Cześć, od razu mówię, że szykuję rysunek Bonnie, ale oczywiście nie mogę go tu wstawić, bo jestem niedojebem i nie potrafię wkleić z Paint Tool SAI'a ;_; (no chyba, że się nie da, to wtedy jestem upośledzona -.-)
*Bonnie*
Obudziłam się na kanapie i od razu poczułam palący ból mojej głowy. Otworzyłam oczy, ale natychmiast je zamknęłam, bo oślepiło mnie jaskrawe światło. Jęknęłam lekko i usłyszałam ruch w dalszej części... mieszkania?
Zaraz, chwileczkę, CO!?
Otworzyłam oczy i podniosłam się na łokciach. Wytrzymałam ból i przyzwyczaiłam się do blasku. Zauważyłam czerwoną czuprynę i uśmiechnęłam się.
- Bonnie! - Nathaniel pędził przez pokoje potykając się kolejno o krzesło, torbę i maleńki odkurzacz.
Sooo cuuuute!
Zamrugałam oczami i rozejrzałam się za Hoppy. Nigdzie jej nie zauważyłam, więc odetchnęłam z ulgą.
Nath złapał mnie za ramiona i potrząsnął mną mocno.
Mocno.
-Auuuł!! - jęknęłam, gdy wbił mi paznokcie w ranę. - Ty pojebany gnoju, kto Ci pozwolił mnie tykać w tą pierdykaną dziurę!??!?!?!?!
Chłopak się odsunął i zaczerwienił, a ja spojrzałam na bandaż na ramieniu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam się śmiać. Dość dziwnie, aż pot zaczął spływać mi po czole.
- Um...
- ...
- ...
- ...
- No powiesz coś, czy to ja mam się bić z myślami? - zapytałam, patrząc się w zupełnie inną stronę. Nie odpowiedział, więc podjęłam - Co się stało w parku?
- Jaa... - wstał, bo dotąd siedział na piętach z rękami podpierającymi go z tyłu. - Superkalifragalistiskspialidycznie! - mruknął i zacisnął powieki, dalej to sobie powtarzając.
(nie, to nie są przypadkowe słowa, wpiszcie w internet ,,Supercalifragalisticexpialidocious" i posłuchajcie! Jamlilijamlilaj, jamlilijamlilaj! :) dop. aut.)
- Co ty robisz? Um... już Ci... do reszty odjebało? - przekrzywiłam głowę i zmarszczyłam brwi. Wyglądał jak zranione zwierzę. Spojrzałam w róg pokoju i wtedy... - O słodki Sebastianie! - podbiegłam do komody - Ty masz tego czegoś takiego! Mogę??? - złapałam Fidget Spinnera w obydwie ręce jakby był małym dzieckiem. Miał piękny, jasnoniebieski kolor. Moje oczy rozbłysły gwiazdkami, a ja wystawiłam język i zaczęłam kręcić nim sobie i kręcić, i kręcić, i kręcić...
W tym czasie Nathaniel uciekł do swojego pokoju.
Odwróciłam się słysząc zatrzaskiwanie drzwi.
- Oh.
Odłożyłam zabaweczkę na miejsce i zdałam sobie sprawę, co zrobiłam. Zapomniałam, że to nie Kim.
To mały, słodki Nathanielek.
Nathuś.
Nathy.
Nathanielli.
Nathally.
Sarna.
Co?
*Max*
Zaspany łączyłem telewizor i podrapałem się po głowie, ziewając.
Mogłem się tego spodziewać.
Wszędzie nic, jak tylko Biała Dama. Dameczka.
Tu rana, tam rana. O, tutaj jeszcze karetka!
Wyłączyłem telewizor i poszedłem zrobić sobie śniadanie.
Mama była już w kuchni i jadła owsiankę z jakimiś dziwnymi czarnymi gówienkami.
- Co to? - wskazałem palcem.
- Nasiona chia - stwierdziła z pewnymi ustami i opluła połowę stołu.
- Po co jesz jakąś owsiankę? Mamy naleśniki ze wczoraj!
- Ja... Chcę być fit i wege. - zabrała swoją miskę i ukryła się we własnej pieczarze.
Ostatnio dość często wzruszam ramionami.
Moja mama jest dziwna.
- Wesołego Dnia Matki! - krzyknąłem.
- Nie obchodzi mnie to! - odpowiedziała i zamknęła drzwi. Otworzyła je jeszcze raz - Chyba, że zrobią Dzień Fit Seksownej Matki. - powiedziała i znowu zamknęła drzwi.
---
Hej hej hej siemanko! Dzisiaj mój brat wreszcie dostał swego wymarzonego iście Fidget Spinera.
Wcześniej kazał mi robić go z papieru ;-; Spędziłam półtorej godziny na wycinaniu 8 warst i naklejaniu ich po kolei na siebie. Miałam całe poklejone paznokcie w Magicu ._.
No to czekać na rysunek, Pandzioszki!
Kochane wy moje sarenki, wy dzióbdziusie malenkie, kochancie mnie,tak? Kochacie! KOCHACIE!
Moja mama myśli, że toczę teraz jakąś poważną karierę pisarską przez internet ._.
![](https://img.wattpad.com/cover/76217419-288-k751542.jpg)
CZYTASZ
Blanc Lady/Biała Dama |Miraculum
FanficMam na imię Bonnie, mieszkam w Paryżu. Mam Polskie korzenie, po mamie, to mój ojciec jest francuzem. Chodzę do drugiej klasy gimnazjum. Na co dzień jestem wzorową uczennicą, ale kiedy Paryżowi grozi niebezpieczeństwo zmieniam się w strażniczkę pokoj...