Gdy opuszczaliśmy miejsce moich tortur, usłyszałam jeszcze pufnięcie niezadowolenia Melisy, jednak byłam zbyt zmęczona by zwrócić na to uwagę. Christian widocznie podzielał moje zdanie, bo nie zatrzymał się dopóki nie znaleźliśmy się przed gabinetem pielęgniarki. W duchy modliłam się, żeby jej nie było, bo nie chciałam martwić rodziców, ale na moje nieszczęście, drzwi uchyliły się ukazując swoje miętowo-zielone wnętrze. Przełknęłam głośno ślinę i lekko drżąc na całym ciele, spróbowałam odgonić mroczki sprzed oczu, by móc zapewnić, że nic mi nie jest.
Brunet wtargnął do środka jakby się paliło, rujnując moje plany dotyczące złagodzenia sprawy. Chuda, wysoka kobieta trochę po czterdziestce wstała ze swojego miejsca przy biurku i omiotła nas uważnym spojrzeniem. Po chwili wytrzeszczyła oczy patrząc na mnie ze zgrozą. Natychmiast kazała Chrisowi ułożyć mnie na kozetce. Gdy chłopak wykonał polecenie, poczułam jak bezpieczeństwo ulatuje z mojego ciała jak z pękniętego balonu. Przymknęłam oczy, starając się nie myśleć o chłodzie, który ogarnął moje ciało, wraz z jego odejściem.
- Nie zostawię jej. Jest przerażona i nikomu nic nie powie, a ja wiem co się stało - usłyszałam stanowczy głos Christiana, kłócacego się z pielęgniarką. Uchyliłam powieki, a w moim sercu coś drgnęło. W oczach stanęły mi łzy, po raz kolejny tego paskudnego dnia, ale tym razem ze wzruszenia, że brunet nie chce mnie opuścić.
Kobieta westchnęła głośno, ale zgodziła się by został. Sama podeszła do mnie i zasłaniając nas chińskim parawanem podciągnęła delikatnie moją bluzkę, gdyż ja nie miałam siły nawet się podnieść. Na widok fioletowych siniaków, zachłysnęła się powietrzem.
- Dziewczyno, ty musisz natychmiast trafić do szpitala! Dlaczego wcześniej nic nie powiedziałaś?! - spytała oburzona patrząc na mnie z naganą. Skuliłam się pod jej srogim spojrzeniem i nie odpowiedziałam.
- Była wielokrotnie zastraszana. Kiedy przybyłem na miejsce nie chciała przyjąć mojej pomocy w obawie, że będzie jeszcze gorzej - odpowiedział za mnie Christian, zza zasłonki. Byłam mu za to bardzo wdzięczna. Sama nie wydukałabym nawet słowa, o sensownym zdaniu nie wspominając.
Po kilkunastu minutach dało się słyszeć wycie karetki, która zajechała pod szkołę. Podróż tym specyficznym środkiem transportu nie należała do najprzyjemniejszych, ale Christian cały czas był przy mnie. Na miejscu już czekali na mnie rodzice. Ich zmartwione miny zakłuły mnie w serce i nie wiedziałam jak mogłam chcieć ich zostawić. Bałam się Melisy i jej podwładnych, ale nie zamierzałam już nigdy sprawiać tyle cierpienia moim bliskim.
- Co się stało, kochanie? - Mama była wystraszona, a widząc siniaki zdobiące moje ramiona, które do tej pory ukrywałam długimi rękawami, jej oczy otworzyły się jeszcze szerzej. Tata bez słowa pogłaskał mnie po policzku i przytulił. Mimo przeszywającego bólu klatki piersiowej odwzajemniłam uścisk, choć o wiele słabiej. Po kilku pytaniach od lekarza wzięli mnie na badania. Resztę dnia spędziłam w szpitalu gdy robili zdjęcia rentgenowskie całego, mojego ciała. Mimo, że wszystko mnie bolało, a szpital przyprawiał o nieprzyjemne mrowienie, strasznie się nudziłam.
Dopiero po 23 wróciłam do przyznaczonej sali i zauważyłam śpiącego na krzesełku przy łóżku Christiana. Uśmiechnęłam się w duchu i kiedy prowadząca mój wózek pielęgniarka pomogła mi wejść na posłanie, z wahaniem dotknęłam jego ręki. Chłopak natychmiast się ocknął i niepewnie rozejrzał dokoła, ale gdy mnie zobaczył uspokoił się.
- Jak się czujesz? - spytał, a ja tylko pokręciłam głową. Nie chciałam o tym rozmawiać bo jedyne co mogłabym powiedzieć, to: wszystko mnie boli i ledwo mogę się ruszać.
- Luna, tak mi przykro. Dzisiaj kiedy nie przyszłaś na lekcję, dosiadła się do mnie Melisa i zaczęła coś bredzić o pięknej pogodzie. Spytałem się jej czy wie gdzie jesteś i kiedy powiedziała, że więcej cię nie zobaczę myślałem, że uduszę ją gołymi rękami. Właśnie wtedy obiecałem sobie, że cię znajdę i dowiem się, co jest między wami. Po lekcji zobaczyłem jak wychodzisz z toalet i już miałem podejść, kiedy wpadła na mnie Ana i zasłoniła mi widok. Zaczęła coś tam mówić, przepraszać, i właśnie wtedy straciłem cię z oczu. Szukałem po całej szkole i teraz pluję sobie w brodę, nie poszedłem na tyły szkoły od razu. Szwendałem się po korytarzach, a ty cierpiałaś. Tak bardzo cię przepraszam. - Jego wypowiedź przywróciła smutne wspomnienia, na które żołądek zacisnął mi się w supeł, więc czym prędzej zmieniłam temat.
- Nic się nie stało. Nie mam ci tego za złe. Ale co ty tu jeszcze robisz? Jest tak późno. Powinieneś być teraz w domu. Nie przejmuj się mną. Tu jestem bezpieczna.
- Nie zostawię cię już nigdy - odpowiedział z mocą, na co zarumieniłam się i spuściłam wzrok.
- Ale twoi rodzice pewnie się martwią - zaoponowałam, choć nie wiem dlaczego. Mama i tata poszli coś załatwić z personelem szpitala i zgłosić sprawę na policję, a ja tak bardzo nie chciałam zostawać sama. Ale było mi po prostu głupio. Przez cały miesiąc traktowałam go podle, a on jest taki miły i opiekuńczy.
- Moi rodzice o wszystkim wiedzą.
- Na prawdę chcesz spędzić noc na tym krześle? - wskazałam stołek, na którym siedział Chris.
- Jeśli mam być dzięki temu przy tobie, to zniosę tą drobną niewygodę.
- Mogłabym się trochę posunąć. Łóżko jest szerokie, zmieścimy się. - Ta propozycja wydała mi się taka dziwna i głupia, ale skoro już wyskoczyłam z takim pomysłem to trudno.
- Powinnaś odpocząć i zrelaksować się choć trochę. Nie wiem czy dzielenie ze mną łóżka to dobry pomysł - odpowiedział cicho i niepewnie, jakby tamten chłopak, który zamknął Melisie usta, w ogóle nie istniał.
- Nic mi nie będzie. Poza tym nie chcę być sama. - Moje słowa opuściły usta zanim się zorientowałam. Faktycznie nie chciałam spać wtedy sama, ale czy on musiał się o tym dowiedzieć?
- Skoro tak mówisz. - Chłopak uśmiechnął się i wstał, a ja delikatnie odsunęłam się na krawędź posłania. Przymknęłam powieki i poczułam jak materac lekko ugina się pod ciężarem Christiana. Poczułam dziwne mrowienie w okolicach brzucha, ale zignorowałam je. Byłam tak poobijana, że nie zbyt mnie to zdziwiło. Zasnęliśmy pozostawiając dość dużo przestrzeni między sobą.
CZYTASZ
Don't hurt me again |B.S|
FanfictieCo byś zrobił gdyby ludzie dookoła ciebie okazali się kimś innym? Czy wybaczyłbyś gdyby cię skrzywdzili? Luna, a właściwie Lunathira, od dziecka była wychowywana w miłej, rodzinnej atmosferze. Miała to czego innym brakuje - szczęście. Wszystko zmien...