- Max, patrz! - powiedział Bamboo w chwili, kiedy otworzyłem drzwi do mojego pokoju.
Małe kwami wskazywało łapką na domofon, na którym mała lampka świeciła się na czerwono.
Podniosłem spokojnie słuchawkę.
- Halo?
- Maxiuuś?
Chloe.
- Tak, już wpuszczam. Ech...
Po ok. minucie drzwi otworzyły się z hukiem, a Chloe weszła do mojego mieszkania z takim samym kompletem jak wcześniej w parku.
Sabrina, tona makijażu i tajemnicza czarna torba na laptopa, tym razem z ozdobną kokardką do prezentów.
- Maxiuu... mam coś dla Ciebie! - spojrzała przeszywającym wzrokiem na Sabrinę.
Nieśmiała dziewczyna na początku nie zrozumiała o co chodzi, dopiero gdy ta lafirynda ruchem głowy wskazała na mnie, ze spuszczonym wzrokiem skierowała ku mnie tą torbę.
Złapałem za nią, a tam...
Nie wierzę.
Nowy laptop!
Delikatnie odłożyłem go na stolik kuchenny.
- T-to dla mnie? - nie rozumiałem o co chodzi.
Chloe nigdy nie była dla innych miła. Zawsze wszystkich poniżała, robiła sobie z nich żarty. A jak przyszło co do czego to broniła się swoim ojcem.
- A dla kogo, jak nie dla Ciebie? No wiesz, tatuś kazał mi odkupić tego taniego grat... to znaczy twojego laptopa! - rozmowa z nią wcale nie była przyjemna. Przynajmniej wyjaśniło się dlaczego dała mi nowy komputer. Sabrina coraz bardziej zbliżała się do drzwi. - Czy podoba Ci się nowy laptop? - pochyliła się nade mną, a raczej pode mną, byłem sporo wyższy od niej.
Położyła pod brodą złożone dłonie, a jej usta zmieniły się w obrzydliwy kaczy dzióbek, czy jak to się tam nazywa. Jej rzęsy szybko mrugały, zbyt szybko.
- Em... tak. Naprawdę świetny prezent. Nadal mi jest przykro, ponieważ straciłem różne pliki i opowiadania, które miałem zamiar opublikować w przyszłości. - posmutniałem.
Przypomniałem sobie te wszystkie zapisane przeze mnie uśmiechy Emilii, pocałunki, wzdychania... Jej kompleksy popychały dziewczynę w stronę samobójstwa, ale jej miłość utrzymywała ją przy trzeźwym myśleniu. Aż łezka się w oku zakręciła, gdy tylko powróciłem do tych wspomnień.
- Ach, a więc tym ty się martwisz! - dziewczyna wyprostowała się. - Bo wiesz, ja to bym na twoim miejscu spaliła szafę, pewnie nie znajdę w niej nic, co jest z teraźniejszej kolekcji! - zmierzyła mnie wzrokiem, po czym skierowała się do mojego pokoju.
Szybko podążyłem za nią, zasłaniając swoim ciałem drzwi.
- Em... Chloe, dziękuję za prezent, jest świetny i trafiony, ale czy nie powinnać już wracać do domu? - spróbowałem ją zatrzymać, co, patrząc na jej minę, chyba mi się udało.
- Och, Maxiu... jesteś strasznie głupiutki, skoro myślisz, że...
- Chloe, jestem zajęty!
Dziewczyna warknęła, skierowała się do drzwi, ale w ostatniej chwili rzuciła:
- Programiści i hackerzy z ekipy tatka zgrali na nowy sprzęt wszystkie pliki! - po czym rzuciła w moją stronę całusa.
---------------------------------------------------------------------
yebyemnyetho
Czy ten rozdział jest wystarczająco długi na twoje oczekiwania? :D
Emilia mi chyba wyszła, prawda?
No nie wiem, po tym jak
Mam nadzieję, że dopnę przynajmniej x5 gwiazdek :)
Wiem, teraz mam wymagania! :D
x5 gwiazdek = kolejny rozdział :)
Pa pa ;D
CZYTASZ
Blanc Lady/Biała Dama |Miraculum
FanfictionMam na imię Bonnie, mieszkam w Paryżu. Mam Polskie korzenie, po mamie, to mój ojciec jest francuzem. Chodzę do drugiej klasy gimnazjum. Na co dzień jestem wzorową uczennicą, ale kiedy Paryżowi grozi niebezpieczeństwo zmieniam się w strażniczkę pokoj...