. Chciałam również uszanować to, że mi nie powiedział, ponieważ mógł po prostu nie być gotowy. Pragnęłam jedynie, by nie okazało się to nic złego, ponieważ nie jestem pewna, czy przeżyłabym kolejną katastrofę.

Codziennie dostawałam milion wiadomości i telefonów od zatroskanej Lily. Nie mogła być u mnie w szpitalu, co również bardzo na nią wpłynęło. Nie chciałam, by zapędzała się w poczucie winy. Nadal jest moją przyjaciółką i kocham ją tak samo, nawet teraz mam już jej trochę dość przez tą nadopiekuńczość.

W sobotę rano znów do mnie zadzwoniła, czym wywołała u mnie jeden wielki jęk.

-Błagam cię, żyję, mam się dobrze, nie musisz sprawdzać tego co pięć minut – mruknęłam, nie otwierając oczu.

-Cieszę się, że jesteś w tak wyśmienitym humorze – zażartowała, po czym westchnęła podekscytowana. – Nie o tym chciałam porozmawiać.

Otworzyłam jedno oko i zerknęłam na zegarek. Dochodziła już dziesiąta rano, a ja miałam wrażenie, jakby była dopiero ósma.

-A o czym? – dopytałam.

-Nie wiem za bardzo, jak ci o tym powiedzieć – szepnęła.

Otworzyłam gwałtownie oczy i usiadłam prosto na łóżku, całkowicie wybudzona.

-Tylko nie mów, że rozstałaś się z Jasonem – wymamrotałam.

Lily zaśmiała się na moje słowa.

-Oczywiście, że nie, wariatko – powiedziała rozbawiona. – Jesteśmy małżeństwem.

Odetchnęłam z ulgą i zdałam sobie sprawę, że pilnie potrzebuję kawy. Chyba jeszcze zbyt dobrze nie myślę.

-W takim razie, o co chodzi? – dopytałam.

-Na początku nie byłam pewna. To było takie dziwne. Ale dziś rano już wiem.

-Wiesz, co? Nic z tego nie rozumiem – ziewnęłam.

-Beth, jestem w ciąży.

Wytrzeszczyłam oczy, wstrzymując oddech. Zmarszczyłam tak mocno czoło, że aż zabolało.

Przez chwilę żadna z nas się nie odzywała. A potem, nawet nie wiem dlaczego, zaczęłam się śmiać.

-Jesteś w ciąży – zaśmiałam się.

-Tak, idiotko – roześmiała się Lily, łapiąc mój dobry humor. – Mój Boże, jestem w ciąży!

Po tych słowach obie chichotałyśmy jak opętane. Nie mam nawet pojęcia, dlaczego. Musiałam ocierać mokre policzki, ponieważ wraz z wybuchem śmiechu pojawiły się łzy.

There's Nothing Without You - T. "II"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz