Resztę dnia spędziłam w pokoju, na przemian płacząc i myśląc nad sensem własnego istnienia. Jak można się było spodziewać, nie doszłam do niczego konkretnego, dlatego szybko poszłam spać, chcąc choć na chwilę zapomnieć o natrętnych myślach. Niestety sen nie chciał przyjść w efekcie czego, nie zmrużyłam oka do rana.
Gdy zadzwonił budzik nie byłam ani trochę bardziej gotowa na spotkanie z rzeczywistością niż piętnaście godzin wcześniej. Z westchnieniem zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Patrzyłam beznamiętnie jak pasta do zębów pokrywa wszystkie włoski szczoteczki i z równie wielkim zainteresowaniem obserwowałam trasę jaką pokonał nadmiar pasty, spadając do zlewu. Zacisnęłam wargi w wąską linię i ponownie podeszłam do wydawałoby się, prostej czynności umycia zębów. Kiedy zielona maź szczelnie pokrywała główkę szczoteczki, odłożyłam tubkę z pastą i niechętnie spojrzałam w lustro. Zobaczyłam w nim drobną, skuloną dziewczynę, o ciemnobrązowych, niemal czarnych włosach, opadających na pochylone w dół ramiona. Tęczówki w brzydkim odcieniu błota, błądziły po posturze nastolatki. Wyglądałam jak zawsze po obudzeniu. Nic nadzwyczajnego o tej porze. Mimo to patrzenie na istotę w lustrze wydawało się być ponad moje siły, więc czym prędzej odwróciłam wzrok. Miałam wrażenie, że pod warstwą pozornej niewinności, dostrzegam coś jeszcze. Jakiś mroczny ślad, bądź cień. Czułam się z tym nieswojo i nie potrafiłam utrzymać spojrzenia na postaci odbijającej się w lustrze. Cichy głosik w mojej głowie podpowiadał m, że ów cieniem jest poczucie winy, którego nie chcę do siebie dopuścić, ale szybko odganiałam od siebie podobne myśli i po prostu spuściłam wzrok.
Po wykonaniu porannej toalety w ekspresowym tempie, złapałam pustą torbę i po cichu zeszłam po schodach. Słyszałam przyciszone głosy z kuchni, dlatego nie odwracając się za siebie, opuściłam dom niezauważona przez nikogo. Było zdecydowanie za wcześnie co poznałam po pustym podjeździe na którym zazwyczaj czekał na mnie Chris. Jednak nie miałam ochoty na konfrontację z rodzicami, dlatego nie czekając na chłopaka, który za pewne miał pojawić się za kilka chwil, sama ruszyłam w stronę szkoły. Nie zdążyłam nawet przekroczyć pierwszego zakrętu, kiedy czyjeś duże dłonie znalazły się na mojej talii i przyciągnęły do umięśnionego torsu chłopaka.
- Cześć, mała - szepnął mi do ucha, będąc w nadzwyczajnie dobrym humorze, w przeciwieństwie do mnie. Mruknęłam coś niewyraźnie w odpowiedzi, nie zwalniając ani nie zatrzymując się. - Coś się stało? Ktoś ci coś zrobił? Komu przywalić?
- Nikomu - odpowiedziałam na wydechu, ledwo słyszalnym szeptem.
- Luna! Natychmiast powiedz, kto i co ci zrobił, a już ja się nim odpowiednio zajmę! - syknął mi wprost do ucha, na co po moim ciele rozeszły się nieprzyjemne dreszcze.
- Nie o to chodzi - odpowiedziałam niechętnie, odsuwając się od niego. - Ty i ja musimy poważnie porozmawiać. - Odważyłam się wydusić to z siebie. Jeśli przyznam się przed nim do winy i każę przestać traktować mnie jak rozpieszczone dziecko, będzie to ogromny sukces.
- Małe wagary? - spytał, odzyskując dobry humor, puszczając mimo uszu fragment o poważnej rozmowie. Zagryzłam wargi i przytaknęłam, w myślach przysięgając, że to ostatnia zła rzecz jakiej się dopuszczę. Ruszyliśmy w stronę pobliskiego parku. Christian szedł dużymi, sprężystymi krokami, nucąc coś wesoło pod nosem, kiedy ja wlekłam się za nim na chwiejnych nogach. Po czasie jaki zwykle zajmowało dojście do szkoły, zobaczyłam bramę parku.
Chłopak rzucił na mnie okiem i dopiero wtedy zauważył dzielący nas dystans. Natychmiast cofnął się te parę metrów i złapał mnie za rękę.- Przepraszam, maleńka. Mam dzisiaj dobry dzień i trochę się zagapiłem. Dlaczego nie powiedziałaś, żebym zwolnił? - spytał, ale tylko machnęłam lekceważąco dłonią udając, że wszystko jest w porządku. Przeszliśmy jeszcze kawałek, by zachować trochę prywatności, nawet jeśli o tej porze w parku byliśmy tylko we dwoje. Chris zaciągnął mnie na jedną ławeczkę, która niemal całkiem ukryta była w gałęziach drzew. Usiadł na środku, przyciągając mnie do siebie i zapatrując się przed siebie z wielkim uśmiechem na ustach.
- To o czym chciałaś ze mną porozmawiać? - spytał po chwili, kiedy wszystko wokół nas ucichło. Odchrząknęłam i zaczęłam się niespokojnie wiercić.
- Pokłóciłam się wczoraj z rodzicami - zaczęłam po chwili milczenia. Wyraz twarzy chłopak zmienił się na zatroskany. Brunet objął mnie szczelniej ramionami i złożył na czubku mojej głowy delikatny pocałunek.
- O co poszło? - zapytał cicho, nie wypuszczając mnie z objęć. Jego głos uspokoił mnie na tyle, że byłam w stanie mówić dalej. Opowiedziałam mu całą sytuację, jaka miała miejsce dzień wcześniej, a on tylko słuchał i głaskał mnie po ramieniu.
- Myślę, że trochę przesadzasz obwiniając się o wszystko. Wiem, że kochasz i szanujesz rodziców i wiem, że teraz pewnie nie będziesz chciała mnie słuchać, ale nie sądzisz, że jako tacy dobrzy opiekunowie powinni zobaczyć, że coś się dzieje wcześniej? - Natychmiast chciałam się wyszarpać z jego objęć, ale trzymał mnie mocno.
- Co ty wygadujesz?! To niby ich wina, to co mi się działo?! - warknęłam nisko, nadal się szarpiąc.
- Nie o to mi chodziło. To co ci robiły, to była moja wina - szepnął z tak wielkim bólem w głosie, że przestałam wierzgać i sama objęłam go w pasie. - Po prostu pomyślałem, że powinni coś zauważyć. Ślady po uderzeniach, to że ich unikasz. Cokolwiek. - Zastanowiłam się nad tym co powiedział i choć z całych sił starałam się nie dopuścić do siebie tego faktu, to jednak cząstka mnie zaczęła się nad tym zastanawiać. Szybko jednak zepchnęłam te myśli na dalszy plan.
- Ale co to ma wspólnego z moim zachowaniem przez cały ten tydzień? - spytałam kierując rozmowę na właściwy tor.
- To jak się teraz zachowujesz, to reakcja na tamte wydarzenia. Nie chcesz, żeby ludzie pamiętali i roztrząsali to co się wtedy stało, ale jednocześnie chcesz, żeby zwrócili na ciebie uwagę. To chciałem ci zapewnić, żebyś czuła się komfortowo i żeby dać ci trochę odsapnąć. Dużo przeszłaś i należy ci się odpoczynek.
- Wiem, że się o mnie martwisz, ale myślę, że czas powoli skończyć z rozpieszczaniem mnie.
Westchnęłam cicho, zaciągając się cudownym zapachem jego perfum. Christian mocno przyciągnął mnie do siebie.
- Jasne. Co tylko zechcesz.
____________________________
Cześć misie!
Witam po długiej przerwie. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i po mimo tej przerwy ktoś jeszcze tu zagląda.
Piszcie co myślicie. Podoba się czy wręcz przeciwnie? Jestem ciekawa waszych opinii i spokojnie, ja nie gryzę. Można komentować i gwiazdkować do woli 😜
Może to dziwne, ale w wakacje rozdziały będą się pojawiać trochę rzadziej, ale to dlatego, że nie mam nic do roboty, a w takiej sytuacji lubuję się w tzw. "nicnierobieniu". Jak jest szkoła to zazwyczaj piszę coś choćby z nudów na luźniejszej lekcji.Do zobaczenia wkrótce
~ Nika xx
CZYTASZ
Don't hurt me again |B.S|
Fiksi PenggemarCo byś zrobił gdyby ludzie dookoła ciebie okazali się kimś innym? Czy wybaczyłbyś gdyby cię skrzywdzili? Luna, a właściwie Lunathira, od dziecka była wychowywana w miłej, rodzinnej atmosferze. Miała to czego innym brakuje - szczęście. Wszystko zmien...