Lucas
Szczerząc się jak idiota, siedziałem na kanapie w pomieszczeniu dla występujących. Nade mną stali Ben i Ryan, patrząc z troską i zaniepokojeniem. Nie rozumiałem, o co im chodzi. Przecież tylko troszkę sobie wypiłem, najpierw przed koncertem, a teraz po. O co takie wielkie halo? Ludzie często piją. Przynajmniej dzięki temu są szczęśliwsi.
A ja potrzebuję teraz szczęścia, nawet pustego i krótkotrwałego.
-Okej – zaburczałem. – O co wam chodzi, co?
Ryan przewrócił oczami i założył przed siebie ręce.
-O co nam chodzi? Schlałeś się, o to chodzi! – krzyknął. – W dodatku wymusiłeś na nas zmianę repertuaru. Nie powinieneś tego robić.
Roześmiałem się i podrapałem w głowę.
-Ale zrobiłem – zauważyłem. – I co, coś się stało? Nie – odpowiedziałem sobie sam, dopijając kolejne piwo. – Wbrew przeciwnie, wszystko poszło tak, jak chciałem.
Ben wpatrywał się we mnie zatroskany, a Ryan wyrwał mi z ręki piwo. Spojrzałem na niego zdziwiony, po czym zmarszczyłem brwi.
-Ej, to moje – powiedziałem bełkotliwie.
-No co ty nie powiesz – syknął Ryan. – Alex mi powiedział, co się stało, Luke. I rozumiem, że ciężko to znosisz, ale...
-Zamknij się – warknąłem. – Gówno wiesz i gówno rozumiesz.
Ryan zarzucił rękoma do góry, wyrażając swoją irytację i znużenie. Usiadł na krześle naprzeciwko mnie i posłał mi groźne spojrzenie.
-Mam nadzieję, że przynajmniej ona doprowadzi cię do rozumu.
Zmarszczyłem czoło, przetwarzając jego słowa.
-Jaka ona? – spytałem. – Masz na myśli te wszystkie numery telefonów od różnych panienek, które dostaliśmy po występie?
-Nie, ma na myśli mnie.
Odwróciłem się na dźwięk nieznajomego nowego głosu. Cóż, musiałem być dobrze podpity, skoro go nie rozpoznałem. Obok mnie stał Alex z Elisabeth, która marszczyła z zaniepokojeniem czoło i przygryzała nerwowo wargę. Nagle poczułem wielką wściekłość. Zataczając się wstałem z kanapy i posłałem jej ostre spojrzenie.
-Co ona tu robi – syknąłem, sam nie wiem do kogo.
-Pomoże ci – odparł spokojnie Alex.
Parsknąłem śmiechem i wymierzyłem w nią palec.
-Ona ma mi pomóc? – Roześmiałem się i pokręciłem z niedowierzaniem głową. – Sorry kochanie, ale równie dobrze możesz wyjść.
Elisabeth skrzywiła się i niepewnie wykonała jeden krok w moją stronę. Napiąłem mięśnie, robiąc się cholernie czujny. Wiem, co jej śpiewałem. Wiem, że przyszła tu ze swoim pieprzonym chłoptasiem. Nie chcę, by tu była.
Alex kiwnął do pozostałych chłopaków, by opuścili pomieszczenie. Spojrzałem na nich zdziwiony i zaskoczony. Oni nie mogą myśleć poważnie.
-Wy nie robicie tego na serio – zacząłem zdezorientowany.
-Właśnie, że robimy – odparował Alex. – Skoro nas się nie słuchasz, może dla niej zrobisz wyjątek.
Po tych słowach wyszedł razem z Benem i Ryanem z pomieszczenia, zostawiając nas samych. Przewróciłem oczami i roześmiałem się rozbawiony. Oni naprawdę myślą, że mnie przechytrzą? Naprawdę myślą, że jak przyprowadzą do mnie Elisabeth, to wszystko się zmieni?
CZYTASZ
There's Nothing Without You - T. "II"
Storie d'amoreKontynuacja "Please, Don't Leave Me"! Od wyjazdu Elisabeth do Stanforda minęły trzy lata. Dziewczyna starała się zaaklimatyzować w nowym miejscu i kompletnie zacząć od nowa, bojąc się bolesnej przeszłości. Jej plan życia na nowo nie zawierał powrotu...